"Éowyn" wymawiamy mniej więcej tak: "ejołyn".
Éowyn to imię jakiejś postaci z Tolkiena, a także ostatniego huraganu, który przetoczył się w okolicach piątku nad naszą irlandzką wysepką, sprawiając całkiem sporo zawirowań.
Huragan uwielbia rzucać kłody pod nogi, a konkretnie gałęzie pod koła. Krótko mówiąc: nieprzejezdne drogi wszędzie.
Huragan lubi też bawić się w masową dekompozycję infrastruktury energetycznej, czyli po naszemu: brak prundu. Ponad 700000 irlandzkich domów zostało pozbawionych prądu.
Jeśli chodzi o drogi to nas to za bardzo nie ruszyło: szkoły były pozamykane, do pracy jechać nie kazali, więc siedzieliśmy na czterech i czekaliśmy aż się przedmucha.
Natomiast brak prądu to już trochę grubsza fasola, bo nie da się pracować zdalnie, bo pompa ciepła nie pompuje ciepła, bo nie działa żadna elektronika, bo lodówka się nagrzewa, bo w styczniu robi się ciemno całkiem wcześnie.
Gdyby miało to potrwać kilka dni, bylibyśmy pewnie w czarnej głębokiej. Na szczęście prąd, który wyjechał był w piątek około wpół do piątej rano, wrócił (z paroma przerywnikami) około ósmej wieczorem. Potem jeszcze parogodzinna przerwa w sobotę rano i wczesnym popołudniem. Lodówka przetrwała, zamrażalnik przetrwał. Przydały się świece, które trzymamy na takie właśnie okazje. Przydały się szachy i karty do gry. Na obiadokolację zjedliśmy kanapki i popiliśmy wodą mineralną. W domu zrobiło się trochę chłodniej, ale od tego mamy swetry.
Jeśli idzie o zniszczenia lokalne, to przewrócił nam się jeden kosz na śmieci (na szczęście pusty) i to w zasadzie tyle. Głównie dzięki temu, że porządnie zabezpieczyliśmy meble ogrodowe, a kosze na śmieci przyblokowaliśmy workami z piaskiem.
Większość domowych "smart" urządzeń pozapominała loginów do wifi, przestała także - zapewne za poradą Andrzeja Rybińskiego - liczyć godziny i lata, czyli trzeba było to wszystko poustawiać od nowa.
W Galway padł rekord prędkości wiatru (183 km/h o ile dobrze pamiętam).
Usuwanie awarii sieci energetycznej jeszcze trwa - podobno w niektórych miejscach kraju będzie trzeba poczekać kolejny dzień albo dwa, zanim wszystko wróci do normy.
Z niedzieli na poniedziałek ponoć dmuchał jakiś inny huragan, ale o wiele mniejszy - w zasadzie niczego nawet nie zauważyliśmy.
W gruncie rzeczy, dobrze nie wydmuchało Was bliżej strefy poza UE 😉
700 tys. domów bez prądu, to całkiem sporo, procentowo. Patrzę na Wikipedii i Irlandia ma 5,2 mln mieszkańców, więc pewnie 20-30 procent mieszkańców bez prądu było? Lodówka o tej porze roku nie powinna być problemem – za oknem jest zbliżona temperatura, co w lodówce, więc wystarczy zabezpieczyć i wystawić. Jak zachowała się łączność (internet, GSM)?
> Lodówka (…) nie powinna być problemem (…) wystarczy zabezpieczyć i wystawić.
Łatwo powiedzieć. Ze względu jednak na gabaryty lodówki oraz jej położenie względem drzwi, trudniej wykonać. Gdybym wiedział, że prądu nie będzie przez tydzień, może bym to rozważył 🙂
> Jak zachowała się łączność (internet, GSM)?
Przyzwoicie. Sieci komórkowe działały cały czas. Internet też, pod warunkiem jednak podłączenia rutera do UPS-a.
Chyba wszystkie stacje bazowe GSM są na UPSach lub generatorach prądu.
Nie wiem. Kiedyś (no dobra, pewnie z półtorej albo dwie dekady temu), jak Szczecin stracił prąd na dłuższy okres (dwa dni?) to GSMy klękły w większości, poza jednym operatorem, który generalnie działał.
UPS za wiele nie da w takiej sytuacji – obstawiam parę h, góra dobę, jak na bogato zrobione. Generatory – może się stosuje, ale to problematyczne bo i paliwo jest łatwopalne, i spaliny produkuje, które trzeba bezpiecznie odprowadzić, i hałas, i konieczność regularnego uruchamiania… Z paliwem też nie tak hop siup, bo albo duży zbiornik, albo trzeba dolewać.
Może ekipy z agregatami jeżdżą i doładowują UPSy w najbardziej potrzebujących miejscach?
U mnie, z tego co widuję. Bo jak stawiają nowe bloki, to od razu pod blokiem stoi sobie takie generatorek na zapas.
Chodziło mi oczywiście o zawartość lodówki, nie samo urządzenie.
Jakiż to smart taki nietrwały w zapamiętywaniu?
U mnie na wsi (a prąd wyłączają tak 1 × miesiąc) tylko jeden włącznik miał ten problem, że się gubił – i to od czasu do czasu, nie za każdym razem.
Dodatkowo kupiłem sobie taki sprytny UPS, który daje na wyjściu 12V i jest podpięty pod ruter. Jeszcze nie testowany na czas podtrzymania, ale myślę, że te 6,4Ah to na parę godzin interneta się przełoży.
Drugi taki UPS podepnę pod zewnętrzną kamerkę WiFi, ale tu jest trochę większy kłopot: czasem lubi się zawiesić. Wtedy wyłączałem na chwilę smartgniazdko do którego jest podłączona i Wiola: kamerka działa (i to bez udziału Wioli). Teraz muszę przerywać obwód między UPSem a kamerką – ale sprzęt już mam: przekaźnik beznapięciowy pod TUYA. Teraz tylko obudowa, trochę czasu i ciepełka (praca na zewnątrz) i już będzie podgląd bez problemów…