Poniższy tekst jest bardzo luźną, polskojęzyczną interpretacją tego oto artykułu:
https://www.alternet.org/here-are-14-habits-highly-miserable-people
Większość z nas zgodnie twierdzi, że chcemy być szczęśliwi: żyć z sensem, cieszyć się, doświadczać samospełnienia, kochać, mieć przyjaciół wśród ludzi (a niewykluczone, że również wśród innych gatunków: ptaszki, kotki, pieski, rybki, co tam jeszcze...). Zadziwiające jednak jest to, że mnóstwo ludzi zachowuje się tak, jakby zależało im na czymś dokładnie przeciwnym: byciu nieszczęśliwymi. Co więcej, osiągnięcie tego ostatniego wychodzi im nadzwyczaj skutecznie. Potrafią każdy aspekt swojego ziemskiego bytowania przekuć w totalną porażkę, z której nie tylko będą niezadowoleni, ale dodatkowo nie będą czerpać żadnych korzyści, materialnych czy nie. Nie znajdą lepszych kochanków, przyjaciół, nie dostaną lepszej pracy, nie zarobią więcej kasy, nie pojadą na wymarzone wakacje.
Czemu tak robią?
Spotkawszy na swojej drodze naprawdę całkiem sporo takich osób dochodzę do wniosku, że są one niejako artystami nieszczęścia. Jedyna satysfakcja, jaką potrafią osiągnąć, to potwierdzenie tego, że jest przesrane, i że nie będzie lepiej. "A nie mówiłem?" to ich życiowe motto. Innymi słowy, kiedy wokół nie ma wojen, biedy, chorób, kiedy życie jawi się jako spokojna, dostatnia i stabilna sielanka - unieszczęśliwianie samych siebie staje się sztuką samą w sobie. Na ogół wymaga to znaczących pokładów wyobraźni, wysiłku i inteligencji, jednak cel jest szczytny: nadać swojemu życiu SENS i udowodnić, że nieszczęście jest nieodmienną, inwariantną jego składową.
Jeżeli więc, Czytelniku sympatyczny, aspirujesz ku temu, by się unieszczęśliwić, co właściwie powinieneś zrobić?
Wykluczymy na początek metody płytkie i banalne, takie jak dawanie sobie w żyłę, popełnianie przestępstw, granie w kasynach czy też pobicie partnera lub - z braku partnera - sąsiada.
Poszukamy zamiast tego strategii o wiele bardziej subtelnych, których stosowanie sprawi, że nikt nie będzie nawet podejrzewał, że robisz to specjalnie. Dzięki temu nikt się nie będzie wtrącał i będziesz mógł się unieszczęśliwiać bez przeszkód i do woli. Pamiętaj tylko, żeby zawsze wyglądać tak, jakbyś udawał osobę szczęśliwą, w przeciwnym razie nikt nie będzie brał Twojego nieszczęścia na serio! Zawsze wyglądaj tak, jakby wszystko było w porządku, że jesteś wyłącznie ofiarą przydarzającego Ci się nieszczęścia, a nie jego twórcą. Jeżeli rozegrasz to po mistrzowsku, może się nawet okazać, że obarczysz winą za swoje nieszczęścia tę niewielką grupkę ludzi, którzy wciąż Ci współczują i starają się pomóc.
Sposoby, które za chwilę przedstawię, dotyczą najprzeróżniejszych dziedzin życia. Nie ograniczaj się tylko do jednego! Możesz być nieszczęśliwy zarówno w pracy, jak też w związku czy nawet wśród najbliższych przyjaciół. I pamiętaj, że jedno nieszczęście może pociągnąć za sobą inne - dzięki temu możesz osiągnąć efekt lawiny, który dodatkowo pogorszy Twoją i tak już niezbyt ciekawą sytuację.
