Potylicznie

https://xpil.eu/sETYG

Dziś króciutko, bo temat grząski i w sumie nieciekawy.

Dałem się niedawno wciągnąć w dysputę polityczną. Z braku jakichkolwiek politycznych przekonań takie dysputy w moim przypadku kończą się zawsze jednakowo: po wymianie kilku zdań odstępuję od rozmówcy, żeby ten przypadkiem się nie rozpękł, próbując mnie do czegoś tam przekonać.

Tym razem poszło o temat stary jak ludzkość: czy warto głosować w wyborach?

Ja uważam, że nie warto, bo to strata czasu. Ale mnóstwo ludzi co i rusz mnie próbuje przekonać, że jednak warto.

Za młodu chodziłem na wybory i głosowałem tak, jak reszta rodziny, czyli na lewo.

Potem, ponieważ lewo było u góry i dałem się omotać, że potrzeba zmian i głosowałem na prawo.

Jeszcze potem głosowałem w środek, bo tam miała być najsensowniejsza równowaga.

Gdzieś tam w międzyczasie głosowałem na PPPP, bo byli jajcarscy. Przetrwali chyba jedną kadencję i odpadli. Nic humoru w narodzie nie ma...

W każdym razie po pięciu, czy sześciu kadencjach odpuściłem sobie głosowanie kompletnie.

Przyczyny są zasadniczo dwie, a sprowadzają się do jednego i tego samego: jak sobie człowiek sam nie zrobi dobrze, żaden polityk nie zrobi mu dobrze, nieważne, w którą stronę macha chorągiewką.

Argumenty ZA zazwyczaj są takie, że jak się nie zagłosuje, to się utonie w gównie, a głosując można sobie wybrać świetlaną przyszłość. Ale mi to raczej wygląda tak, że głosując możemy co najwyżej wyrazić swoje zdanie w kwestii smaku i zapachu gówna, w którym życzymy sobie utonąć lub przynajmniej stać po szyję przez kolejną kadencję. Nic więcej. A więc - nie warto. Szkoda czasu.

Prawda jest też taka, że polityk też człowiek (jakkolwiek niewiarygodnie by to nie brzmiało), też ma jakąś tam rodzinę na utrzymaniu i jakieś tam aspiracje życiowe, wymagające przypływu gotówki. Obieca więc ile wlezie, byle tylko prześlizgnąć się na kolejną kadencję. Tylko naród ciągle niezadowolony, chociaż tyle mu już naobiecywano.

No to może teraz któryś z moich pięciu Czytelników spróbuje mnie przekonać, że nie mam racji. Z miłą chęcią wysłucham powtarzanych do wyświechtania argumentów 😉

https://xpil.eu/sETYG

6 komentarzy

  1. Zgadzam sie niestety w calej rozciaglosci.
    Tez chodzilem i krzyczalem – nie glosujesz, nie masz prawa sie odzywac…
    A potem sie okazywalo, ze na kogo by nie zaglosowal – zawsze dupa z tylu.
    Mialem niestety tez okazje popatrzec na kawalek lokalnej polityki. Wbrew fizyce i logice, szambo nie ma lewej strony ani prawej ani srodka. Naczynia polaczone jednak nadal dzialaja – poziom gowna wszedzie taki sam.
    Od jakiegos czasu nie glosuje wcale. W ramach protestu, Zaden z tych szmaciarzy nie zasluguje zeby na niego napluc a co dopiero na glos. Tako rzecze ja.

  2. Podzielam zdanie. Chodziłem, głosowałem, zero zmian. Chcesz mieć dobrze, musisz podejmować odważne decyzje i nie bać ryzyka. To jedyne co na zdrowie mi wyszło.

  3. Mój ulubiony cytat.

    Gdy wreszcie pokazał się Dak, byłem zachwycony jego wizytą.
    – Dak! Co nowego?
    – Niewiele. Próbowałem wyremontować ,,Toma” i jednocześnie pomagać Rogowi w pracy politycznej. Organizacja kampanii przyprawi go o wrzody żołądka – usiadł. – Polityka!
    – Hmmm… – Dak, jak w ogóle się w to wkopałeś? Szczerze mówiąc, uważałem wojażerów za osoby równie apolityczne jak aktorów. Zwłaszcza ciebie.
    – Są apolityczni i nie są. Na ogół jest im szczerze obojętne, która grupa sprawuje władzę, dopóki mogą targać przez niebiosa swój złom. Ale w tym celu musisz mieć ładunek, a żeby zdobyć ładunek, potrzebny jest handel. Zyskowny handel to handel otwarty, kiedy każdy statek może lecieć wszędzie, gdzie chce, bez nonsensownych ceł i restrykcji. Wolność! I proszę, już siedzisz po uszy w polityce. Jeśli chodzi o mnie, włączyłem się w politykę, żeby pogłosowa trochę za zasadą ,,ciągłej podróży”, żeby nie płacić dwa razy cła przy potrójnej wymianie. I, oczywiście, trafiłem do pana B. Jedna sprawa prowadziła do drugiej, i oto tu jestem, od sześciu lat jako szyper jego jachtu i reprezentant moich braci z gildii od czasu ostatnich wyborów powszechnych – westchnął. – Sam nie wiem, jak to się naprawdę stało.
    – I pewnie bardzo ci się spieszy, żeby się stąd uwolnić. Weźmiesz udział w powtórnych wyborach?
    Wytrzeszczył oczy.
    – Hę? Bracie, nie znasz życia, jeśli nie byłeś politykiem!
    – Ale mówiłeś…?
    – Wiem, co mówiłem. Polityka jest brutalna, nieraz brudna, prawie zawsze oznacza ciężką robotę i nudne szczegóły, ale to jedyny sport dla dorosłych. Wszystkie inne sporty nadają się tylko dla dzieci. Dokładnie wszystkie – wstał. – No, muszę spadać.

    (Robert A. Heinlein, „Dubler”)

  4. Obawiam się że ja również nie mam odmiennego zdania i nie będę cię przekonywał głosowania.

  5. A ja wcale nie podzielam zdania. Żeby nie było tak pięknie 😛
    Od kiedy mieszkam w Irlandii głosuję na radnych lokalnych, bo oni faktycznie mają wpływ na to jak wygląda moje miasto i co się w nim dzieje (albo nie dzieje). Kilku radnych znam osobiście i wiem że mogą w konkretnych sytuacjach pomóc.

    A wybory tzw. powszechne…. To inna sprawa. Z zasady mogę głosować tylko na polskich kandydatów do polskiego Sejmu. I na wybory chodzę wychodząc z założenia że skoro państwo pyta mnie o zdanie to grzecznie jest odpowiedzieć.
    Ale od bardzo dawna odpowiadam głosem zwanym powszechnie „nieważnym”, który ją nazywam głosem niezadowolenia. Bo nie zadowala mnie żaden kandydat, ani żadna z partii. I daję temu wyraz raz na pięć lat 🙂

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.