Jeden z moich znajomych przeprowadził niedawno interesujący test. Poprosił mianowicie wszystkich znanych sobie "zielonych" (czyli zwolenników ekologicznych rozwiązań) o wzięcie udziału w małym eksperymencie.
Bierzemy dwie żarówki. Jedna starego typu, "tradycyjna", z pręcikiem wolframowym itd., a druga nowoczesna, ekologiczna, energooszczędna, żywotna.
Nastęnie bierzemy dwa moździerze (nie takie do strzelania tylko kuchenne) i solidnie rozgniatamy w nich te żarówki. Każdą w osobnym moździerzu.
Potem zalewamy moździerze wodą, mieszamy i czekamy chwilę.
Następnie cedzimy całość przez filtr do kawy, do dwóch osobnych szklanek.
Ekolog ma wypić szklankę po żarówce "ekologicznej", a ten mój znajomy po takiej "normalnej".
Jakoś nikt się nie kwapi z podjęciem wyzwania...
Jacyś zieloni wśród moich czytelników?
Hehe – no ja też bym nie wypił
Zielonym nie jestem ale o "eko" się otarłem
Podobno z tymi ekologicznymi żarówkami to jedna wielka ściema. Wcale nie "żyją" tak długo jak podaje producent, a kto trzyma dowód zakupu żarówki za €10 po paru latach? Generalnie koszt takiej żarówki jest sporo większy (w sensie ogólnym, nie tylko przy samym zakupie) niż żarówek tradycyjnych. Witamy w świecie ryb-ślimaków…
Koszt jest wyzszy, bo utylizacja drozsza.
Jezeli uda sie nawet zaoszczedzic jakies pieniadze na uzywaniu tej zarowki, to wchodza one w cene jej utylizacji.
To tak jak z ekologicznymi trojebusami czy tramwajami. Owszem, nie dymią… tylko co robi ta elektrownia pod miastem?
Najsensowniejsze wydają się w tym momencie ekologiczne technologie przetwarzania energii naturalnej: urządzenia geotermalne, pływowe, wiatrowe, słoneczne… Tylko póki co koszty takich rozwiązań powodują ich całkowitą nieopłacalność.
Ale poczekajmy ze 200 lat…
No cóż – dzisiaj w Very Disco pokazywali potężną elektrownię opartą na ruchu fal. Moc 5.5 kW…
A czy takie nieopłacalne? Elektrownie słoneczne zaczynają powoli zbliżać się do opłacalności. Pływowa w St. Malo miała się dobrze kiedy tam ostatnio byłem. Wiatrowe – coś mi się zdaje że jest możliwe zbudowanie całkiem opłacalnej elektrowni wiatrowej. Tak że pewnie nie 200 lat, a jeszcze zdążymy na własne starcze kaprawe oczka to zobaczyć
Ale puki co konwencjonalne [/atomowe] muszą trzymać rezerwy mocy 'pod parą' także ekologicznie zysk jest żaden. O kosztach nie wspominam
Pozwolę się nie zgodzić, w żarówki zainwestowałem około 50 euro parę lat temu i wymieniłem wszystko jak leci w całym domu a było to ładnych parę lat temu – zarówki dalej świecą już w nowym domu – bo oczywiście przy przeprowadzce wszystkie wziąłem ze sobą
Niemniej punkt o utylizacji i jej kosztach bardzo trafny …