A Grimm Sacrifice. Recenzja książki.

https://xpil.eu/j10

Raz jeszcze autor serii zagrał na znaczeniu angielskiego słówka "grim" i zatytułował czwartą część serii jak w tytule. A więc "Poświęcenie Grimma", ewentualnie - po odrzuceniu jednego "m", "Ponure poświęcenie".

Czwarty tom nie odbiega jakością od poprzednich trzech. Jest gęsto. Jacob dostaje pod swoją komendę nowicjuszy, świeżo po szkółkach wojskowych - ewidentnie ktoś go nie lubi. Po jakimś czasie okazuje się jednak, że większość z nich to ludzie z samych szczytów list wyników - sami prymusi. A więc załoga może niezbyt doświadczona, ale za to bardzo bystra i zdolna.

Moja ulubiona postać to chyba kapral Jennings, kobitka, która za życiowy cel postawiła sobie zostać żołnierzem idealnym, a po przygodach z pierwszego tomu dodatkowo uznała, że jej głównym priorytetem jest chronienie zdrowia i życia Grimma, co udaje jej się nie raz i nie trzy. Sceny walki wręcz z jej udziałem są naprawdę przecudne (nie licząc faktu, że potem na ogół ciężko się doliczyć ilu tak naprawdę było przeciwników). Bardzo sympatyczna (acz - spoiler alert - bardzo krótka) jest też scena w siłowni, kiedy jakiś napakowany delikwent proponuje jej mały trening bokserski.

Ogólne ramy powieści nie odbiegają zbytnio od tego, co wydarzało się w częściach poprzednich - Grimm dostaje misję, w ramach misji obrywa ostro w dupę, ale przy okazji ratuje świat przed zagładą - i jakoś to leci. Tym razem oprócz szpiegów i przeważających sił przeciwnika Jacob ma przeciwko sobie również swojego dowódcę, który - nie znając szczegółów jego najnowszych dokonań - wie tylko, że kiedyś tam, dawno temu, Jacob zniszczył pojazd pełen dzieci. Główny bohater ma zatem jeszcze bardziej pod górkę niż dotychczas.

Nie wnikając za bardzo w szczegóły fabuły (jest ich mnóstwo!), powiem tylko tyle, że jak na kosmiczną wojskową przygodówkę czyta się czwarty tom bardzo przyjemnie. Nie jest moim zdaniem ani lepszy, ani gorszy od poprzednich.

Nadal nie uważam tej serii za coś wybitnego - jak już wcześniej wspominałem, jej lektura może się trochę kojarzyć z wizytą w McDonald's: przewidywalnie, smacznie, szybko, może niezbyt odżywczo, ale sympatycznie.

Moja prywatna ocena: 9/10. I zaraz zabieram się za przedostatni tom piąty.

https://xpil.eu/j10

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.