Rozpoczynamy drugi tysiąc wpisów na blogu. Trzeba to opić! Alleluja!
Dziś króciutko, bo mi się zmywak piętrzy pod niebiosa.
Skończyłem kilka dni temu "The Cyberiad", czyli wspomniane już wcześniej tłumaczenie lemowej "Cyberiady" na język lengłidż.
Ponieważ ochy i achy już padły, nie będę znów przypominał o nieokiełznanym geniuszu Michaela Kandela, który był w stanie nie tylko przełożyć to wybitnie nieprzetłumaczalne dzieło na angielszczyznę, ale też zrobić to w taki sposób, że osoby od urodzenia angielskojęzyczne nie mogą się nadziwić - jak to, tyle nieistniejących wyrazów? To jak musiał wyglądać oryginał?
To prawda. Tłumaczenie jest głęboko kontekstowe i bardzo, bardzo solidnie przenosi całą głębię oryginału.
Na przykład "pćmy i murkwie" zostały przetłumaczone jako "pritons and zits". "Gryzmaki" to oczywiście "worches".
Kandel potrafił też przetłumaczyć całe wiersze, na przykład:
Trzy samołóż wywiorstne, gręzacz tęci wzdyżmy
Apelajda sękliwa borowajkę kuci
Greni małopoleśny te przezławskie tryżmy
Aż bamba się odmurczy i goła powróci
zostało przetłumaczone jako:
Mockles! Fent on silpen tree,
Blockards three-a-feening,
Mockles, what silps came to thee
In thy pantry dreaming?
To konkretne opowiadanie (o Elektrybałcie) uważam prywatnie za najlepszy kawałek Cyberiady, nie tylko ze względu na Apentułę Niewdzioska oraz Chrzęskrzyboczka Pacionkociewiczarokrzysztofonicznego, ale też dlatego, że autor w dość niewybredny sposób rozprawia się z tzw. "sztuką zorganizowaną", bataliami klasycystów z naturalistami, bandami krytyków-nieudaczników i dak dalej. Wszystko okraszone całkiem wysokich lotów poezją abstrakcyjną. Nie sposób się nie uśmiechnąć.
Tak więc z dumą (oraz nutką melancholii) zamykam ten rozdział mego dzieciństwa - w końcu na "Cyberiadzie" uczyłem się czytać. W wieku lat pięciu całkiem sprawnie poruszałem się już po świecie Trurla i Klapaucjusza, ale nigdy bym nie przypuszczał, że będę kiedyś czytać Lema w obcym języku. Ha!
W międzyczasie zaś brnę przez "Długiego Marsa" - brnę, bo lektura jest dość zagmatwana i trzeba się fest skupić, żeby nie pogubić się w wątkach - ale to już temat na kiedy indziej...
Znając już kilka książek Lema zastanawiałem się właśnie jak to będzie wyglądać po angielsku 🙂
Kandel to jeden z Wielkich tego świata.