Dzięki zastosowaniu się do moich porad, osiągniesz następujące korzyści:
- Ludzie będą Ci współczuć. Co więcej, niektórzy będą czuli się odpowiedzialni za Twoje nieszczęście, co wywoła u nich poczucie winy. Doskonale! Wpędzanie innych w poczucie winy ma ogromny potencjał! Zarówno Twoja rodzina jak też przyjaciele i znajomi będą chodzić wokół Ciebie na paluszkach, jak wokół zgniłego jajka, żeby się upewnić, że nie zrobią ani nie powiedzą niczego, co pogorszyłoby Twoją sytuację.
- Będąc nieszczęśliwym, nie masz nadziei na polepszenie, a więc nie można Cię rozczarować!
- Dzięki temu, że jesteś ciągle nieszczęśliwy, możesz sprawiać wrażenie osoby o bardzo bogatych, życiowych doświadczeniach. Nie tylko Ty jesteś nieszczęśliwy, jest takie również otaczające Cię tragiczne, egzystencjalne, przemożnie zdołowane społeczeństwo, którego funkcjonowania ludzie szczęśliwi nigdy nie docenią!
Tyle słowem wstępu. Przejdźmy teraz do konkretów. Zobaczmy, w jaki sposób możesz mieć pewność, że Twoje umiejętności pozostawania nieszczęśliwym są zawsze aktualne i ostre jak brzytwa.
1. Obawiaj się, bardzo mocno, utraty pieniędzy.
Nawet jeżeli masz dobrą pracę oraz mniejsze lub większe oszczędności na koncie, bezustannie martw się możliwością ich rychłej utraty. Podsycanie tych obaw, nawet jeżeli są one całkowicie nieuzasadnione, na pewno pogorszy Twoje samopoczucie. Narzekaj więc ile wlezie, że mógłbyś teraz być biedny i bezrobotny, że wszystko drożeje. Wykłócaj się z innymi ludźmi o to, co ostatnio kupili. Tłumacz im szczegółowo, jak bardzo niemądrze wydają swoje własne pieniądze, i jak bardzo ucierpiałbyś, gdybyś postąpił równie nieodpowiedzialnie.
Dzięki takiemu podejściu wygrywasz na kilku frontach. Po pierwsze, będziesz dożywotnio pracować w firmie, której nie cierpisz. Po drugie, będziesz obsesyjnie myśleć o pieniądzach, dzięki czemu będziesz bać się ich wydawania bardziej, niż disneyowski Wujek Scroodge. Po trzecie wreszcie, dzięki wywołanej tym alienacji od przyjaciół będziesz czuć się bardziej samotnie, niespokojnie i depresyjnie, a jak dobrze pójdzie, może nawet nabawisz się jakiejś choroby? Doskonale!
Ćwiczenie: Dwa razy dziennie usiądź w wygodnym fotelu, zamknij oczy i przez piętnaście minut medytuj nad tymi wszystkimi rzeczami, które możesz w każdej chwili utracić: pracą, domem, oszczędnościami i tak dalej. Na zakończenie wyobraź sobie, że mieszkasz w przytułku dla bezdomnych.
2. Nudź się, nieustannie bądź znudzony.
Zawsze miej świadomość absolutnej przewidywalności każdego aspektu Twojego nudnego życia. Zero podniet, żadnych szans na przygodę. Jesteś wybitnie wartościowym człowiekiem, który z jakiegoś niepojętego powodu prowadzi to nudne, bezcelowe życie. Nie zapomnij również o głośnym narzekaniu na nudę, która Ci nieodmiennie towarzyszy. Wprowadzaj ten element do każdej konwersacji, którą uda Ci się nawiązać, dzięki czemu wszyscy wokół będą wiedzieć, jak bardzo się nudzisz. Od czasu do czasu sprowokuj jakiś kryzys, który rozładuje tę nudę. Na przykład:
- zdradź swojego partnera (ta metoda zadziała doskonale jeżeli jesteś po ślubie, a jeszcze lepiej jeżeli osoba, z którą zdradzisz swojego współmałżonka jest również po ślubie).
- idź na szalone zakupy: ciuchy, samochody, wymyślne sprzęty AGD, zbędny ekwipunek sportowy - pamiętaj, aby zabrać ze sobą tyle kart płatniczych, ile tylko dasz rady.
