Jak powszechnie wiadomo, każdy sądzi, że jest kumaty sporo powyżej przeciętnej. Przecież to idiotyczne! Skoro wszyscy są powyżej przeciętnej, to kto jest poniżej? Wnioskuję, że tylko niektórzy są intelektualnie ponadprzeciętni.
W tym również, oczywiście, ja.
🙂
Z tym, że to tylko w teorii. Jak bowiem za chwilę zobaczymy, w praktyce z tą moją kumatością ląduję gdzieś w okolicach między mchem pospolitym a muszką owocówką, o czym zresztą przekonałem się już nie raz, na przykład tutaj albo tutaj.
A było tak:
Od kilku lat babcia naszych dzieciaków kolekcjonowała... no, kolekcję. Płyt. DVD konkretnie, seria o starożytnych cywilizacjach. Bardzo zacna zbieranina, nie powiem, całkiem sporo interesujących materiałów edukacyjnych. Idealny obciążnik na strych.
Z tym, że myśmy się dorobili prawdziwego strychu dopiero niedawno, a te płyty mamy od ładnych paru lat. Stwierdziliśmy zatem, że zanim je wrzucimy na ww. strych, na pożarcie kurzom i chłodom, najpierw wypadałoby je zgrać na domowego NAS-a, żeby były "pod ręką".
Do zgrywania DVD na dysk najlepiej użyć jakiegoś programu, c'nie? Wypróbowawszy kilku całkiem ładnie wyglądających (za to kompletnie niedziałających) aplikacji, wygrzebałem w końcu z jakiegoś zarośniętego pajęczynami zakątka Sieci instalkę programu DVD Decrypter. Jest to aplikacja tak stara, że potrafi prawdopodobnie odczytywać dyskietki ośmiocalowe, a jak się dobrze poustawia opcje, to i duszę z żelazka wyciśnie.
DVD Decrypter wystartował całkiem żwawo . Żadnych problemów z kompatybilnością, chociaż program nie jest już rozwijany od ponad dwunastu lat, a to jak wiadomo w świecie końputrów cała wieczność.
Ustawiłem go w tryb ISO i przykazałem zgrać pierwszą z dwudziestu sześciu płytek na dysk. Wszystko poszło wedle planu i już po kilku minutach miałem świeży, jeszcze chrupiący obraz płyty w formacie ISO. Wrzuciłem go na wszelki wypadek do najnowszej wersji VLC Media Playera, żeby sprawdzić, czy jakieś krzaki się z tego nie zrobiły. Pojawiło mi się menu płyty DVD, wybrałem wersję językową, puknąłem enter... I popłynął film.
Z tym, że bez dźwięku.
Sprawdziłem systemową kontrolkę głośności... 100%. Kontrolka głośności VLC Playera... też 100%. Przewinąłem film trochę w lewo, trochę w prawo. Spauzowałem. Uruchomiłem.
Nic.
Cisza jak makiem zasiał.
Myślę, pewnie ten DVD Decrypter jednak stary jest, może trochę nie dosłyszy już. Ściągnąłem więc jego młodszego brata, o wdzięcznej nazwie ImgBurn. Interfejs użytkownika niemalże identyczny, więc szybciutko rach ciach ciach przykazałem mu raz jeszcze ściągnąć płytę na dysk, do pliku ISO.
Ściągnął.
Otwieram to w VLC...
Cisza.
Noż m*tyla n*ga, pomyślałem sobie, co jest grane, urw*ł n*ć, taka wasza chrancowata...
I tu mię cóś tkło.
Otóż głośniki w monitorze były wyciszone na zero.
Walnąwszy się prawopłaskoręcznie w śródprzódczaszkowie, załączyłem dźwięk w monitorze.
Ha!
I tak to właśnie jest z tym moim sprytem. Z chlorellą mi gadać albo lepiej z wymienioną już wcześniej drosophila melanogaster, a nie za końputry się brać.
