Mokro

https://xpil.eu/s9ANF

W pracy pędzę tryb dupoosiadły, o czym już kilkakrotnie wspominałem. Największy wysiłek fizyczny, jaki muszę wykonać, to Alt-F4, bo wymaga większego niż zwykle napięcia mięśni (Alt jest na samym dole, a F4 na górze, więc trzeba się solidnie napracować - na szczęście mamy tu prysznice, więc można się potem odświeżyć).

Jednakże średnio raz na godzinę robię sobie przerwę w postaci krótkiego, trzyminutowego spaceru, w czasie którego staram się nie myśleć o pracy, a najchętniej o niczym. Przełączam mózg w tryb kapusty, żeby sobie ciut odsapnął.

W trakcie takich przechadzek (zazwyczaj na terenie firmy, bo na zewnątrz pada) bywa, że zahaczę o stację benzynową, czyli po naszemu coffee area. Biorę mały kubeczek bezkofeinowej i wracam do biurka.

Teraz akcja właściwa. Siedzę sobie przy biurku, zapracowany po same uszy, patrzę, a tu na blacie stoi kubek. Kawy nie widać, znaczy się już większość wypita. W nadziei, że jednak coś jeszcze na dnie zostało, łapię kubek i przechylam go, żeby zajrzeć do środka. I w tym momencie trzy czwarte zawartości kubka wylewa się na blat i zaczyna przemieszczać się w moją stronę. Gdyby w tamtej chwili były organizowane zawody w odsuwaniu się od biurka i wstawaniu na czas, z jednoczesnym okrzykiem "Cóż to, do l*cha!", miałbym całkiem sporą szansę na podium.

W oryginalnej wersji zamiast "Cóż to, do l*cha" miałem napisane "o, kurwa!", jednak usunąłem to, nie przystoi bowiem używać takich wyrażeń na publicznym, bądź co bądź, blogu. A tych kawałków kursywą i tak nikt nie czyta, więc się nie liczy 🙂

Co się stało?

Ano, piętnaście minut wcześniej nalałem sobie wody (zamiast kawy), kubek był pełniutki po brzegi. Jednak ponieważ jest to biały kubek a woda jest przezroczysta, nie zauważyłem tego...

Co gorsza, galopując po ręczniki papierowe usłyszałem dzwoniący telefon. Odebrałem, pogadałem dobre pięć minut i całkiem zapomniałem o tej wodzie. Wracam a tutaj nie dość że się rozlazła po całym blacie, to jeszcze zaczęła kapać. A na dole kabelki jakieś, skrzynki szumią i Wogle.

Tym razem obeszło się bez ofiar.

https://xpil.eu/s9ANF

5 komentarzy

  1. wogle to mogło cię trafić i byłbyś mokrą plamą na wykładzinie, a my stracilibyśmy blogowego kumpla, więc może kup sobie kubeczek z nakładką, hę?

    1. Wersja kofeinowa dostępna jest w postaci wielkiego baniaka z gotową, wiecznie podgrzewaną kawą. Smakuje jak zalany wodą, rozgotowany i starty na wiórki styropian przyprawiony rdzą, confetti i odchodami okapi, następnie trzykrotnie przepuszczony przez układ pokarmowy płetwala błękitnego (nie żebym kiedyś próbował styropianu w takiej konfiguracji, ale gdybyś raz tej kofeinowej raz spróbował, wiedziałbyś o czym mówię…). W zasadzie jeżeli opanujesz bezzwrotne picie tej kawy, możesz potem spokojnie jeść kamienie i popijać je piaskiem.

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.