- rozpoczynaj bezcelowe kłótnie z partnerem, szefem, dziećmi, przyjaciółmi, sąsiadami
- zrób sobie kolejne dziecko
- rzuć pracę
- wyzeruj swoje konto oszczędnościowe
- przeprowadź się na jakieś kompletnie obce zadupie
Największa korzyść płynąca z niekończącej się nudy jest taka, że prędzej czy później sam staniesz się bardzo nudny. Dzięki temu wszyscy będą starali się omijać Twoją osobę szerokim łukiem; nie będziesz otrzymywać zaproszeń, telefonów, staniesz się osobnikiem smutnym i samotnym.
Ćwiczenie: zmuszaj się do codziennego odglądania mózgojebnych reality shows, czytaj od deski do deski wszystkie tabloidy. Unikaj jak ognia literatury, sztuki oraz bieżących spraw polityczno - gospodarczych.
3. Wypracuj sobie silną, negatywną, chorobliwą osobowość.
Spraw, aby wyimaginowane problemy emocjonalne wzięły górę nad Twoim życiem. Jeżeli czujesz depresję, zostań Panem Depresją. Jeżeli cierpisz na nieprzystosowanie społeczne lub jakąś fobię, zostań Wielkim Fobikiem. Upewnij się, że Twoja chorobliwa osobowość przejmuje totalną kontrolę nad każdym aspektem Twojego życia. Rozmawiaj o tym z każdym. Upewnij się, że znasz dobrze kliniczne symptomy (polecam Wikipedię) żeby móc o nich rozmawiać w sposób autentyczny i bardzo, bardzo rozwlekły. Trenuj zachowania właściwe dla przyjętej osobowości, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy najbardziej przeszkadzają one w życiu codziennym. Skup się na tym, jak bardzo jesteś smutny. Łkaj często, jeżeli uważasz, że uwiarygodni to Twoją chorobliwą osobowość. W żadnym wypadku nie odwiedzaj nowych miejsc ani nie próbuj nowych rzeczy, ponieważ Cię to strasznie denerwuje. Naucz się ataków paniki - włączaj je w miejscach, w których spowodują najwięcej zamieszania. Ważne, żeby wszyscy wiedzieli, jak bardzo z tego powodu cierpisz, i jak bardzo nie jesteś w stanie nic z tym zrobić.
Ćwicz też postawę właściwą dla Twojej chorobliwej osobowości. Na przykład jeżeli jesteś Panem Depresją, garb się i wciągaj głowę w ramiona, dzięki czemu błyskawicznie osiągniesz szczytową formę niezadowolenia.
Ćwiczenie: Zapisz sobie dziesięć sytuacji, w których czujesz się nerwowy, rozproszony lub smutny. Raz w tygodniu wybierz jedną z nich i wykorzystaj do wpadnięcia w piętnastominutową panikę.
4. Dużo awantur.
Awantury to doskonały sposób na zrujnowanie nawet najbardziej romantycznego związku. Raz na jakiś czas, całkiem bez powodu zacznij awanturę lub po prostu rozpłacz się z jakiegoś kompletnie trywialnego powodu. Rzucaj fałszywe oskarżenia. Najlepiej w miejscu publicznym i nigdy nie krócej niż przez piętnaście minut. W trakcie awantury sprawdzaj, czy Twój partner reaguje czułością i zrozumieniem, jeżeli jednak w przyszłości będzie próbował wypomnieć Ci tę awanturę, upieraj się, że nic takiego nigdy nie miało miejsca i że to było nieporozumienie. Bądź zraniony tą całą sytuacją i obwiniaj za nią Twojego partnera.
Inna, równie świetnie działająca metoda, to "musimy porozmawiać" wyrażone w najmniej odpowiednim momencie: kiedy partner właśnie wychodzi na jakieś pilne spotkanie, lub SMS-em, kiedy jest w pubie ze znajomymi. W czasie rozmowy tłumacz partnerowi jak bardzo nieszczęśliwy jesteś z powodu swojego życia oraz Waszego związku. Upewnij się, że to jego właśnie o to obwiniasz. Dodatkowe punkty, jeżeli zrobisz to w towarzystwie przyjaciół.
