Z racji niedawnej awarii smartfona przez jakiś czas pozostawałem na łasce potwora obliczeniowego marki Vodafone 975, o czym zresztą już niedawno pisałem.
Doświadczenie z tą słuchawką było bardzo oczyszczające. Generalnie musiałem z niej wywalić wszystko oprócz dwóch aplikacji o najwyższym priorytecie: WhatsApp oraz Audioteka. Pierwsza do komunikowania się z krewnymi-i-znajomymi-królika, druga - do audiobooków.
Przecierpiawszy tak ze trzy tygodnie odwiesiłem w końcu aureolę na kołek i zamiast uparcie czekać na kolejnego Note (wersja numer 8 ma się pojawić w okolicach września) zaatakowałem telefon z niższej półki, czyli OnePlus 3T.
Jest to aktualnie flagowiec ze stajni OnePlus, że się posłużę takim hippicznym określeniem.
Przesiadka z Vodafone 975 na OnePlus 3T to jakby jeździć starym, zardzewiałym, pordzewiałym Trabantem...
...a nie, wróć, przecież Trabanty nie bardzo miały jak rdzewieć...
... pordzewiałym, dajmy na to, Tarpanem (pamięta ktoś takie auto?) na Bentleya czy innego Maybacha.
Po pierwsze, szybkość działania. 3T ma dość nowy procesor z czterema rdzeniami oraz 6 gigabajtów pamięci operacyjnej. To prawie tyle, co pecet stojący na moim biurku. Poprzedni telefon miał 2GB pamięci masowej, a tu mamy trzy razy tyle RAM-u. Ha.
Po drugie, ekran o rozdzielczości "zaledwie" FHD, czyli 1920x1080 kropek, co daje gęstość w okolicach "tylko" 400 PPI. Pojedynczych kropek i tak nie widać, a rysowanie po takim ekranie jest dla telefonu o wiele mniej uciążliwe, niż po 4K (czy co tam teraz jest na topie).
Po trzecie, ogromna pamięć masowa. 128GB na szybkiej flaszce naprawdę ciężko zapełnić. Oczywiście zapcham to prędzej czy później, ale przynajmniej jest się gdzie rozpędzić.
Po czwarte, fenomenalny, najszybszy jaki w życiu widziałem czytnik linii papilarnych. Rozpoznaje palec w czasie krótszym, niż potrzebny na wypowiedzenie "żądny młęciny brądnej łydasty łaniele, samoćpaku mimajki" i robi to bezbłędnie za każdym razem niezależnie od tego, czy położymy palec wzdłuż czy w poprzek, czy trochę bokiem. Odblokowywanie ekranu odciskiem palca wreszcie nabrało sensu. Sam przycisk "home" ma sensor dotyku, bez możliwości fizycznego wciśnięcia go w obudowę (tzn. pewnie można, ale nie więcej niż raz 🙂 )
Po piąte, goły Android. No, prawie goły. OnePlus 3T ma na pokładzie system operacyjny zwany OxygenOS, który jest bardzo nieznacznie zmodyfikowanym "standardowym" Androidem. Żadnych dodatkowych śmieci, które w słuchawkach Samsunga musimy pracowicie usuwać po uprzednim zrootowaniu.
Po szóste, czteroamperowa ładowarka! Po podłączeniu telefonu do zwykłej ładowarki (takiej na 2 albo 2.4 amperów) telefon się ładuje tak samo jak każdy inny. Ale na tej czteroamperowej nieomal fizycznie czuć, jak bateria napełnia się elektronami (czy czym tam się teraz te baterie napełniają). Kwadrans ładowania daje nam ze 3-4 godziny pracy telefonu. Pół godziny ładuje od zera do 60%. Pełne naładowanie trwa ciut dłużej, wiadomo, w okolicach 80-100% proces nieco zwalnia, ale i tak jest Moc. Bateria wystarcza spokojnie na cały dzień używania telefonu, nawet z włączonym BlueTooth / Android Auto itd.
