Z okazji swoich 9 urodzin Audioteka opuściła ostatnio ceny ponad dwóch tysięcy książek.
W ramach łapania okazji nabyłem "Skazanych na Shawshank" - dziś króciutka recenzja.
Książka nie różni się aż tak bardzo od filmu (który oglądałem chyba ze trzy razy), a najbardziej zaskakuje jej skromna objętość. Większość "standardowych" audiobooków to okolice -nastu godzin, czasem dwanaście, czasem piętnaście, różnie. A "Skazani..." mają zaledwie cztery godziny i dwadzieścia minut. W wersji papierowej książka ma ponoć około stu stron, więc faktycznie - szału nie ma. Ledwie się człowiek rozpędzi, a tu już meta.
W zasadzie - taka książkowa pchełka.
Aż się nie chce wierzyć, że na jej podstawie nakręcono prawie dwuipółgodzinny film.
Wracając do audiobooka, moim zdaniem - warto! Zbigniew Zapasiewicz jako lektor jest bezbłędny. Lekko "byle jaki" styl czytania przeszkadza tylko przez pierwszych kilka akapitów; potem okazuje się, że pasuje do tej powieści jak ulał.
Tym razem nie opowiem o fabule, bo po pierwsze mi się nie chce, a po drugie jest to tak znana pozycja (głównie dzięki ekranizacji), że szkoda strzępić klawisze po próżnicy.
W moim prywatnym rankingu daję książce 8.5/10, co jak na powieść nienależącą do gatunku SF jest wynikiem całkiem, całkiem.
A kiedy Audioteka obchodzi urodziny?
Zwyczajowo co 365 dni, pi razy oko.
Ostatnio jakieś dwa tygodnie temu, mniej więcej.
Zazwyczaj książki Kinga są o niebo lepsze od ich wersji filmowych. W tym wypadku jest odwrotnie. Film rewelacyjny, książka co najwyżej poprawna.