Przytrafiło mi się całkiem niedawno przeczytać "Długą wojnę", drugą część przygód Joshuy, Sally i paru innych postaci (w tym, jakże by inaczej, Lobsanga).
Wrażenia?
Po pierwsze, bardzo fajnie się czyta. Książkę pochłonąłem w dwa dni, co nie jest może jakimś specjalnym wyczynem czytelniczym, ale to przecież nie wyścigi.
Po drugie, napisane jest z jajem (a więc duża zawartość Pratchetta) i z pomyślunkiem. Czyta się naprawdę przyjemnie. Akcja jest kontynuacją "Długiej Ziemi", tylko jakieś dwadzieścia lat później.
Jest dynamicznie. Jest multiwątkowo, więc trzeba się nieźle skupiać (a czasem wracać do któregoś z poprzenich rozdziałów), żeby załapać o co chodzi. Jest technologicznie. Jest multikulturowo, multirasowo i multicywilizacyjnie. Ogólnie, jest multi-multi.
Jednej rzeczy mi brakuje w tej książce: wojny. Książka z wojną tytule sugeruje że będzie jakaś wojna, prawda? A tymczasem całość opowieści krąży dookoła tego, że lada chwila wybuchnie konflikt (oczywiście z winy zachłannych i głupich ludzi, jakże by inaczej), i że trzeba coś pilnie zrobić, żeby temu zapobiec.
Na Wschód udaje się dotrzeć do Ziemi 20,000,000. Na Zachód gdzieś poza 2,000,000 (o ile dobrze kojarzę).
Dość ciekawie jest potraktowany temat Szczeliny i możliwości taniego rozwoju kosmonautyki (skoro w próżnię wystarczy Przekroczyć, nie trzeba milionów ton paliwa do pokonania grawitacji).
Pojawia się słynny wulkan w Yellowstone, który wybucha czachło w rys. Tfu, rychło w czas.
Pojawia się (tylko na chwilę, ale jednak) idea Ziem "prostopadłych" do Długiej Ziemi.
Pojawia się kilka nowych ras, w tym inteligentne psy. Trolle okazują się być o wiele bardziej zaawansowane niż się wszystkim wydawało. A elfy dają pokaz swoich umiejętności walecznych, Przekraczając w czasie bójki w tę i we w tę dla zmylenia przeciwników.
Autorzy pozostawiają większość furtek pootwieranych na oścież, co świadczy o tym, że póki Terry-emu starczy tchu (czyli na moje oko jeszcze maksymalnie z pięć-osiem lat, oby żył jak nadłużej), seria będzie rozwijana we wszystkich kierunkach.
Końcowy werdykt: polecam. Nie nudzi się, jest napisane z jajem, jest dużo wątków filozoficznych, katastroficznych i różnych innych. Dla każdego coś miłego.
Jedyny minus to ten mylący tytuł. Powinno być "Długi pokój", tylko że wtedy brzmiałoby to jak tytuł jakiegoś poradnika dla architektów wnętrz...
Czytałem Długą Ziemie 🙂 i faktycznie wciąga jak cholera. Solidna literatura. Teraz czekam aż do biblio wróci „Długa wojna”.