Raz na jakiś czas powtarzam, że mój blog powinien trafić na listę leków dotowanych przez NFOZ, ponieważ fantastycznie leczy bezsenność. Oczywiście nie dorastam do pięt profesjonalistom - hipnotyzerom, którzy potrafią uśpić najbardziej zatwardziałego pacjenta za pomocą zaledwie pięcio-dziesięciominutowego seansu telewizyjnego (prym wiodą obrady Sejmu o planowanych podatkach na rozrzutniki gnoju, normalizacja gęstości skrętu sznurka do snopowiązałki, ewentualnie limity dotacji na opiekę nad tucznikami), niemniej jednak jakieś tam efekty uzyskuję.
Ale to wszystko tak bardziej dla jaj.
Dziś natomiast zakasałem rękawy i podjąłem próbę wejścia na rynek farmaceutyczny. Jako target obrałem sobie emetyki.
Standardowo środki z grupy emetyków oddziałują na pole najdalsze mózgu (po naszemu: Area Postrema). Ponieważ jednak nie posiadam żadnych laboratoriów, nie mam urządzeń umożliwiających bezpieczne dźganie ewentualnych pacjentów w mózg, a moja wiedza na temat chemii w zasadzie ogranicza się do tego, że pisze się ją przez "ch", musialem pójść inną drogą. Okazuje się, że jeżeli przekażemy do oczu sygnał wizualny różniący się od sygnałów grawitacyjnych przekazywanych do błędnika, nasz mózg zakłada, że coś nie bangla, i że na wszelki wypadek należy rzucić pawiem.
Wymyśliłem więc sobie, że jeżeli elementy na stronie głównej bloga będą się nieznacznie kiwać, Czytelnik podświadomie zarejestruje to jako bujanie podobne do tego na okręcie - i być może zapadnie na chorobę morską.
A ponieważ powróciłem kilka dni temu do motywu CartonPro, który bardzo sprzyja takim "bujanym" prostokątom na blogu, od dzisiaj można podziwiać bałaganiarski, lekko rozchwiany układ strony głównej. Zapraszam do kontemplacji 😉 Niestety, w razie ataku choroby morskiej papierowe torebki proszę sobie zorganizować we własnym zakresie.
Z innych, mniej spektakularnych nowinek, na lewym marginesie, zaraz pod wyszukiwajką, pojawiło się dziś cudo pod tytułem "Maszyna losująca", które w czterosekundowych odstępach wyświetla linki do losowych artykułów na blogu. Mam nadzieję, że zwiększy to odrobinę ilość odsłon starych wpisów - wiadomo, że nikomu zdrowemu na umyśle nie będzie się chciało wędrować po blogu chronologicznie, ale jeżeli zauważy w Maszynie losującej jakiś podejrzany lub interesujący tytuł - a nuż kliknie? Hm.
Aha, jeżeli czytasz bloga na smartfonie, prawie na pewno nie zauwazysz żadnych animacji, bo strona serwuje Ci wersję mobilną, uproszczoną. Nic nie szkodzi. Rzyganie na smartfona jest równie sensowne, co na pełnowymiarowy komputer.
Hej, nie wizięłam udziału w ankiecie, ale napiszę maila, mam nadzieję, że bardziej miarodajn[ego] , ale już jutro.
W Nowej Zelandii już jest jutro, więc możesz pisać 😉