Młody od jakiegoś czasu chodzi na lekcje pływania - głównie dlatego, że bardzo lubi (złapał bakcyla na pięciu lekcjach zorganizowanych przez szkołę na lokalnym basenie), a trochę dlatego, żeby - w odróżnieniu od ojca - nauczyć się pływać.
Ja co prawda umiem pływać, ale tylko raz, w dodatku wyłącznie pionowo, jednokierunkowo. W wyścigach na 25 metrów miałbym szansę wygranej tylko jeżeli basen miałby 25 metrów głębokości - ale nagrodę odbieraliby już spadkobiercy.
Kilka dni temu przychodzimy na basen jak co tydzień. Do rozpoczęcia lekcji pozostało jeszcze 10 minut, stoimy więc grzecznie z innymi rodzicami i czekamy, obserwując w międzyczasie inne grupy dzieciaków, strategicznie porozmieszczane w różnych kawałkach ogromnego basenu. Nadchodzi 12:20. Młody, w czepku i goglach, karnie drepcze w "swój" narożnik, który dzisiaj jest jednak podejrzanie pusty. Normalnie byłaby tam już grupka dzieci czekających na swoją kolej, tym razem jednak - pusto. Instruktora też ni widu, ni słychu. Młody odczekał pięć minut na wszelki wypadek po czym wzruszył ramionami i wrócił do "poczekalni", skąd razem podreptaliśmy do szatni i zaraz potem na recepcję.
-- W czym mogę pomóc?
-- Młody miał dziś mieć lekcję pływania, jak co tydzień, ale nie ma ani grupy, ani nauczyciela. Coś się stało?
-- A który nauczyciel?
-- Paul
-- Paul jest dziś chory, lekcje są odwołane. Wysłaliśmy SMS-y do rodziców.
-- Do mnie nic nie przyszło.
Pokazuję smartfona, w którym jak byk widać, że nic nie widać.
-- Oj, strasznie przepraszam, może przy rejestracji wpisaliśmy zły numer telefonu. Pan pozwoli, że sprawdzę.
Nie czekając na moje pozwolenie, pani przenosi uwagę na ekran. Klik, klik, taptaptap, klik, klik...
-- Wie pan co, to bardzo dziwne, ale nie mamy w systemie pańskiego adresu e-mail. Wszystko inne jest jak trzeba, numer telefonu też, tylko maila nie ma.
-- I dlatego SMS nie doszedł?
-- No tak, właśnie dlatego. Bez emaila system nie działa.
-- Potrzebujecie mojego adresu e-mail, żeby móc wysłać do mnie SMS? - upewniam się jeszcze raz jak jakiś niepełnosprytny.
-- Na to wygląda. Nie wiem czemu tak jest, ale niech mi pan tu napisze na karteczce swój adres e-mail, ja to wprowadzę i po kłopocie. Raz jeszcze ogromnie przepraszam.
Pani mnie przeprosiła jeszcze na oko z siedem razy (przy czwartym straciłem rachubę. Albo przy piątym. Nie wiem dokładnie, bo straciłem rachubę), wklepała mój adres do systemu, przeprosiła raz jeszcze i załatwione.
Tak sobie myślę, cóż to za geniusz stworzył system dla pływalni (a raczej ogólnie dla centrum gimnastyczno-basenowo-sportowego), który blokuje wysyłanie SMS-ów bez uprzedniego podania adresu e-mail?
Dziwny świat.
Poczułeś się we władzy algorytmu? I w dodatku nie po tej stronie, co zwykle, bo może byś co poradził…
jak w rozmowie 2 psiapsiułek:
No i słuchaj, tłumaczę dziś temu policjantowi, że miałam wczoraj na sobie inne szpilki, dlatego prawo jazdy zostało w innej torebce. Przecież to logicznie, nie? – A ten patrzy na mnie jak na idiotkę
To system klasy enterprise, zapewne.
A potem, żeby nie było lipy, walidacja w kodzie:
szkoda fastrygi, czy jakoś tak….