Składniki
- Główny bohater, maczo, najlepiej mieszanka europejsko - japońska (1 szt.)
- Imię głównego bohatera: dziwne, unikalne, łatwe do zapamiętania (1 szt.)
- Planeta, której bohater nie zna, przez co będzie się tam początkowo czuł zagubiony i niezrozumiały (1 szt.)
- Misja, w której nie do końca wiadomo o co chodzi (1 szt.)
- Ulepszenia włożone bohaterowi do głowy, dzięki którym ma on przewagę nad zwykłymi śmiertelnikami (2-3 szt., wedle uznania)
- Broń (dużo)
- Zewnętrzne siły, o których istnieniu bohater dowiaduje się zdecydowanie za późno, a których istnienie obraca sens całej misji do góry nogami, i to nie raz i nie dwa (co najmniej 2 szt., może być więcej)
- Oprychy do prania po ryju (dużo)
- Przemoc (dużo)
- Seks (dużo)
- Czytelnicy (co najmniej jeden)
Sposób przyrządzenia
- Planetę rozgrzać do około 20°C, doprawić do smaku odrobiną lokalnej historii i geografii.
- Bohatera obrać ze skrupułów, obtoczyć w panierce niepewności i umieścić na planecie.
- Pobieżnie zapoznać bohatera z misją, pozostawiając dużo wolnego miejsca na domysły.
- Dodać niewielką szczyptę oprychów, aby sprawdzić, czy mózgowe dopalacze działają.
- Obserwować fabułę, w miarę potrzeby dolewać oprychów wielką chochlą, pamiętając równocześnie o dozbrajajaniu bohatera w celu zachowania równowagi.
- Od czasu do czasu podgrzać seksem. Nie żałować przemocy. Upewnić się, że siły zewnętrzne oddziałują na bohatera w sposób kompletnie niezrozumiały.
- Czytelnika utrzymywać w dynamicznej niepewności, odkrywając przed nim tylko tyle, żeby wydawało mu się, że wie o co chodzi.
Serwować natychmiast po przyrządzeniu, w twardej oprawie.
Smacznego!
Kuchcik.
P.S. Starałem się, żeby z powyższego przepisu nie wynikało jednoznacznie o którą książkę chodzi. Co więcej, starałem się, żeby przepis ów dobrze pasował do co najmniej dwóch kompletnie różnych powieści. O jednej pisałem już na tym blogu wiele, wiele razy. Drugą aktualnie czytam.
Czy jest na sali ktoś, kto odgadnie, o jakie tytuły chodzi? 😉
Altered Carbon [?].
Spełnia kryteria, aczkolwiek nie jest zapewne jedyny, który to robi.
Zgadza się 😉 A druga?
Frontlines ?
Nieee, kompletnie nie w tę stronę. Frontlines to klasyczna Space Opera, z akcją na pół Kosmosu. Szukaj czegoś bardziej kameralnego.
Łukjanienko – Linia marzeń [choć tam seksa nie za dużo]
Być może pasuje – nie wiem, nie czytałem.
Profanie….. [i nie jest to skrócona forma od professional fan]
Czytałem calkiem spoko Łukjanienki, ale akurat tej „Linii…” – nie.
Pasuje większość s-f które czytałem w swoim nędznym życiu 🙂
Nawet pewnie jakiegoś Lema dałoby się podciągnąć.
Nie kojarzę za bardzo żadnego lemowego bohatera z europejsko- japońskimi korzeniami, który by się naparzał ze zbirami na obcej planecie 😉
A poza tym to możesz mi w wolnej chwili podesłać parę tytułów, a nuż się okaże, że w swoim nędznym życiu czytujesz całkiem nienędzne pozycje? :]
„Zamieć” Stephensona, „Serce mroku” i „Aguerre w świcie” Dukaja, „Planeta Anioła Stróża” Dębskiego, cykl o Stalowym Szczurze Harrisona – wprawdzie żaden z tych tytułów nie spełnia dokładnie wszystkich warunków, ale też przepis na tyle ogólny, że spory kawał SF można pod to podciągnąć.
Kurdę, mnóstwo tytułów, ale ja miałem na myśli całkiem inną powieść. Nieco nowszą od tych, które wymieniasz. Polskiego autora.
To może „Pan lodowego ogrodu”? Nie czytałem, ale z tego co wiem, pasuje do przepisu dość dobrze. Innych pomysłów już nie mam.
Brawo, po raz kolejny. Jeszcze trochę i rozbijesz bank 😉
(Naprawdę, nie czytaleś PLO? Zadziwiające. A wydawałoby się, taki miły, młody człowiek…)
Tak jakoś wyszło. Mam pierwszy tom od paru lat na czytniku, ale to tylko jeden z dziesiątek e-booków w kolejce do przeczytania i jakoś się do tej pory nie załapał.
Mi to brzmi jak Stalowy Szczur ;]
Nie Tobie pierwszemu, z tego co widzę po komentarzach.
Kurcze, gdyby nie ten seks, to pasowałoby mi do podręcznika MySQL 😉