Troń na słąbie dźwięcznie trąbi
Sraki ptają, gdzie popadnie
Plątek mi się pojęzyczył,
Piszę szybko i nieskładnie.
Fajek mówi coś sławnego,
Kasąc prowy hen, na łące.
Chyżym rojem, cichą lipą,
Wierszyk ów niniejszym kończę.
Jeszcze tylko, mociumpanie,
Deg ze śnieszczem nam tu spadnie,
Dołek w kupie nas zaboli
Mądra Jola nie odgadnie...
Bylam
Świetny wierszyk 🙂
Końcówka trochę kuleje. A tak, faktycznie, ujdzie w tłoku 🙂