Pracowałem swego czasu w firmie zajmującej się handlem różnymi instrumentami finansowymi. Akcje, obligacje, polisy i inne cudaki, których po polsku nawet nie będę próbował nazywać, bo mi się nie chce guglać 😉
Firma ta jest dość sporym konglomeratem różnych innych firm, skupionych głównie w Niemczech, Hiszpanii i we Włoszech. W związku z tym na korporacyjnych korytarzach można było często usłyszeć pogawędki w jednym z tych trzech języków.
Jednakowoż ponieważ firma (głównie chyba ze względów podatkowych) ma siedzibę w Irlandii, językiem obowiązującym jest tam angielszczyzna, którą obcojęzyczni pracownicy operują lepiej lub gorzej. Na ogół wystarczająco dobrze, żeby się dogadać z kolegami z innych krajów, ale nie zawsze na tyle dobrze, żeby swobodnie porozmawiać na tematy pozabranżowe.
No i teraz akcja właściwa: jeden z pracowników średniego szczebla, zatrudniony dosłownie parę dni wcześniej na stanowisko analityka rynkowego...
Co to oznacza? Nie mam pojęcia. Wachlarz nazw stanowisk w dużych korporacjach bywa zadziwiająco szeroki. Często nazwa nijak się ma do faktycznie wykonywanej pracy.
...miał przeprowadzić spotkanie dla menadżerów średniego i wyższego szczebla, dotyczące aktualnych projektów, sytuacji, planów i tak dalej.
Jak dla mnie to to jest lanie wody, ale ja to tylko Enter i Escape umiem, więc zasadność takich spotkań pozostawiam bez komentarza 🙂
Jednym z istotnych pojęć w branży finansowej jest equity, czyli po naszemu chyba kapitał, czy coś w ten deseń.
Liczba mnoga brzmi equities - tak się bowiem na ogół tworzy formę liczby mnogiej od angielskich rzeczowników zakończonych na "y".
A więc - equities.
Ale ponieważ gość był w firmie świeży, a angielski znał raczej słabo, jakoś mu tak wyszło, że zamiast o equities zaczął opowiadać o equititties. Czyli jakby to przełożyć na nasze: równocycki.
Nie było mnie na tamtym spotkaniu, więc opowieść znam wyłącznie z drugiej ręki - pamiętam jednak, że potem przez dobre dwa dni całe biuro rżało radośnie na wspomnienie tego drobnego acz zabawnego przejęzyczenia 😉
Och te „tities”. Mnie kiedyś kolega w pracy zwrócił uwagę, że źle wymawiam słowo quantity, że on słyszy w tym cycki.
Zapewne miał racje, w tej dziedzinie ilość powinna być zawsze 2 a liczy się tylko jakość.
w korporacjach lubią zebrania. Niektóre baranie łby organizują zebrania przy każdej nadarzającej się okazji. Efekt jest taki że trzeba zasuwać w nadgodzinach, za darmo oczywiście, bo czas przeznaczony na robotę wypełniony jest idiotycznymi zebraniami.
Mnie sie zas udalo swego czasu napisac anonymouse i uslyszec, ze w anonimowym nie ma myszy 😉 (10 lat temu pi razy oko).
O 'investition’ w postaci odtwarzacza CD w 1997 to juz nawet wspominac nie warto chyba 😉
Ale rownocycki bija 'bases given’ oraz 'security politician’ wylapane w korekcie pewnej prezentacji. Tusze, ze wyjasniac nie musze? 😉
„Security politician” załapałem od razu, ale nad „bases given” chwilę się głowiłem. Genialne! Przy okazji zapraszam do lektury tego wpisu: http://xpil.eu/zmiana-zmiany-zmiany/ – bardzo pod temat 😉