Znany wierszyk nieznanego autora (tzn. MI nieznanego, konkretnie) mówi, że:
Była raz morska świnka mała,
Co gdy siedziała, to nie stała,
Kiedy pościła, to nie jadła,
A tyjąc, nie traciła sadła.
Nikt patrząc na nią nie mógł orzec,
Że świnka to jest nosorożec,
I nie udało się nikomu,
Gdy wyszła, zastać świnki w domu.Gdy miała świnka ta zmartwienie,
To nie cieszyła się szalenie,
Nie była grzeczną, będąc szorstką,
Nie była rzeczną, będąc morską.Gdy się starzała świnka mała,
To wcale przez to nie młodniała
I do ostatka dziwna była,
Bo kiedy zmarła - to nie żyła.
Niestety, od tego roku wierszyk ten jest merytorycznie błędny (pomimo tego, iż logicznie nie da się w nim znaleźć żadnej rysy).
Jest sobie taka organizacja o lekko przydługiej nazwie "Muzeum i Instytut Zoologii Polskiej Akademii Nauk". Z samej nazwy wnioskuję, że firma ta może mieć kłopoty z samookreśleniem się - to jak w końcu, muzeum czy instytut? Z drugiej strony, może to i lepiej. Zamiast mieć dwie osobne instytucje o odrobinę tylko krótszych nazwach... Wiadomo.
Okazuje się, iż ów twór ma moc decydowania o oficjalnych polskich nazwach zwierząt. Mogą na przykład ustalić, że od jutra koń będzie nazywać się hęgża albo krąprzenuga. A zamiast słonia będziemy teraz mieć trąbonoga albo walonia. I tak dalej. Na szczęście słoniom i koniom MiZPAN daje (póki co!) spokój.
O ile jednak słoń czy koń to zwierzęta dość duże i silne, i mogą się skutecznie obronić przed słownikowymi zakusami MiZPAN-u, o tyle już stworzonka o mniejszej masie spoczynkowej oraz nieco upośledzone w zakresie trąb i kopyt są w grupie podwyższonego ryzyka.
W tym roku dostało się śwince morskiej. Tzn. tfu, co ja gadam, powinni mnie teraz ukarać mandatem za szerzenie terminologii niezgodnej z normą. Mówię oczywiście o kawii domowej. Od stycznia 2015 roku nie ma już świnki morskiej. Odeszła w niepamięć, razem ze świerzopem i dzięcieliną pałą. Zamiast tego mamy teraz KAWIĘ.
Hm.
Była domowa kawia mała,
Co gdy siedziała, to nie stała,
Kiedy pościła, to nie jadła,
A tyjąc, nie traciła sadła.Nikt patrząc na nią nie mógł orzec,
Że kawia to jest nosorożec,
I nie udało się nikomu,
Gdy wyszła, zastać kawii w domu.Gdy miała kawia ta zmartwienie,
To nie cieszyła się szalenie,
Nie była starą, będąc nową,
Nie podwórkową - lecz domową.Gdy się starzała kawia mała,
To wcale przez to nie młodniała
I do ostatka dziwna była,
Bo kiedy zmarła - to nie żyła.
Strasznie bym chciał być szefem takiej firmy, co wymyśla nowe nazwy. Oj, działoby się.
Oj.