Wykoncypowałem sobie nowe logo do blogu.
O, takie:
("Logo" to może za dużo powiedziane. Ot, parę literek na krzyż)
Literkę "i" potraktowałem negatywem, a literki "o" oraz "y" odbiłem w lusterku, bo każdemu {się} czasem odbija.
Póki co zostawiam, nie wiem jeszcze na jak długo.
O.
I jak teraz rzyć? 🙂
“rzyć”, powiadasz. Aliuzju poniał. Logo zostaje 😉
A tam zaraz żaluzja… taka sobie zabawa literkami. Logo nowe jest OK. Takie trumienno-kolorowe 😉
Czarno-białe pasuje do wszystkiego… Oczywiście nie musi to być zaletą, ale czasem jest.
Ja bym tam dał jeszcze każdą literkę w innym kolorze. Najlepiej takim oczojebutnym.
Doskonały pomysł. I jeszcze zmienię czcionkę na Comis Sans wymieszaną z Wingdings. I niech się to animuje i mryga! Yay.
To jeszcze a trzeba było odbić. Żeby mu, jako jedynej nietkniętej samogłosce, nie było smutno.
Nie chciałem przegiąć. Za dużo odbitych by było, jeszcze by jakąś partię założyli cy cóś…
“e” odwrócone o 180*? #NieZnamSięAleSięBędęMądrzył 😛
Ale w który poprzek?
Btw. całkiem serio rozważałem umieszczenie fotografii suma zamiast słowa “sum”, ale potem stwierdziłem, że mi się nie chce :]