Mam znajomego o dźwięcznym, polskim, szlacheckim imieniu Tadeusz. Kolega ów od wczesnych lat młodzieńczych ma ksywę Statek. No bo "Jedziemy gdzieś z Tadkiem", prawda?
Inna zabawna historia to ulica Janka Wiśniewskiego. Można nią jechać w różne miejsca. No i "jedziesz tym Jankiem w stronę estakady..." - i już mamy ulicę Tymianka zamiast jakiegoś tam Wiśniewskiego.
Z kolei innego znajomego szwagier odbył jakiś czas temu następujący dialog ze swą małżonką, w efekcie którego owa małżonka dostała ksywkę Seler:
- Co robisz, kochanie?
- Se leżę!
- Co robisz, selerze?
Od razu pcha się wspomnienie słynnego (nigdy nie publikowanego) dialogu między Rumcajsem a Calineczką:
- Rumcajsie!
- Sama się rumcaj!
Najbardziej niepokojące jednak jest, że w jednej z piosenek Kubuś Puchatek ramboli i bamboli. Po prostu nie do pomyślenia. Przecież to dzieciaki oglądają, a on tak ramboli bezwstydnie...
Piękna ta nasza polszczyzna jest.
Zaprawdę, piękna.
sama się rumcaj 🙂
Widzę, że mój mąż sprzedaje Ci nasze rodzinne dialogi, tylko niezbyt dokładnie 😛
- Co robisz, kochanie?
- A nic, se leże.
- A czemu nazywasz mnie selerem?