Jak nakazuje starożytny obyczaj, wywodzący się z religii nakazującej miłować bliźniego swego jak siebie samego, przed zamordowaniem karpia trzeba najpierw zamordować drzewko, a potem je przystroić i udawać, że jest żywe 😉
Tak więc dzisiaj, w późnych godzinach popołudniowych, zaopatrzyliśmy się w (już zamordowane, ale jeszcze pachnące) drzewko z pięknymi zielonymi igłami. Drzewko przejechało autkiem (w plastikowym worku, jak na zwłoki przystało) parę kilometrów. Potem chyłkiem przenieśliśmy trupa do windy - na szczęście nikogo nie było po drodze - aby wreszcie wstawić sztywniaka w specjalną podstawkę, i przystroić różnymi wesołymi motywami typu lampki und bombki. W tym roku dodatkowo okazało się, że trup jest ciut za wysoki i wali głową w sufit, więc żeśmy bez większych ceregieli upiłowali denatowi głowę piłą. Ręczną. Jutro zamierzamy nabyć w drodze kupna jakąś rozgwiazdę, którą następnie zatkniemy w miejscu niedawnej głowy celem upiększenia.
Upiłowaną głowę dla niepoznaki wetknęliśmy do dzbanka z wodą. Na śmietniku dziwnie by wyglądała.
Dziecko już oswojone, bo w zeszłym roku też żeśmy przez to przechodzili, więc jest git.
Nawiasem mówiąc, trochę to jest dziwne. Nieoficjalnie całkiem spory odsetek naszych znajomych deklaruje się jako ludzie niewierzący, ale jak trzeba pod koniec roku zamordować drzewko i karpia, rwą się do roboty jakby ich kto gonił.
Ot, siła tradycji...
To chyba ma niewiele wspólnego z tradycją. To marketing…
Ja co prawda familie odwiedzam ale samemu drzewa do domu nie wstawiam, brat zresztą podobnie. Jestem zapisany do kościoła ale nie uczestniczę w obrządkach.
Marketing to jest Święty Mikołaj w centrum handlowym w połowie listopada. A drzewko i karp to tradycja. Zwłaszcza drzewko.
Czekaj, do windy? znowu czegoś nie ogarniam, wydawało mi się że mieszkasz w domku jednorodzinnym. Domagam się fotosesji mieszkania + rodzina + koniecznie widok z okna.
W domku? A skąd taka supozycja?
Choinka jako trup, strasznie mi to zabrzmiało. Wiem, że są tacy, którzy uważają, że nie powinno się ścinać, ale ja do nich nie należę. Jeśli nie ścinać, a przecież one na plantacjach, więc dżungli amazońskiej nie niszczę, to nie jeść zwierząt, to nie zjadać pora z ogrodu, w ogóle nie sadzić, a jak sadzić, to nie ruszać.
Można by tak bez końca, a tu chodzi o to, że ja choinkę lubię i już. I nie dam jej sobie odebrać, haha.
Ja też choinkę lubię – nabijam się tylko z zależności między teorią ("kochaj bliźniego swego") i praktyką ("morduj karpie i choinki") – mnóstwo jest tego typu sprzeczności w większości religii, nie tylko w lokalnie nam panującej katolickiej…
Drzewko świąteczne traktuję tak naprawdę z uwielbieniem. Pomimo mojej neutralności religijnej, ze świętami wiąże się wiele fajnych wspomnień i tradycji, dlatego też będę mordował choinki rok w rok 😉
Drzewko kupilim zamordowane, rybe takze. Oplatka jednak nie bylo, a szkoda bo smaczny.