Ćwiczenie: zapisz sobie dwadzieścia wkurzających wiadomości SMS, do wykorzystania na później. Dopisuj do tej listy co najmniej jedną pozycję dziennie.
5. Przypisuj niecne intencje
Kiedy tylko możesz, przypisuj swojemu partnerowi, przyjaciołom, szefowi, kolegom z pracy najgorsze możliwe intencje. Podchwytuj każdy, nawet najbardziej niewinny kawałek wypowiedzi i obracaj go w śmiertelną obrazę lub próbę poniżenia. Jeżeli na przykład ktoś Cię zapyta, co sądzisz o obejrzanym niedawno filmie, natychmiast załóż, że próbuje Cię on poniżyć sugerując, że nie zrozumiałeś filmu, lub co gorsza zasugerować, że nie masz gustu. Jeżeli ktoś odrobinę tylko spóźni się na umówione spotkanie, natychmiast przypomnij sobie wszystkie poprzednie sytuacje, w których ta osoba była spóźniona i wmów sobie, że robi to specjalnie, żeby Cię wkurzyć. Daj temu wyraz podczas reszty Waszego spotkania, dzięki czemu będzie ono kompletnym niewypałem. Jeżeli druga osoba Cię zapyta o co chodzi, nie odpowiadaj. Niech cierpi w milczeniu.
Ćwiczenie: Wypisz sobie piątkę najbliższych członków rodziny lub przyjaciół. Dla każdego z nich, sporządź listę rzeczy, które kiedyś zrobili lub powiedzieli wyłącznie po to, żebyś poczuł się wkurzony lub poniżony.
6. Rób wszystko wyłącznie dla osobistego zysku. Żadnej pomocy innym.
Czasem najdzie Cię chęć, żeby komuś pomóc, żeby wziąć udział w wydarzeniu charytatywnym lub w organizacji imprezki dla lokalnej społeczności. Nie ulegaj jej - chyba, że możesz na tym w jakiś sposób zyskać, na przykład poznać kogoś, od kogo będziesz mógł potem pożyczyć kasę, albo poprawić swój wizerunek. Nie daj się wciągnąć w pułapkę bezinteresownego pomagania innym, nawet jeżeli przez chwilę wydaje się to dobrym pomysłem. Pamiętaj: jesteś najważniejszy i musisz w pierwszej kolejności dbać o siebie, nawet jeżeli siebie nienawidzisz.
Ćwiczenie: Przypominaj sobie te wszystkie rzeczy, które kiedyś zrobiłeś dla innych, a za które nie otrzymałeś rewanżu ani wynagrodzenia. Pomyśl, jak bardzo wszyscy próbują Cię wykorzystać. A teraz wymyśl trzy czynności, których zrobienie sprawi, że będziesz wyglądać na prawdziwego altruistę, lub które przyniosą Ci jakieś zyski, a dzięki którym jednocześnie się za bardzo nie narobisz.
7. Unikaj wdzięczności.
Badania wykazują, że okazywanie wdzięczności sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi, więc nigdy, przenigdy tego nie rób. Wdzięczność jest dla durniów! Życie to cierpienie, a potem się umiera. Za co tu być wdzięcznym?
Uważaj na sabotażystów! Twoi najbliżsi będą od czasu do czasu próbować wywołać u Ciebie poczucie wdzięczności, kiedy na przykład podczas Twojego narzekania o projekcie w pracy, który odkładałeś na później bez końca, usłyszysz od partnera, że powinieneś się w ogóle cieszyć, że masz pracę i jedzenie. Próby takie łatwo skontrować - należy natychmiast wskazać oczywiste wady tych rzeczy, za które mamy być niby wdzięczni.
