На шее мелких четок ряд

https://xpil.eu/v93X

Dawno, dawno temu miałem w życiu epizod fascynacji poezją rosyjską .

Nawiasem mówiąc język rosyjski zawsze do mnie przemawiał i do dziś uwielbiam jego lekkość i miękkość. Niestety, nieużywany od lat, schował się gdzieś w jakimś pełnym kurzu i pajęczyn zakątku tyłomózgowia, pozostawiając na wierzchu jedynie bierną jego znajomość. Próba rozmawiania po rosyjsku kończy się nieodmiennie jąkaniem i intensywnym machaniem ręcyma, ale czytanie i słuchanie - i rozumienie - idzie mi całkiem nieźle.

Z właściwą sobie skromnością muszę się jeszcze pochwalić, że kilkakrotnie byłem brany przez rdzennych Rosjan za "swojego". Ale to było Kiedyś. Dawno.

Wracając jednakowoż do clue, czyli meritum, miałem kiedyś "zajawkę" na punkcie tamecznej poezji. Zanim mi przeszło, zdążyłem całkiem solidnie przeorać twórczość dwóch kobiecych gigantów: Anny Achmatowej i Mariny Cwietajewej. Do niektórych wierszy ułożyłem nawet smętne, gitarowe melodie, którymi potem katowałem rodzinę.

Dziś zapomniałem już większość tamtych wierszy i melodii, jednak jeden pozostał, zakotwiczył się na dobre i potrafię go wywołać z pamięci w dowolnym momencie. Nie wiem, dlaczego akurat ten. I nie wiem, dlaczego pamiętam tylko oryginał, a tłumaczenie muszę sobie odświeżać za pomocą Wielkiego G. Ot, cuda pamięci długotrwałej.

Sam wiersz leci o, tak:

На шее мелких четок ряд,
В широкой муфте руки прячу,
Глаза рассеянно глядят
И больше никогда не плачут.

И кажется лицо бледней
От лиловеющего шелка,
Почти доходит до бровей
Моя незавитая челка.

И непохожа на полет
Походка медленная эта,
Как будто под ногами плот,
А не квадратики паркета.

А бледный рот слегка разжат,
Неровно трудное дыханье,
И на груди моей дрожат
Цветы небывшего свиданья.

A poniżej tłumaczenie na nasze, dla tych, którzy nie władają cyrylicą:

Na szyi drobnych sznur korali,
W szerokiej mufce chowam ręce,
Wzrok z roztargnieniem błądzi w dali,
A oczy nie zapłaczą więcej.

I bledsza jest niż jedwab lila
Twarz moja od przeczucia losu,
I brwi dosięga mi co chwila
Nie zakręcony pukiel włosów.

I niepodobny jest do lotu
Mój chód powolny, jak u chorej,
Jak gdybym dotykała stopą
Tratwy, a nie parkietu wzorów.

Usta oddechem rozchylone,
Mgła dziwna oczy mi przysłania,
I drżą do piersi przytulone
Kwiaty naszego niespotkania.

Niestety, melodię, którą kiedyś do tego wiersza ułożyłem, zapomniałem już całkiem. Ale nic nie szkodzi, wiersz jest na tyle znany i ładny, że na pewno ktoś inny prędzej czy później coś do niego skomponuje.

Ot, co.

https://xpil.eu/v93X

1 Comment

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.