To już któryś raz z rzędu, kiedy przegapiłem urodziny blogu Ignormatyk. Tym razem - trzynaste. Dokładnie dwa tygodnie temu, 21 maja 2024 roku, Blogusławowi stuknęło trzynaście lat, czyli wszedł - według nomenklatury angielskojęzycznej - w wiek nastoletni. A to oznacza, że gdyby był Amerykaninem, mógłby - zgodnie z COPPA - założyć sobie legalnie konto na większości społecznościówek. W niektórych krajach mógłby też zacząć legalnie pracę zarobkową w "lekkich" zawodach, takich jak opieka nad dziećmi, rozwożenie gazet czy pomocnik golfisty.
Mógłby też zacząć oglądać filmy oznaczone jako PG-13, a więc trochę kurwolingwistyki, sceny o podtekście seksualnym lub nieco bardziej brutalne.
W wielu krajach blog ów skończyłby właśnie podstawówkę i miał teraz wakacje przed ogólniakiem.
Z punktu widzenia biologicznego, Ignormatyk - gdyby był człowiekiem - wchodziłby teraz w fazę dojrzewania płciowego. Powiększyłoby mu się to i owo, zacząłby mieć mnóstwo trądziku, a hormony szalałyby na lewo i prawo 🙂
Mozart w wieku 13 lat skomponował już sporo kawałków, jeździł też z koncertami po całej Europie.
Philo Farnsworth w wieku 13 lat wymyślił urządzenie, które zostało prototypem telewizora.
Jordan Romero w 2010 roku jako pierwszy na świecie trzynastolatek wszedł na szczyt Mount Everestu.
A co ja na to?
Po pierwsze - zgodnie zresztą z tym, co wiele lat temu zapowiedział jeden mój znajomy współbloger - wyewoluowałem w kierunku wdupiemania. O wiele mniej się teraz przejmuję kwestiami takimi jak oglądalność czy poprawność polityczna. Piszę kompletnie bez planu i fabuły, a pomysły biorę na bieżąco, na żywca, ogólnie rzecz biorąc - na winie. Co się nawinie, o tym piszę.
Mam z blogowania taką samą frajdę, jak na samym początku, a to chyba najważniejsze.
Kompletnie nie przejmuję się też kalendarzem wpisów (choć mam wciąż wtyczkę, która mi taki kalendarz pokazuje na zapleczu).
Mam rozgrzebanych chyba z piętnaście wpisów, które planuję dokończyć "kiedyś-tam", co może oznaczać jutro albo za trzy lata, bo jestem leniwa klucha.
Od czasu do czasu przychodzi mi do głowy pomysł, żeby się "odwordpressić", bo wiadomo, korporacja to, korporacja tamto. Ale póki co nie mam do tego głowy - zamiast tego po prostu odchudziłem blog na ile się dało i już. PageSpeed Insights wystawił mi ocenę 99/100 więc uznaję, że jest git majonez.
... ewentualnie 94/100 na mobilku:
Jeżeli chodzi o serie, to niektóre umarły śmiercią naturalną, inne mają się nieźle - głównie comiesięczne śmiechostki oraz publikowana nieregularnie lista dziesięciu interesujących linków, na które trafiłem ostatnio.
Zeszły rok obfitował głównie w recenzje książek. W tym roku czytelniczo dużo słabiej, ale nie martwi mnie to jakoś specjalnie.
Z większych zmian na zapleczu - pozbyłem się abonamentu VaultPress, który nie dość, że poszedł ostatnio mocno w górę, to jeszcze ograniczył funkcjonalność do takiego minimum, które byłem sobie w stanie sam oskryptować. Tak więc od jakiegoś czasu sam dbam o swoje kopie zapasowe (i nawet testuję od czasu do czasu, czy działają!), dzięki czemu zaoszczędziłem parędziesiąt Jerzych rocznie.
