Douglas Adams

https://xpil.eu/xtsof

Moja miłość do SF bierze się prawdopodobnie jeszcze z wczesnego dzieciństwa. Zamiast czytać zapierające dech w piersiach historie o Ali i Asie tudzież o kocie włażącym na płotek i mrugającym, zostałem zbombardowany ciężką artylerią klasy L.E.M. (Longrange Enterprise Missile), a także Trylogią (nie Tolkiena bynajmniej), która wbrew pozorom również więcej ma wspólnego z fikcją niż z realiami dawnej Polski.

Douglasa Adamsa odkryłem dość późno, bo już po studiach. Od tamtej pory przeczytałem "Autostopem przez Galaktykę" już chyba z 10 razy, i nie zamierzam na tym poprzestać. To jedna z tych książek, które nigdy się nie nudzą. Podobnie zresztą jak reszta serii.

Adams ma (a właściwie miał, bo od dziesięciu lat nie żyje) niezwykłe poczucie humoru. Kwintesencja absurdu, podana w bardzo inteligentny sposób. W odróżnieniu od Pratchetta (który jest moim Numerem Jeden jeśli o literaturę humorystyczną idzie), Adams nie bawi się w humor wielowarstwowy tylko wali prosto z mostu.

Cała saga rozpoczyna się sceną, w której główny bohater dowiaduje się, że jego dom ma zostać zniszczony ponieważ przez ten teren przebiegać ma autostrada międzystanowa. O niczym nie wiedział, ponieważ plany autostrady były dostępne w jakimś biurze - co prawda publicznym, ale oddalonym o ładnych parę kilometrów.

W czasie kiedy Artur próbuje przekonać kierowcę buldożera, że nie może ot tak zniszczyć jego domu, nadlatuje flota Vogonów i informuje wszystkich Ziemian, że Ziemia będzie zniszczona za parę minut, ponieważ przez ten teren ma przebiegać autostrada międzygalaktyczna. Dokumentacja autostrady była dostępna do wglądu od kilkudziesięciu lat w jakimś urzędzie na Alpha Centauri więc nikt nie powinien być zaskoczony. Po czym niszczą Ziemię.

W ostatniej sekundzie Artur zostaje zabrany przez Forda Perfecta (kosmitę) na pokład jednego ze statków vogońskiej floty. Tak się to wszystko zaczyna.

Przypuszczam, że początkowo autor nie zamierzał pisać całej serii. Jednak pierwsza część okazała się tak wielkim sukcesem, że przez 13 kolejnych lat napisał kolejne 4 części, wszystkie równie absurdalne, śmieszne i wciągające. I wszystkie odniosły ogromny sukces.

Żeby pokazać, z grubsza, sposób w jaki Adams prowadzi czytelnika przez kolejne strony, poniżej zapodaję jeden z moich ulubionych cytatów:

Vogońska poezja jest oczywiście na trzecim miejscu, jeśli chodzi o najgorszą poezję wszechświata. Na drugim miejscu znajdują się utwory Azgotków z Kria. Podczas recytacji poematu "Oda do małej bryłki zielonego kitu, którą znalazłem pod pachą pewnego letniego poranka" w wykonaniu autora, wielkiego mistrza poezji Grunthosa Flatulenta, czworo słuchaczy zmarło na skutek krwotoku wewnętrznego, a Prezydent Środkowo-Galaktycznej Rady Utrudniania Rozwoju Sztuki uszedł z życiem tylko dzięki odgryzieniu własnej nogi. Według doniesień naocznych świadków, Grunthos był "rozczarowany" przyjęciem utworu i miał właśnie przystąpić do czytania swojego poematu heroicznego w dwunastu księgach zatytułowanego "Moje ulubione bulgoty kąpielowe", gdy jego własne jelito grube, w desperackiej próbie ratowania życia i cywilizacji, przeskoczyło mu przez szyję i odcięło dopływ tlenu do mózgu.Najgorsza poezja w całym wszechświecie przestała istnieć wraz ze swoim twórcą Paulą Nancy Millstone Jennings z Greenbridge w hrabstwie Essex, Anglia, w momencie zniszczenia planety Ziemia.

