Zamiast - jak to bywało drzewiej - wrzucać masowo linki do pierdyliona ostatnio sluchanych utworów, skupię się dziś na jednym, który sprawił, że włoski mi stają dęba, a głowa sama podryguje w rytm Beethovenowej melodii.
Chodzi oczywiście o "Für Elise". Ale nie oryginał, który - chociaż piękny - jest już tak oklepany, że większość ludzi odruchowo szuka przycisku "Next" na odtwarzaczu. Nie. Tym razem mamy uskrzydloną wersję jazzową tego utworu, graną przez Marcus Schinkel Trio, z albumu "Bar Lounge Loft".
Ponieważ na jazzie znam się jak kura na pieprzu, nie zamierzam tu dziś robić szczegółowej analizy tego kawałka. Powiem tylko, że główny motyw jest pięknie "połamany" - jak w większości tego typu aranżacji w zasadzie powstał całkiem nowy utwór, którego jednak nie da się pomylić z niczym innym. Mamy perkusję w tle, mamy gitarę basową, mamy o wiele żwawszą od oryginału dynamikę, ale to jednak ciągle "Dla Elizy".
Bardzo, bardzo polecam. I zapraszam do odsłuchania: