Starzy wyjadacze bitów z pewnością kojarzą tego mema:

No więc podjąłem karkołomną próbę opuszczenia świata Debiana (a konkretnie LMDE 7, o którym zresztą wspominałem niedawno tutaj: [KLIK]) i zainstalowałem na swoim domowym pececie Arch. A konkretnie - CachyOS, bo co prawda próbuję się tutaj kreować na specjalistę od komputerów i Linuksów, ale jednak mam jeszcze resztki instynktu samozachowawczego.
Do Cachy'ego miałem już kiedyś jedno podejście, ale poległem srodze: okazało się, że używane przeze mnie kombo Miniflux + LXD + Tailscale jest dla Cachy'ego kompletnie niestrawne. Po dwóch dniach nierównej walki poddałem się i odłożyłem temat na potem. W międzyczasie trochę się spróbowałem zaprzyjaźnić z Dockerem i okazało się, że Miniflux działa na Dockerze tak samo dobrze (a może i lepiej) niż w LXD. Czyli można znów spróbować powalczyć z CachyOS.
Tym razem poszło dużo lepiej. Póki co, po 48 godzinach, udało mi się:
- Skonfigurować Miniflux + Tailscale (na Dockerze)
- Poprzenosić wszystkie mapowania folderów z poprzedniej instancji (a mam tego trochę: lokalne archiwa na LVM + btrfs, kilka folderów z NAS-a, VPS z blogiem - wszystko ładnie dostępne w lokalnym systemie plików).
- Dropbox, Steam, VS Code, Llama.cpp, Obsidian - wszystko po prostu działa
Pozostało jeszcze parę drobiazgów, ale nie spodziewam się już zbytniego oporu materii w tej materii.
A więc od teraz mogę z czystym sumieniem ścigać obcych ludzi w pisuarach i chwalić się nowym systemem.
Ha!

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.