Ćwiczenie: stwórz listę rzeczy, za które mógłbyś być wdzięczny. Do każdej pozycji na liście dopisz powód, dla którego jednak nie jesteś. Zawsze zakładaj najczarniejsze scenariusze dla przyszłych wydarzeń - najważniejsze to być dobrze przygotowanym na każdą tragedię. Przewiduj ataki terrorystyczne, katastrofy naturalne (trzęsienia ziemi, pioruny, a jeżeli mieszkasz nad morzem - obowiązkowo tsunami). Do tego epidemie, śmiertelne choroby, straszne wypadki, a w najgorszym razie nawet to, że Twoje dziecko nie będzie wybrane do reprezentacji szkoły w szczypiorniaka.
8. Nigdy, przenigdy nie opuszczaj gardy.
Zawsze bądź gotowy na najgorsze. Optymizm zawsze prowadzi do rozczarowań, więc uwierz w to, że małżeństwo Ci się rozpadnie, dzieci przestaną Cię kochać, stracisz swoją jedyną firmę i nigdy nic ciekawego Ci się nie przydarzy.
Ćwiczenie: Rozeznaj się w kwestii najbardziej prawdopodobnych katastrof (zarówno naturalnych, jak też spowodowanych przez człowieka), które mogłyby wydarzyć się w Twojej okolicy. Wycieki z elektrowni atomowej, huragany, epidemia wścieklizny. Skupiaj się na nich co najmniej przez godzinę dziennie.
9. Obwiniaj swoich rodziców.
Obwinianie rodziców za nasze wady, niedociągnięcia i porażki życiowe to jeden z najważniejszych elementów Twojej strategii. Przecież to rodzice sprawili, że jesteś jaki jesteś, Twoje własne zachowanie nie ma tu nic do rzeczy. Jeżeli jednak jakimś cudem znajdziesz u swoich rodziców jakiekolwiek plusy, siedź cicho i nigdy o tym nie wspominaj.
Oczywiście rodzice to tylko początek. Rozszerz obwinianie na inne osoby z Twojej przeszłości: na tego nauczyciela, który wtedy nawrzeszczał na Ciebie na stołówce, tego chłopaka, który Cię tłukł jak miałeś dziewięć lat, tamtego profesora z ogólniaka, który dał Ci tróję na maturze z polaka, swojego pierwszego partnera, nawet małomiasteczkowość miejsca, w którym dorastałeś. Obwinianie innych to kluczowy aspekt unieszczęśliwiania się.
Ćwiczenie: zadzwoń do jednego ze swoich rodziców i powiedz mu (lub jej), że właśnie sobie przypomniałeś tą straszną rzecz, którą zrobił, kiedy byłeś dzieckiem. Upewnij się, że rodzic zrozumiał, jak strasznie się wtedy czułeś i że nadal cierpisz z tego powodu.
10. Nie czerp przyjemności z codziennych drobiazgów.
Cieszenie się codziennymi drobiazgami, takimi jak jedzenie, wino, muzyka czy piękno jest dobre dla ludzi płytkich i nieodpowiedzialnych. Jeżeli niechcący zauważysz, że jakiś smak, piosenka czy dzieło sztuki wzbudzają w Tobie radość, natychmiast uświadom sobie, że to tylko chwilowa sytuacja, która nie jest w stanie naprawić całego zła, które czai się w każdym zakątku świata. Jeśli - całkiem przez przypadek - zaczniesz odczuwać przyjemność ze spaceru po plaży czy przez las, natychmiast to z siebie wyrzuć! Pamiętaj, na świecie jest głód, zarazy i zniszczenie. Piękno natury to zmyłka.
Ćwiczenie: Raz w tygodniu zrób coś, co powinno sprawiać frajdę, jednocześnie skupiaj się na tym, jak bardzo jest to bezcelowe. Innymi słowy koncentruj się na usuwaniu poczucia zadowolenia z wszelkich przyjemnych aktywności.
