Miasto na Marsie. Recenzja książki.

https://xpil.eu/q8rg

Aby nieco odsapnąć od SciFi, zarazem jednak pozostać w rejonach pozaziemskich, skusiłem się niedawno na "A City on Mars" autorstwa państwa Kelly i Zacha Weinersmithów.

Kelly jest biologiem ("biolożką"?), a konkretnie - parazytologiem. Ma na swoim koncie odkrycie nowego gatunku osy.

Zach z kolei żyje z rysowania komiksów. Miał gdzieś tam po drodze plany w stronę fizyki czy biologii, ale okazało się, że za podśmiechujki płacą lepiej.

Obydwoje są fascynatami nauk wszelakich, a już zwłaszcza takich, które mają cokolwiek wspólnego z emigracją Homo Sapiens poza granice Ziemi. Stąd też przez ostatnie cztery lata pracowicie gromadzili materiały naukowe dotyczące naszych podróży w kosmos. Nazbierało im się tego dobrze ponad 30 półek

Jednostka miary raczej mało precyzyjna, mimo to - szacun.

A potem skompresowali te cztery lata w jedną książkę, niecałe 440 stron.

Książka jest z gatunku popularnonaukowych, więc nawet taki głąb jak ja był wstanie ogarnąć większość prezentowanych w niej zagadnień. Dodatkowym plusem dodatnim jest fakt, że Zach ma dość nietuzinkowe poczucie humoru, którym przyprawia tekst dość obficie. Nie brakuje też rysunków poglądowych, w większości całkiem zabawnych. Ogólnie wchłania się książkę bardzo sprawnie.

Zaskoczeniem dla samych Autorów okazał się fakt, że o ile na początku drogi mieli oni zamiar napisać coś zachęcającego do podróży pozaziemskich, o tyle pod koniec okazało się, że...

--------------------- SPOILER ALERT ----------------------

... że jako cywilizacja jesteśmy jeszcze nieco za mało rozwinięci, żeby lecieć w gwiazdy. Zresztą, co ja mówię, jakie gwiazdy. Nawet na Księżycu nie powinniśmy się jeszcze za bardzo usadawiać. O Marsie nie wspominając.

Książka podzielona jest na kilka tematycznych rozdziałów. Z grubsza: biologia, technologia, ekonomia, prawo. Od strony biologii jest kiepsko, bo nie zrobiliśmy nawet jednego eksperymentu na zwierzętach, w którym można zaobserwować pełen cykl od zapłodnienia do uzyskania wieku rozrodczego - nie mówiąc już o eksperymentach wielopokoleniowych. Czy dzieci urodzone poza Ziemią będą mogły kiedykolwiek tu wrócić? Czy rozmnażając się na Marsie (lub Księżycu), w innej grawitacji, doprowadzimy do degeneracji gatunku? A może powstania nowego gatunku? Technologicznie też dopiero raczkujemy. I tak dalej. Nie chcę tu teraz opowiadać całej książki, bo nie o to chodzi, jednak jest to pozycja warta przeczytania, choćby i dla pogłębienia wiedzy na tematy tak hermetyczne jak na przykład obostrzenia prawne dotyczące pozostałości kupy, którą Aldrin i Armstrong pozostawili po sobie na Księżycu, na wieki wieków.

Żeby nie było za różowo, moim zdaniem końcówka książki jest odrobinę za bardzo rozciągnięta. Trochę za dużo paragrafów, a za mało "mięcha". Ale w ogólnym ujęciu to "wada" bardzo nieduża i dla wielu może okazać się zaletą.

Reasumując: "A City on Mars" to solidna porcja nauki, którą moim zdaniem powinien przeczytać każdy, kto choć trochę interesuje się zagadnieniem osadnictwa pozaziemskiego. Bardzo polecam.

Moja prywatna ocena: okolice 9.5 / 10.

https://xpil.eu/q8rg

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.