Szanowni Czytawce, drogie Czytawki, smutek i żałość zapanowały nam dziś na świecie. Terry Pratchett dokonał swego żywota. Młody był, ledwie sześćdziesiąt sześć wiosen.
Prędzej czy później każdego to czeka. Ale jednak niektórzy, zwłaszcza ludzie tego kalibru, powinni być z tego ponurego obowiązku zwolnieni.
Tak czy siak, będzie mi teraz przez jakiś czas smutno.
Ech.
„Nikt nie jest ostatecznie martwy, dopóki nie uspokoją się zmarszczki, jakie wzbudził na powierzchni rzeczywistości – dopóki zegar przez niego nakręcony nie stanie, dopóki wino przez niego nastawione nie dokończy fermentacji, dopóki plon, jaki zasiał, nie zostanie zebrany.”
Terry Pratchett, 1948 – 2015.
JAK SIĘ NAZYWA TO UCZUCIE W GŁOWIE, UCZUCIE TĘSKNEGO ŻALU, ŻE RZECZY SĄ TAKIE, JAKIE NAJWYRAŹNIEJ SĄ?
– Chyba smutek, panie.
– A teraz JESTEM ZASMUTKOWANY.
http://di.com.pl/news/51713,0,Terry_Pratchett_byl_waznym_myslicielem_w_czasach_gdy_nie_doceniamy_myslicieli-Marcin_Maj.html
uuk