Pamiętam jak chciałem wejść na rooter a miałem wyłączona kartę sieciową. Nie jesteś osamotniony, jakoś będziemy musieli znieść ten ból;)
Tak na zaś: rooter to fan drużyny sportowej, a ty miałeś na myśli router. Mam nadzieję 😉
https://xpil.eu/wp-content/uploads/2018/01/rooter.png
Mój błąd router to był. Błagam o wybaczenie
😀 Mogę rozważyć wybaczenie w trybie akcelerowanym, jednak wymaga to złożenia formularza FWB-27F w okienku numer trzy, a także uiszczenie stosownej opłaty w kasie blogu.
Typowy
[spoiler title=”PIPKAK”] Problem Istnieje Pomiędzy Klawiaturą A Krzesłem[/spoiler]
Nie jesteś sam, wspieramy Cię 🙂
Zgadza się. W lokalnym narzeczu używamy kodu błędu PBKAC (Problem Between Keyboard And Chair).
Prawidłowo to PEBKAC, a PIPKAK to moje własne tłumaczenie :-p
Z tej samej serii podoba mi się też błąd o identyfikatorze 10T: ID10T
hahaha też mi się zdarzają takie historie. Dzisiaj nie mogłem wejść do biosu, bo w zależności od producenta albo się trzyma albo puka w klawisz przy starcie. Oczywiście wybrałem inną opcję 😀
A Twoja historia przypomina mi kumpla, który postanowił komuś pomóc. I przyjął komputerek do sprawdzenia, bo nie było dźwięku. Sprawdził sterowniki, ustawienia, zaczął grzebać w bebechach, po kilku godzinach zrezygnowany – zadzwonił do mnie – pierwsze pytanie, czy kabel jest podpięty 😀
Klawisz wejścia do BIOS powinien być ustalony jakąś normą ISO, której nieprzestrzeganie karane jest najwyższym dostępnym w danym kraju wymiarem kary.
Jak dotychczas spotkałem się w życiu z następującymi klawiszami dostępowymi do BIOS:
F1
F2
F3
F4
F10
F12
Tab
Esc
Ins
Ctrl+Alt+F3
Ctrl+Alt+Del
Ctrl-Alt-S
Ctrl+Alt+Shift+Del
Ctrl+Insert
Ctrl+Shift+Esc
Fn+[jakiś F]
Dlatego kiedy potrzebuję wleźć do BIOS na jakimś obcym kompie, wyłączam go, włączam i intensywnie masuję górną część klawiatury. Działa w 99% przypadków 😉
Aha, a oprócz tego są jeszcze klawisze wywołujące menu Boot, inne (na ogół) od powyższych.
Ble.
HA! Miałem napisać, że jeszcze dedykowane w podejrzanych miejscach ;] Tak. Swoją drogą powiedz mi jakie znasz klawisze, by wejść do biosu to powiem ci ile masz lat bwahahaha
Oto fotka mojego pierwszego w życiu peceta:
https://xpil.eu/wp-content/uploads/2018/01/panasonic-cf170-01.jpg
Prawdziwy potwór: procesor NEC V20 (100% zgodny z 80186!), 640KB pamięci operacyjnej (i to w czasach, kiedy wszyscy dookoła mieli maksymalnie 512KB, cieniasy), 20MB na twardym dysku, napęd na dyskietki 3.5 cala, karta grafiki z aż czterema kolorami (au revoir, frajerzy z Herculesami!) no i perełka: niemieckojęzyczna wersja DOS-a 3.30. Wypas po pachy 😉
A najważniejsze: *przenośny*. Worek węgla też jest przenośny…
Nie wiem, czy miał jakikolwiek BIOS, do którego dałoby się wejść. Ale dzięki tej maszynie zacząłem swoją przygodę z programowaniem komputerów (QBasic, Gorillaz…)
Faktycznie, mój kalendarz urodzin będzie można niedługo mierzyć jednostkami geologicznymi 😉
A z innej beczki – jak już masz filmy na NASie, to potem jak oglądasz? Strimujesz z NASa, czy po prostu podłączasz się do niego i odtwarzasz w VLC?
Zazwyczaj to drugie. Co prawda ten NAS ma jakąś wbudowaną aplikację, która umożliwia przeglądanie i oglądanie filmów bezpośrednio w przeglądarce; ma też serwer DLNA, który mój TV „widzi”. Ale skoro mam laptopa podpiętego na stałe do telewizora, naturalniej mi jest otworzyć plik z filmem za pomocą VLC, z podmapowanego napędu.