Scenariusz #1:
Pytamy kogoś: - Długo ci to zajmie? - i słyszymy w odpowiedzi: - Dziesięć minut!
Scenariusz #2:
Pytamy kogoś: - Długo ci to zajmie? - w odpowiedzi słyszymy: - Dwanaście minut!
Komu ufasz bardziej? Bo ja temu drugiemu. Najwyraźniej ma lepsze pojęcie o tym, ile mu to zajmie.
Stara prawda głosi, że jeżeli w trakcie szukania pracy dotrzemy już jakimś cudem do drugiego (albo i trzeciego) etapu interview, kiedy dochodzi do rozmowy o interesujących nas zarobkach, wówczas - jeżeli zmuszeni będziemy podać konkretną kwotę (albo widełki) - powinniśmy mieć przygotowane liczby "mało okrągłe". To powoduje, że sprawimy wrażenie kogoś konkretnego, a takich się (na ogół) bardziej ceni.
Pamiętam kiedyś, dawno temu, kiedy jeszcze zamieszkiwałem kraj nadwiślański, uciekł mi poranny pociąg do pracy. Dzwonię do kolegi, który dojeżdża autem (z zupełnie innej miejscowości) i pytam, czy by mnie nie przechwycił po drodze (gówno tam po drodze, musiał nadłożyć z dziesięć kilometrów albo i lepiej, ale to dobry kolega jest). Mówi, że spoko i pyta mnie gdzie jestem. Ja mu na to, że właśnie ruszam spod stacji kolejowej. A on na to "OK w takim razie przechwycę cię koło CPN-u za 17 minut". I, kurdę, zjawił się koło rzeczonego CPN-u dokładnie siedemnaście minut później, dokładnie w chwili, kiedy ja się do owego (odległego od dworca PKP o jakieś dwa kilometry) CPN-u dotarabaniłem piechotą. A więc nie tylko wyliczył czas własnego dojazdu, ale również trasę, którą w tym czasie przejdę.
Na drugim końcu wykresu mamy ludzi, którzy się umawiają i nie dość, że potem nie przychodzą, to nawet nie ruszą palcem żeby do mnie zadzwonić i przekazać, że ich nie będzie (bo im się nie chce, albo coś im wypadło). Ale to już temat na całkiem osobny wpis jest 😉
U kobiet: “będę gotowa za 10 minut” odpowiada “będę w domu za 10 minut” u facetów… taki ot przelicznik ^ω^
Podobnie jest z “jestem w drodze”. Oznacza, że kobieta nie wyszła jeszcze z domu, a facet z baru.
niektórzy dowartościowują się tym, że każą na siebie czekać tzn. spóźniają się.
To jeszcze pół biedy. Mi się zdarzyło kilkakrotnie, że ktoś się umówił na kawkę / herbatkę na sobotę, w związku z czym przełożyłem swoje inne plany na następny weekend, a tu ani się klient nie pojawił ani nie dał znaku życia, że go nie będzie, ani nawet telefonu nie włączył, żebym się mógł do niego dodzwonić. Normalnie prać równo z lewej i z prawej, panie.
O ile po dokładnych estymacjach czasowych można domniemywać większą orientację mówiącego o tyle relacja dokładność-miejsce jest odwrotnie proporcjonalna. Przykład:
– No cześć, gdzie jesteś?
– W samochodzie.
Ostatnio słyszałem, że ktoś był “na pasach”, “na moście”, “przechodzę przez podwórko”.
Trzeba uważać…
No to od razu się stary kawał branżowy przypomina. Wsiada zalany w trupa informatyk do taksówki i bełkocze resztką świadomości: “Do domu proszę”. Taksówkarz pyta “a jaki jest pana adres domowy?” na co tamten “192.168.1.17”. Taksówkarz na chwilę się zawiesił, ale zaraz odzyskał rezon i pyta: “Ale mi chodzi o pana adres fizyczny”, na co informatyk “0A:00:17:17:34:1B”…
adres publiczny by mu chyba bardziej pomógł 😉
Facet w tym stanie pewnie pomieszałby adres publiczny i drogę do domu, jeszcze by mu z tego wyszedł dom publiczny…