Po siódme, kabelek w standardzie USB-C, czyli z symetryczną wtyczką od strony telefonu. Już nie trzeba obracać wtyczki, żeby trafić.
Z "wad" widzę na razie trzy, mniej lub bardziej "groźne":
- Ponieważ telefon może być ładowany prądem aż 4A trzeba uważać na to, jaki kabelek się kupuje - niektóre kable mogą doprowadzić do uszkodzenia podzespołów ładowarki, szczególnie kiedy ładujemy telefon z portu USB komputera. No i kabelek nie pasuje do starszych telefonów z końcówką USB Micro.
- Brak rysika, do którego przyzwyczaiłem się używając przez ostatnie lata słuchawek z serii Note.
- Tył obudowy, chociaż bardzo miły dla oka, jest cholernie śliski, a więc trzymanie słuchawki bardzo szybko może skończyć się bolesnym testem na obecność grawitacji. W standardzie znajduje się na szczęście specjalna, gumowo-plastikowa przezroczysta prezerwatywka na plecy, dzięki której telefon robi się co prawda o niecały milimetr grubszy w każdą stronę, za to uchwyt jest pewny jak przegrana w totka.
Ekran ma pięć i pół cala przekątnej, czyli mały ciut mniej, niż świętej pamięci Note 4, ale za bardzo się tego nie odczuwa. Przycisk zasilający leży bliżej środka prawej krawędzi (a nie prawie na samej górze, jak w Samsungach), dzięki w naturalny sposób znajduje się pod kciukiem od razu po wzięciu telefonu do ręki.
Kwestię wyciszania dźwięków producent zerżnął od Apple: oprócz dwóch połączonych ze sobą przycisków głośności mamy jeszcze po lewej stronie trzypozycyjny, mechaniczny przełącznik, który umożliwia ustawienie dźwięków na jeden z trybów "cisza", "tylko powiadomienia" oraz "wszystkie dźwięki", przy czym każdy z tych trybów można precyzyjnie (i niezależnie) skonfigurować w ustawieniach telefonu. Jeszcze nie wiem, czy takie podejście to wada czy zaleta, zobaczymy po jakimś czasie użytkowania.
Telefon daje się obudzić podwójnym stuknięciem w wygaszony ekran. Można też rysować na nim różne symbole, które wzywają odpowiednie zaklęcia (na przykład narysowanie literki V włącza / wyłącza latarkę i tym podobne).
Aparat fotograficzny - tu ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo się kompletnie nie znam. Pstryka fotki jak każdy inny... Szesnaście megapikseli w obydwu aparatach w każdym razie.
Miejsce na dwie karty nano-SIM. Brak miejsca na dodatkową kartę pamięci ("skromne" 128 GB pamięci wewnętrznej musi wystarczyć).
No i połowa ceny flagowca samsungowego, bez simlocka i bez abonamentu.
Ogólnie bardzo polecam. Oczywiście może się okazać, że znajdę jakieś większe babole, ale na razie się nie zapowiada.
Właśnie rozważam, więc opinia z pierwszej ręki pomocna bardzo.
Z każdym dniem jestem coraz bardziej zachwycony tą słuchawką. Na razie jedyne co mi doskwiera to tylko jeden kabelek do ładowarki, więc zamówiłem już sobie dwa dodatkowe. Cała reszta – miód, malina. Aha, telefon nie jest wodoodporny jakby co.
Oczekuję na listę wad, które – zawsze – po jakimś czasie wystąpią.
