Witam wszystkich moich siedmiu Czytelników po tej długiej, bo aż dwutygodniowej, przerwie w blogowaniu. Mam jednakowoż doskonałą wymówkę: wczoraj po południu wróciliśmy z rodziną z dwutygodniowych wakacji, na których intensywnie staraliśmy się unikać kontaktu z jęternetem, komiurkami i innymi ogłupiaczami.
W związku z powyższym szykuje się przerwa w serii "Moja trucizna codzienna" (na liście mam do opisania jeszcze coś z dziesięć gier) i przez kilka najbliższych dni planuję zamiast tego wrzucić kilka miniaturek z podróży. Nudy raczej nie będzie - czytuję całkiem sporo różnych blogów i jestem chronicznie wręcz uczulony na monotonne wpisy o tym, co kto gdzie obejrzał, ile gdzie za co zapłacił oraz jakiego koloru wschody bądź zachody słońca tudzież księżyca obejrzał, albo zapomniał obejrzeć. Będę się mocno starał omijać te nudne kawałki, obiecuję 😉 Zostawię samo gęste...
Póki co jednak przez dwa tygodnie mej nieobecności, stos naczyń spiętrzył się na moim zmywaku tak bardzo, że piszę teraz jedną ręką, zawalony stertą brudnych półmisków i salaterek, a także filiżanek z zaschniętą kawą oraz pucharków po niedojedzonych deserach. Trzeba to najpierw trochę ogarnąć.
Czuj duch!
Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.