11. Roztrząsaj.
Każdą wolną chwilę spędzaj na skupianiu się na sobie. Nieustannie martw się przyczynami swoich zachowań, analizuj swoje wady i roztrząsaj swoje problemy. Dzięki temu pełniej zjednoczysz się z beznadzieją Twojego życia. Nie pozwól, żeby jakiekolwiek pozytywne doświadczenie lub wpływy przeszkodziły Ci w tym ważnym procesie. I pamiętaj: nawet najmniejsze niedogodności można przy odrobinie wysiłku przekuć w wielką tragedię!
Nawet jeżeli zamartwiasz się problemami wielkiego świata, zawsze sprowadzaj je do siebie. Chore dziecko? Skup się na tym, jak bezsensownie jest z tego powodu brać wolne od pracy, żeby się nim zaopiekować. Twój partner jest zraniony z powodu Twojego zachowania? Skup się na tym, jak bardzo Cię zraniło to, że odważył się o tym w ogóle wspomnieć. Roztrząsając problemy nie tylko własne, ale również innych ludzi, prędzej czy później zrozumiesz, że jesteś głębokim, wrażliwym myślicielem, który dźwiga na swych barkach zło całego świata.
Ćwiczenie: Usiądź w wygodnym, miękkim fotelu i wgłąb się w głąb swego jestestwa w poszukiwaniu tych wszystkich negatywnych emocji: gniewu, depresji, zdenerwowania, znudzenia, co tam jeszcze. Koncentruj się na nich przez 15 minut. Przez resztę dnia utrzymuj je w sobie, niezależnie od tego, co akurat robisz.
12. Gloryfikuj przeszłość. Lub wręcz przeciwnie.
Gloryfikacja przeszłości pozwoli Ci uświadomić sobie jak piękne, dobre, szczęśliwe i wartościowe było Twoje życie, kiedy byłeś jeszcze dzieckiem, młodzieńcem, nowożeńcem. To pozwoli Ci żałować późniejszych wydarzeń, które doprowadziły do tego bagna, w którym teraz tkwisz. Przykładowo, kiedy byłeś młody, promieniowałeś szczęściem i tańczyłeś sambę z tą pięknością na plaży przy pełni księżyca; teraz zaś jesteś w przeciętnym małżeństwie z agentem ubezpieczeniowym z Sosnowca. Powinieneś był wyjść za tamtą piękność, wtedy, na tamtej plaży. Powinieneś był zainwestować w Microsoft, w Apple, w bitcoiny. Krótko mówiąc skupiaj się na tym, co mogłeś zrobić kiedy miałeś ku temu okazję zamiast robić to, co faktycznie zrobiłeś. To z pewnością pogłębi Twoje niezadowolenie.
Można też w drugą stronę: zamiast gloryfikacji czasem łatwiej jest przeszłość dyskredytować. Urodziłeś się w złym czasie lub miejscu (a zapewne jedno i drugie). Nigdy nie dostawałeś tego, czego potrzebowałeś. Byłeś całe życie dyskryminowany. Nigdy nie pojechałeś na obóz letni. Jak, do jasnej cholery, masz być szczęśliwy, skoro miałeś tak zasraną przeszłość? Najważniejsze jest tu wypychanie dobrych wspomnień i zastępowanie ich złymi, które miały o wiele większy wpływ na uformowanie Cię takim, jakim dziś jesteś. Dzięki hołubieniu złych wspomnień nie ma najmniejszego znaczenia, jak wiele dobrych rzeczy przydarza Ci się teraz lub przydarzy w najbliższej przyszłości. Twoje nieszczęście zawsze będzie miało bezpieczną przystań.
Ćwiczenie: zrób listę Twoich najważniejszych złych wspomnień i trzymaj ją na widoku, żeby móc do niej wracać jak najczęściej. Raz na tydzień opowiedz komuś o swoim koszmarnym dzieciństwie lub o tym, jak wspaniałe było Twoje życie 20 lat temu.
13. Znajdź partnera życiowego i napraw go.
Za wszelką cenę zakochaj się w kimś z poważnym defektem: wielbicielu kotów, hazardziście, alkoholiku, socjopacie - wybór jest ogromny. Nastęnie zreformuj go (lub ją), niezależnie od tego, jak bardzo się temu sprzeciwia. Przecież każdego można naprawić, nieważne, że wszystkie poszlaki mówią co innego.
