Aktualny do bólu

https://xpil.eu/dx1

Jeden z najczęściej popełnianych błędów przy nauce angielskiego to przekonanie, że słówko actually oznacza aktualnie. Bo nie oznacza 😉 Actually oznacza faktycznie, rzeczywiście.

W rzadkich przypadkach stosuje się je co prawda w znaczeniu teraz, obecnie, ale jedyne miejsce, w którym tę informację udało mi się znaleźć, to słownik. W życiu codziennym jeszcze ani razu nie słyszałem, żeby ktoś powiedział actually i miał na myśli teraz, obecnie 😉

Ale ja dziś nie o tym.

Wchodzę ci ja dziś rano do swojej służbowej pracy, siadam na swoim służbowym krześle przy swoim służbowym biurku, włączam służbowego kompa, wpisuję swoje służbowe hasełko, pukam służbowy Ęter, czekam służbową chwilę, już widzę służbowy pulpit, ikonki moje najsłużbowsze... i oto oczom mym kaprawym pokazuje się znienacki mesydż, iż komputer mój, służbowy, musi się na ten tychmiast zrestartować, albowiem zainstalowano nań ostatnie poprawki, blabla, wiadomo. Ponieważ kawę miałem dopiero co nalaną ze służbowego ekspresu, a żadne półmiski jeszcze mi się nie zaczęły piętrzyć, grzecznie kliknąłem służbową myszką w przycisk "Restart" i cierpliwie odczekałem, aż się służbowy pecet zrestartuje.

Po ponownym zalogowaniu uruchamiam ci ja software do wirtualizacji, na którym mam maszynę testową z serwerem FTP (przeznaczoną - niespodzianka! - do testów ładowania danych z serwera FTP), a tenże software krzyczy mi już na samym początku, że właśnie pojawiła się nowsza wersja do pobrania, i że zaleca się jej aktualizację, bo security, bo blablabla, wiadomo.

Niewiele myśląc klikłem, ściungłem co trzeba, zainstalowałem. Bangla. Loguję się do maszyny wirtualnej, a tam mesydż, że "15 pakietów może być zaktualizowanych, zaleca się blablabla, wiadomo, security, up to date, blablabla...". W wirtualnym terminalu wpisuję wirtualne: apt update; apt -y upgrade - na koniec pukam całkiem niewirtualny Ęter.

Się miesa.

Się miesa.

Się miesa.

Się wymiesało. Aktualizacje ściągnięte i zainstalowane. Alleluja.

Kolejny krok, uruchomienie przeglądarki. Normalnie startuje w 5 sekund, ale nie dziś. Dziś pojawił się mesydż, że "aktualizowanie do najnowszej wersji, blablabla, sprawdzanie kompa-debilności dodatków, sraty taty, trutu-tu" i takie tam.

Kawa mi się kończy zaczynać i zamiast tego zaczyna się kończyć. No ale to tylko przeglądarka. Lepiej mieć aktualną, c'nie?

Po niecałej minucie Firefox w wersji 46.0 wreszcie wstaje. Loguję się do różnych zmywaków. Wszystko ładnie działa.

Wszystko? Nie! Jedna osada wciąż dzielnie broni się przed atakami najeźdźcy. Asteriksie, Obeliksie, Minifiksie...

Osadą Galów okazuje się być telefon, który rozdzwonił się dosłownie 5 minut później. Damien, audytor, który od mniej więcej trzech miesięcy robi nam testy penetracyjne (jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało, zapewniam, że wszystko odbywa się bezdotykowo), odkrył nieaktualną wersję SQL Servera na jednej z maszyn. Jak to często bywa serwer ów okazał się być już dawno nie używany, ale komuś z góry nie chciało się go jeszcze zutylizować, bo "a nuż coś tam ważnego jeszcze mamy". A że wirtualne serwery kosztują grosze, ktoś gdzieś podjął odważną decyzję, żeby go jeszcze nie likwidować, no i teraz przez to mamy o jedno oczko więcej do załatania w audycie. "Bo powinno być SP4 a jest SP3" czy coś w ten deseń.

Tydzień temu zaktualizowali nam maszynę do kawy, bo w starej był bug (dobra wiadomość dla osób wieżących: był bug! naprawdę!) i trochę ciekła.

Boję się teraz do kibla zajrzeć, bo a nuż właśnie trwa aktualizacja łańcuszka od spłuczki...

W ramach rozweselania przysypiającej publiczności, na koniec wpisu dziś kawał:

Rozmawiają dwie blondynki:
- Mój mąż jest weterynarzem.
- O, to znaczy, że był na wojnie?
- Nie, tylko nie je mięsa.

https://xpil.eu/dx1

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.