Jak na razie wad nie stwierdzono. Chwilę zajęło mi przełączenie się na mechaniczne przełączanie między trybami cichym, głośnym i pośrednim. Brak rysika mi nie doskwiera (tego się najbardziej obawiałem po przejściu z Note 4). Mniejsza rozdzielczość ekranu – nie widzę absolutnie żadnej różnicy. Zdjęcia księżyca w nocy wychodzą tak samo beznadziejne jak poprzednio 🙂 pomimo możliwości manualnego ustawiania parametrów aparatu (czułość błony, czas naświetlania – do pół minuty (!), rozwarcie przesłony oraz balans bieli), połączenia głosowe działają elegancko (wow, ciągle można dzwonić!), pamięć RAM zajęta przez większość czasu w 50%, po tygodniu używania nadal mam ponad 100GB wolnego miejsca na wewnętrznym dysku. Przyciski rozłożone wygodnie. Bardzo sympatycznie („płynnie”) migające diody powiadomień. Natychmiastowo reagujący czytnik linii papilarnych (działa naprawdę niesamowicie). Żadnych zatwardzeń (póki co – odpukać). Nie lubię hurraoptymizmu, ale tu ciężko się przed takowym powstrzymać 😉 Jeżeli masz jakieś konkretne pytania to wal śmiało…
Dzielnie mi służy 3-letnia już Xperia Z1 Compact. Świetny telefon o idealnym dla mnie rozmiarze. Już takich nie robią. Teraz compact zaczyna się od 5″. OnePlus 3T przyuważyłem już jakiś czas temu, ale ciągle walczy we mnie chęć posiadania nowej zabawki (co uczyni mnie lżejszym o ponad 2k PLN) ze zdrowym rozsądkiem, który uparcie twierdzi, że Xperia całkiem dobrze sobie jeszcze radzi. No i ten rozmiar. Duży. Ty miałeś Note, więc dla Ciebie to pokurcz, ale ja z moją Xperią?
Z pytań konkretnych:
– czy te tryby zmieniane mechanicznie można ustawiać na jakiś czas? (llama ma taką fajną opcję, że włączam tryb cichy na dwie godziny a potem samo wraca do poprzedniego, albo po prostu włączam tryb cichy).
– czy te tryby da się skonfigurować, żeby się włączały same? (np od 22:30 do 6:30 – cisza)
Gdyby mi Note 4 nie padł na amen, to bym go dalej używał, bo to jest świetny telefon (chociaż niby „stary”). Więc jeżeli ta Xperia Ci służy i wszystko w niej bangla, moim zdaniem nie ma sensu jej wymieniać.
Co do automatycznego w{y}łączania trybów typu „nie przeszkadzać” i tak dalej, nie znalazłem niczego takiego w tym OnePlus. Można jedynie nakazać mu wyłączyć się całkowicie (w sensie, power-off) o zadanej godzinie i potem włączyć się o jakiejś innej godzinie. Takie trochę gordyjskie podejście 😉 Ale może jest jakaś aplikacja, która tymczasowo włącza / wyłącza powiadomienia, dźwięki itd. Nie wiem, nie szukałem.
No proszę proszę… A kto tu ciut ponad dwa lata temu pisał „Nie jestem jakimś tam fanboyem marki i uważam, że ludzie powinni używać takich telefonów, jakie im pasują. Byle tylko były to Samsungi z Androidem ?”? A na poważnie, długiej i bezawaryjnej eksploatacji. Jakbyś chciał testować obecność grawitacji i bić rekordy odległości w rzucie telefonem, to na szybko zobaczyłem, że otterbox robi też case’y na OnePlus 3/3T
No i masz, nie wiem, strzelić teraz focha za czepianie się, czy spłonąć dziewiczym rumieńcem, że ktoś pamięta moje wpisy sprzed dwóch lat ? A tak na poważnie, zaryzykuję bez Otterboxa. Note 4 był przez ostatnie pół roku lata noszony bez żadnych zabezpieczeń i przeżył (przynajmniej mechanicznie), więc ten może też przeżyje.
Zdziwić się, że ktoś tu w ogóle zagląda :D. A pamiętam to, bo gdy sam rok później przerzuciłem się na Samsunga z Androidem, to poniekąd też przyjąłem ten stosunek do innych producentów 😛