Ćwiczenie: Załóż konto na portalu randkowym i sprawdź, ile złych wyborów możesz popełnić w jeden wieczór. Postaraj się spotkać z każdym z nich. Dodatkowy bonus za wybranie portalu, który kasuje kupę szmalu za prowadzenie konta - dzięki temu nie tylko będziesz rozdygotany emocjonalnie, ale również biedny.
14. Krytykuj.
Krytykuj wszystko i wszystkich. Zawsze miej pod ręką niekończącą się listę rzeczy, których nie znosisz, i ogłaszaj ją nieustannie wszystkim dookoła, nieważne, czy są tym zainteresowani, czy nie. Przykładowo nie zawahaj się pytać krytycznym tonem "TO właśnie zdecydowałeś się dziś ubrać??" czy też "Czemu twój głos jest taki piskliwy??". Jeżeli ktoś je jajka, wyjaśnij mu, że nie znosisz jajek. Krytyka ma tę wielką zaletę, że da się ją zastosować praktycznie do wszystkiego, jest więc bardzo silnym orężem w Twojej wiecznej krucjacie do unieszczęśliwiania się.
Bardzo pomaga, jeżeli krytykowane przez Ciebie rzeczy są ogólnie lubiane przez innych, dzięki czemu będziesz się wyróżniać. Marudzenie na korki czy komary jest tak oczywiste, że szkoda na nie tracić czas. Marudzenie na nowy film - o, tu już możesz twardo postawić się okoniem, obracając każdą pozytywną opinię Twych znajomych w proch i w pył.
Ćwiczenie: Stwórz listę dwudziestu rzeczy, których nie lubisz, a następnie sprawdź, jak często uda Ci się uczynić je przedmiotem codziennej konwersacji. Najlepiej, jeżeli na liście tej umieścisz rzeczy, których nigdy przedtem nie próbowałeś polubić.
Właśnie wymieniłem czternaście sposobów na zostanie nieszczęśliwym człowiekiem. Oczywiście nie oczekuję od Ciebie, że będziesz stosować wszystkie. Wystarczy jednak, żebyś wybrał spośród nich pięć czy sześć, a następnie nienawidził się za to, że nie potrafisz wykorzystać pozostałych. Może się zdarzyć, że trafisz kiedyś do terapeuty, ponieważ namówił Cię do tego ktoś, kto ciągle jeszcze w Ciebie wierzy i uznał, że Twoje nieszczęście ma podłoże zdrowotne. Jeżeli ów terapeuta będzie próbował oświecić Cię lub pokazać techniki medytacyjno-oddechowe, wyjaśnij mu, że cierpisz na koszmary. Jeżeli terapeuta okaże się specjalistą somnologii, szybko zmień temat na wysokie koszty samej terapii. Jeżeli terapeuta uzna, że po prostu przechodzisz transformację, natychmiast skontruj, że on sam przechodzi teraz kontrtransformację. Pamiętaj: terapeuta jest Twoim wrogiem na drodze do wiecznego nieszczęścia!
Jeżeli jednak trafisz na takiego terapeutę, który cierpliwie wysłucha wszystkich czternastu pozycji z Twojej listy, skontaktuj się ze mną i daj namiar. Chętnie umówię się na wizytę.
Oj – widzę,że kilka punktów stosuję w swoim życiu…. 🙂
Dobrze to sobie uświadomić i zacząć pracować nad pozostałymi! Celem jest efektywne stosowanie wszystkich 14 zasad 😉
Ile przede mną no[w]ego, o jak dobrze, że nie dobrze, albo od-wtor-nie? Nie? Nie spodziewałam się takiego wpisu tutaj… A tu proszę takie zaskoczenie, że aż czkawki można dostać, do stać i to za darmo. 🙂 Smaczne było. Nie powiem (ale napisać mogę).
Idealne!