Przez wi臋kszo艣膰 swojego dotychczasowego 偶ywota wstawa艂em o do艣膰 wczesnych porach dnia. Najpierw, w rodzinnym domu, dziadek z kapralskim podej艣ciem do 偶ycia, sam wstawa艂 przed sz贸st膮 rano i nie widzia艂 powodu, dla kt贸rego reszta rodziny mia艂aby sobie pospa膰. Potem internat w liceum, z kapralowatym opiekunem, kt贸ry budzi艂 wszystkich r贸wno o wp贸艂 do si贸dmej, 偶eby艣my si臋 nie posp贸藕niali na lekcje (lekcje zaczyna艂y si臋 o 贸smej wi臋c te p贸艂tora godziny to by艂o zdecydowanie za du偶o, ale co zrobi膰, pobudka to pobudka). Potem nadesz艂y czasy studi贸w w Wojskowej Akademii Technicznej, a tam, wiadomo, jak to w wojsku, pobudki czasem o trzeciej nad ranem i jakie艣 nocne marsze, strzelanie albo czyszczenie broni, albo w najlepszym razie za pi臋tna艣cie sz贸sta, na zapraw臋 porann膮. Nigdy nie by艂em wielkim fanem tych porannych pobudek, wi臋c przej艣cie z uczelni wojskowej na cywiln膮 przyj膮艂em z wielk膮 ulg膮. Z tym, 偶e mia艂em ju偶 wtedy co艣 ze dwadzie艣cia dwa (a mo偶e dwadzie艣cia trzy?) lata i - jak to m贸wi膮 lokalni - damage has already been done, ju偶 mi zostanie chyba do ko艅ca 偶ycia, 偶e b臋d臋 wstawa艂 wcze艣niej ni偶 reszta wsp贸艂towarzyszy niedoli.
Wczesne wstawanie bardzo mi si臋 przyda艂o podczas tacierzy艅stwa - zar贸wno do c贸rki (obecnie ju偶 siedmioletniej) jak i do syna (dwa i p贸艂 miesi膮ca, stary ch艂op) wstawa艂em o ka偶dej wymaganej porze bez wi臋kszego problemu. Mam t臋 cech臋, 偶e po obudzeniu si臋 jestem od razu w pe艂ni w艂adz umys艂owych (zdania na temat moich w艂adz umys艂owych s膮 podzielone, ale to temat na kiedy indziej), mog臋 zaraz po otwarciu oczu wyci膮ga膰 pierwiastki sze艣cienne z liczb pi臋tnastocyfrowych oraz bezb艂臋dnie wyliczy膰 zadan膮 ilo艣膰 cyfr liczby pi - dajcie mi tylko porz膮dny kalkulator, powiadam...
Ma si臋 rozumie膰, nie ma dymu bez ognia. M艂ody, dwudziestoparuletni organizm, mo偶e sobie pozwoli膰 na regularne wczesne wstawanie. W wieku lat prawie czterdziestu takie niedosypianie ko艅czy si臋 rozmaitymi efektami ubocznymi, wi臋c staram si臋 uzupe艂nia膰 braki snu drzemkami popo艂udniowymi. Czasem si臋 to udaje, czasem nie.
Jak swego czasu zasugerowa艂a moja lepsza po艂贸wka, jak ju偶 oporz膮dz臋 M艂odego o jakiej艣 wczesnej godzinie poranej (dajmy na to, 5:30), powinienem od razu i艣膰 spa膰 - zawsze to godzinka albo i dwie dodatkowego snu. Niestety, pomimo najszczerszych ch臋ci, nie udaje mi si臋 zasypia膰 po porannej pobudce. Magiczna granica wydaje si臋 przebiega膰 gdzies pomi臋dzy 4:30 a 5 rano. Jak si臋 obudz臋 po pi膮tej, nie ma zmi艂uj, nie zasn臋 ju偶. B臋d臋 si臋 przewala艂 z boku na bok, albo po prostu le偶a艂 z zamkni臋tymi oczyma. Pobudka o czwartej nad ranem daje jeszcze cie艅 szansy na par臋 godzin dodatkowego snu.
Ma to sens o tyle, 偶e sen w kr贸tkich porcjach jest bardzo nieefektywny i w zasadzie szkoda marnowa膰 na艅 czas. Cz艂owiek potrzebuje co najmniej czterech godzin ci膮g艂ego snu, 偶eby w miar臋 sensownie wypocz膮膰. Za艣ni臋cie o sz贸stej rano daje mi maksymalnie dwie, mo偶e (w weekend) trzy godziny, po kt贸rych budz臋 si臋 bardziej zm臋czony ni偶 przed za艣ni臋ciem. Zamiast tego warto si臋 porozci膮ga膰, wypi膰 s艂ab膮 herbatk臋, co艣 poczyta膰, albo w najgorszym razie - jak ju偶 naprawd臋 sko艅cz膮 si臋 inne pomys艂y - wrzuci膰 co艣 na bloga.
Co niniejszym czyni臋...
Je偶eli chcesz do komentarza wstawi膰 kod, u偶yj sk艂adni:
[code]
tutaj wstaw sw贸j kod
[/code]
Je偶eli zrobisz liter贸wk臋 lub zmienisz zdanie, mo偶esz edytowa膰 komentarz po jego zatwierdzeniu.