Jak widać, Adams reprezentuje humor bardziej amerykański; Amerykanie śmieją się chętnie i głośno kiedy tylko ktoś ktoś pierdnie albo wdepnie w gówno. Jest do dużo grubsze niż wysublimowany humor Pratchetta albo językowe gierki Lema, niemniej jednak dzięki wartkiej akcji i mnogim, zaskakującym zwrotom czyta się to z przyjemnością.
Cała seria pełna jest odniesień do naszego współczesnego społeczeństwa. Jest o psychologii, ewolucji, nauce i pseudonaukach. Jest też sporo odniesień do absurdalności większości współczesnych religii. Jak w cytacie poniżej:

 

Któregoś czwartku – prawie dwa tysiące lat po tym, jak pewien człowiek został przybity gwoździami do drzewa, bo twierdził, iż byłoby wspaniale, gdyby dla odmiany ludzie spróbowali być mili względem siebie – pewna dziewczyna, siedząca samotnie w kawiarence w Rickmansworth, nagle zrozumiała, dlaczego cały czas wszystko wychodziło nie tak, jak trzeba, i wpadła na pomysł, co zrobić, by świat stał się dobry i szczęśliwy. Pomysł był sensowny, na pewno by się powiódł i nie trzeba by nikogo przybijać do czegokolwiek gwoździami.

 

Jeżeli udało mi się kogoś zainteresować, zapraszam na dobry początek do lektury cytatów na Wikiquote.

Zamiast kawału, dziś na zakończenie cytat z Adamsa:

Religia […] zawiera pewne idee które winniśmy nazywać świętymi, uświęconymi, czy jakkolwiek inaczej. A co to znaczy naprawdę? „ Oto idea, czy też pojęcie, wobec którego nie macie prawa wypowiadać się krytycznie; po prostu nie macie prawa. Dlaczego nie? No bo nie! « Jeśli ktoś głosuje na jakąś partię, z którą się nie zgadzasz, możesz kłócić się z nim na ten temat tyle ile chcesz; […] Jeśli ktoś uważa, że podatki powinny wzrosnąć lub spaść, możesz spokojnie o tym z nim dyskutować. Ale z drugiej strony, gdy ktoś powie: " w sobotę, nie mogę nacisnąć na włącznik, by zapalić światło», mówisz: szanuję to.

https://xpil.eu/xtsof

3 komentarze

  1. Kolega właśnie mi podpowiedział, że cykl składa się z sześciu części (a nie pięciu jak napisałem). Faktycznie, w 2009 roku (a więc 8 lat po śmierci Douglasa Adamsa) Eoin Colfer dopisał szósty tom zatytułowany "And Another Thing…", który nb. jeszcze nie doczekał się polskiego tłumaczenia.

  2. Nie znałem tego Adamsa. |byt często odświeżam sobie pamięć. I wpis ciekawszy chyba. Promuj dalej i pisz z podobnym zaangażowaniem, a będę częściej zaglądać 🙂

    Jak na start, to znakomicie myślę. Pewnie dorastałeś długo do tego Ego 🙂

    Dodaję do ulubionych póki co 🙂

  3. Doznałem teraz uczucia pewnego pomięszania przeczytawszy tu, że ostatni tom nie jest jednak autorstwa Adamsa, o czym byłem przekonany, powiadamiając o jego istnieniu p.t. Autora blogu. Sprawdziłem przed chwilą w biblionetce jeszcze raz i ta ostatnia książka figuruje tam jednak pod jego nazwiskiem… Dopiero z opisu, którego wówczas nie przeczytałem, można się zorientować jak sprawy stoją, że to po prostu przeredagowane przez kogoś innego.
    Takie sytuacje zawsze wywołują we mnie mieszane odczucia. Z jednej strony chciało by się mieć szansę zobaczenia absolutnie wszystkiego, co napisał autor przed śmiercią, a z drugiej strony przeważnie te materiały rozczarowują. Bo nie są gotowe, albo wręcz: praktycznie nie istnieją, po prostu są wyciskane przez wydawców z wnętrza szuflad jak sok z cytryny, w pogoni za pieniądzem. A czytelnicy na to się łapią, bo kto by nie chciał np. doczekać ze Szwejkiem końca wojny światowej? Albo poznać pełnych losów Stąd do Wieczności, a nie tylko ich streszczenia?

    Doświadczałem tego kilka razy (później już spodziewając się, jak będzie, ale nie umiejąc się powstrzymać). Obejrzałem np. film z cyklu Różowa Pantera, w którego połowie znika Peter Sellers. Przeczytałem pierwszy tom kontynuacji Pana Samochodzika, napisany przez, jak twierdzi bezwstydnie wydawca, "przyjaciela Autora, który jest jego spadkobiercą duchowym" (i nie chodziło o Pilipiuka; Pilipiuk, pod pseudonimem Olszakowskiego, pisał dopiero dalsze części serii, ale już nie zamierzałem się z nimi zapoznawać).
    W związku z powyższym nie wiem, czy polecać ów ostatni tom? Sam raczej po niego nie sięgnę. Już lepiej pocieszyć się tym materiałem video…

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.