Tu mnie jeszcze nie było
Z racji pandemii z domu ruszam się raczej mniej niż więcej. Ostatni raz w pracowym biurze (poza domem) byłem w okolicach marca 2020. Wyjazd dalej niż 3 km od do...
Oddaję krew, więc dlaczego by o tym tu nie napisać od czasu do czasu?
Z racji pandemii z domu ruszam się raczej mniej niż więcej. Ostatni raz w pracowym biurze (poza domem) byłem w okolicach marca 2020. Wyjazd dalej niż 3 km od do...
I recently reached 52 litres of donated blood. This time the event took place in Clane, a small but picturesque town some 15 minutes drive from home. I arrived ...
Stuknęły mi niedawno 52 litry oddanej krwi. Tym razem akcja miała miejsce w Clane, niedużym acz malowniczym miasteczku 15 minut jazdy od domu. Do Clane przyjech...
Oddawanie krwi kojarzy mi się od zawsze ze szpitalną bielą stacji, gdzie piguły w fartuchach uśmiechają się życzliwie i podstawiają człowiekowi pod nos hektolit...
Ponieważ moja ostatnia wizyta w stacji krwiodawstwa była nudna i absolutnie nic nie wyróżniało jej spośród wielu innych... ... a nie, zaraz. To była moja dwudzi...
O tym, jak najpierw wywalili mnie ze stacji krwiodawstwa bo za mało wypiłem, a potem jak mnie przesadzili z miejsca na miejsce, bo nie mogli znaleźć żyły.
O tym, jak w prosty sposób dać się znieważyć.
Urodziny autora blogu to doskonały zapychacz czasu i przestrzeni...
Osiągnąłem pięćdziesiątkę przed pięćdziesiątką. Ha!
Apel do krwiodawców z grupą AB Rh(-).
Poprzedni wpis poświęcony krwiodawstwu zrobiłem na zasadzie bełkotliwego strumienia nieuporządkowanych myśli, czyli nic nowego. Dziś spróbujemy eksperymentalnie...
Dostałem dziś pismo z IBTS (lokalny odpowiednik polskiego HDK), z którego dowiedziałem się, że bardzo, ale to bardzo mnie przepraszają... Ki czort? No nic, czyt...
winda się wlecze co z tą windą dobra jest parter gdzie ta taksówka zamawiałem dziesięć minut temu o jedzie nie to nie ta kurdę ileż można czekać no wreszcie jes...
Jak każe wieloletnia tradycja, raz na kilka miesięcy udaję się do lokalnej siedziby Hrabiego Draculi dać sobie wyssać 470 mililitrów krwi. Tym razem padło na St...
Nie dalej jak godzinkę temu odwiedziłem po raz kolejny przybytek zła i rozpusty zwany dla niepoznaki stacją krwiodawstwa. Skończyło się tak jak zawsze: wylało s...
I znów dałem sobie spuścić trochę juchy w lokalnej stacji krwiodawstwa. Wróciłem o 470 mililitrów (po naszemu: pintę) lżejszy, za to z poczuciem dobrze spełnion...