Terminy gonią

https://xpil.eu/TV0hE

Dziś odrobina o irlandzkim podejściu do terminowości. Dawnymi czasy, kiedy dopiero co zaczynaliśmy naszą irlandzką przygodę, przytrafiło się nam, że w lodówce w wynajmowanym mieszkaniu urwał się jeden z trzech zawiasów. W efekcie drzwi lodówki się nieco opuściły i trzeba je było zamykać "pod górkę".

Jako że landlord był człowiekiem obrotnym (a także, darzył nas sympatią ponieważ zawsze płaciliśmy w terminie i zawsze mieliśmy dla niego miłe słowo), w trymiga zadzwonił do lokalnego fachowca ("złotej rączki") i ten obiecał niebawem przyjść i ów nieszczęsny zawias naprawić.

"Niebawem" jest pojęciem dość płynnym - po trzech dniach wykonaliśmy pierwszy telefon do LL z prośbą o przyspieszenie naprawy - po kolejnych trzech już mieliśmy bezpośredni numer telefonu do naszego naprawiacza, ale ciągle kończyło się na tym, że już lada dzień ma przyjść bo zawalony robotą właśnie jest.

Noż kurwdę, co za świat. Chcemy gościowi zapłacić żywe pieniądze za naprawienie durnego zawiasu (10 minut pracy jak się potem okazało) a ten nie przychodzi. Wreszcie przyszedł. Po sześciu tygodniach. Oni się naprawdę nie spieszą i jest to nieco denerwujące.

Kolejny przykład: niedawno kupiliśmy meble do salonu. Tzn. nie do końca kupiliśmy - wybraliśmy, zapłaciliśmy, ustaliliśmy datę dostawy. Meble miały przyjechać w zeszłą środę. We wtorek pan do mnie dzwoni, że środa nie da rady i że przekładamy na sobotę. W piątek dzwoni, że w sobotę nie da rady i przekładamy na poniedziałek. W poniedziałek zadzwonił, że przekładamy na środę, oraz dodał, że jeżeli meble we środę nie przyjadą, mogę przyjść do sklepu i go własnoręcznie zabić. Ciekawe czy mi to da na piśmie...

Póki co, od ponad dwóch tygodni salon mamy ogołocony ze wszystkiego co się dało wynieść. Telewizję oglądamy siedząc na poduszkach. Klamoty poupychaliśmy w innych pokojach w taki sposób, że David Huffman byłby z nas dumny. Stosy książek piętrzą się tu i ówdzie czekając na biblioteczkę. Kwiaty przeniesione ze swojego salonowego kącika męczą się w innych pokojach, daleko od okien. Chomik... no, akurat chomik ma to gdzieś, biega w swoim kółku.

Jeżeli natomiast chodzi o punktualne wychodzenie z pracy to autochtoni są w tym aż za dobrzy. Kiedyś, będzie ze dwa lata temu, wykupiliśmy sobie wczasy w ciepłych krajach. Bilety na przelot były do odebrania w biurze agencji turystycznej. Biuro otwarte do godziny 17:30. Optymistycznie pojechałem tam tak żeby być na 17:15. Nie doceniłem korków. O 17:25 zaparkowałem jakieś 2 km od biura (dalej sie nie dało jechać - korek) i pobiegłem dzikim galopem. Byłem na miejscu o 17:32. Zamknięte. Wrrr!

Ale to wszystko idzie wytrzymać. Trzeba się tylko przyzwyczaić. Żaden kraj na świecie nie jest idealny i pewne rzeczy trzeba po prostu zaakceptować.

Najbardziej denerwujące są jednak sytuacje w życiu prywatnym, kiedy umawiamy się z kimś a ten ktoś nie przychodzi - i w dodatku nie uprzedzi, że nie przyjdzie. Zdarzyło się już nam kilkukrotnie znaleźć w sytuacji kiedy umówiliśmy się ze znajomymi na kawę / herbatę, przygotowaliśmy wszystko do wizyty, przełożyliśmy wypad do kina na inny weekend itd itd, a tymczasem nie dość że nikt nie przyszedł, to jeszcze nie raczył nawet zadzwonić. Ja rozumiem, że różne rzeczy mogą wypaść, a nawet jak nic nie wypadnie może się po prostu nie chcieć nigdzie iść bo człowiek zmęczony albo leniwy. Ale od tego są telefony.

Dobra, starczy narzekań. Póki co - czekamy na meble.

Dziś na zakończenie objaśnię skrót, który dla mnie od zawsze był oczywisty, tymczasem okazuje się wielu znajomych go nie kuma.

DGCC: De Gustibus Cośtam Cośtam (w oryginale: "De gustibus non est disputandum" czyli "O gustach się nie dyskutuje").

Tak więc, jeżeli usłyszysz ode mnie "DGCC", znaczy to że - jak śpiewał poeta - "nie to jest ładne co ładne, tylko co się komu podoba"

https://xpil.eu/TV0hE

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.