Jeśli chodzi o hosting, to używam chwilowo VPS siedzącego na litewskiej ziemi, z czym jest mi po drodze po pierwsze dlatego, że jako nowemu klientowi Litwini dali mi na dzień dobry 50% zniżki, a po drugie czuję się jak u siebie, bo jestem - jak by nie patrzeć - ćwierć krwi Litwinem. Co prawda po litewsku umiem tylko pierwsze zdanie ichniego hymnu tudzież policzyć do tysiąca, ale jednak.
Aha, no i wiem rzecz jasna jak po litewsku jest "Connecticut".
Po Mongolsku też trochę umiem w geografię:
O czym to ja...
A, właśnie. Trzynaście lat, jak to zleciało, nieprawdaż. Jeszcze trzy lata i będzie ładna, okrągła liczba!
Tak że tak.
Najlepszego & niczego nie zmieniaj.
Popatrz na moją stronę i przestań opowiadać głupoty o odchudzonym blogu!
Twoja strona bardziej kojarzy się z anoreksją niż z odchudzaniem 😁
Aż w tym przypadku wypada zapytać, czemu tu nie ma lajków 😀
Słabe, słabiutkie… anoreksja to poważna choroba.
> […] anoreksja to poważna choroba
A twoja strona to poważny kawałek technologii, wszystko się zgadza!
Gratulacje!
W sumie, przez to sam zacząłem zastanawiać od kiedy ja jestem w tym bagienku i mi wychodzi iż za nie długo będzie właśnie 16 lat od pierwszego wpisu (obecnie nie publicznego).
W sumie, to muszę sobie jakoś wygrzebać, od kiedy udzielam (komentuję) w blogosferze. Nie mam idealnego pomysłu, ale mam pewien pomysł gdzie to sobie mogę sprawdzić – przynajmniej gdzie tak na poważnie coś komentuję.
PS. Ostatnio byłem na Litwie prawie tranzytem, ale nie robiąc faktycznego tranzytu.
> […] byłem na Litwie prawie tranzytem […]
ale
“(byłem na Litwie prawie) tranzytem”
czy
“byłem na Litwie (prawie tranzytem)”
?
W sensie, prawie na Litwie, czy prawie tranzytem?
(wiem, wiem, #firstworldproblems)
W sensie, przejechałem przez całą Litwę do jej północnej granicy (nocowanie w Wisaginie) i potem powrót do kraju. Więc zostało może z 10 km by zrobić tranzyt przez Litwę.
No to “STO LAT”- z racji urodzin Bloga. Ja się “zblogowałam” w końcówce 2008 roku i tamten pierwszy blog nawet jeszcze istnieje . Przez krótki czas prowadziłam dwa blogi równolegle, a teraz ten o tym co tu teraz “siedzieje lub “niedzieje” staram się prowadzić w miarę regularnie i właściwie służy mi głównie zamiast listów, bo ich nie lubię pisać i wciąż drałować po znaczki pocztowe no i ta forma nikogo nie naraża na dyskomfort odpowiadania na list. A na drugi blog można wejść klikając na jeden z obrazków na prawym marginesie tego bloga. Bardzo lubię zaglądać na Twój blog, choć czasami zupełnie nie łapię różnych zagadek z półki informatycznej- cud, że jeszcze pamiętam ile to jest 5 x5. Miłego nadchodzącego weekendu!
Sto lat temu Blogusławu!
A ja też właśnie przegapiłem urodziny swojego bloga, no ale mój jest starszy! stąd przegapiłem trzynastolecie o jakieś trzy tygodnie, nie dwa ;D W temacie wdupiemania to ani notki urodzinowej mi się nie chce pisać, ani bym nie zauważył, gdyby nie twoja notka… W ogóle, jakoś nie chce się nic pisać, starość nie radość, po 25 latach tłuczenia w klawiszki w postach+komciach strzyka mi w bajcikach, zgrzyta w procesorach, przysypia się w neuronach.
Sto lat!
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile lat ma ten blog, to bym się pomylił i odpowiedział większą liczbą. Aż poszukam kiedyś od kiedy czytam…