Autko, dwa lata później

https://xpil.eu/GkooJ

Ponad dwa lata temu wymieniłem wysłużonego Sportage na nowe Sorento. Dziś czas na szybkie podsumowanie.

Uwaga: Jeżeli trafiłeś na ten wpis z Google, szukając opinii o autach marki Kia, wiedz, że po pierwsze, jestem fanem tej marki (jeżdżę różnymi Kiami już od ponad siedemnastu lat), a po drugie, szczyt moich umiejętności motoryzacyjnych to odróżnianie przodu od tyłu (udaje mi się prawie za każdym razem). Jeżeli więc chcesz się poznęcać powymądrzać w komentarzach, wal śmiało. Może się czegoś nauczę 🙂

Auto ma wtyczkę na prąd, silnik benzynowy o pojemności 1.6 litra oraz bateryjkę 13,5 kWh, która według producenta wystarcza na 52 km jazdy na prądzie. W rzeczywistości, nawet jeśli się bardzo postaram (łagodnie, z górki, z wiatrem itd.), zasięg na samej baterii to okolice 45 km.


Plusy

Wygodne siedzenia - regulowane w każdy możliwy sposób.

Mnóstwo miejsca! Przy prawie dwóch metrach wzrostu nadal mam sporo przestrzeni między czubkiem głowy a sufitem. Ostatnie dwa siedzenia (w trzecim rzędzie) są tylko odrobinę mniejsze od standardowych – wygodnie siedzą tam zarówno dzieci, jak i dorośli. Po złożeniu tylnych siedzeń można przewozić paczki o długości nawet dwóch metrów.

Wszelakie możliwe udogodnienia właściwe dla aut z początku drugiej dekady (nie będę wymieniał wszystkich, można sobie poszukać).

Cicho w środku, nawet przy 120 km/h na autostradzie.

Brak martwej strefy - przy włączeniu kierunkowskazu na desce rozdzielczej automatycznie pojawia się obraz z bocznej kamery spod lusterka.

Szybkie przełączanie świateł drogowych na mijania - subiektywnie o ułamek sekundy szybsze niż w poprzednim aucie. Nadal nie potrafi rozpoznać nadjeżdżającego auta po samej poświacie, więc przełącza dopiero, gdy je "zobaczy", ale trwa to mniej niż pół sekundy.

Bardzo ekonomiczne - przy naszym typowym użytkowaniu (dojazdy do szkół, zakupy, sporadyczne wycieczki - 60-70 km dziennie) średni koszt przejechania 1 km wynosi:

  • Latem: ~8 centów
  • Zimą: ~13 centów
    (wyjaśniam niżej, skąd ten rozrzut.)

Nieduży podatek drogowy - w 2025 roku jest to €140 rocznie, albo €14 miesięcznie, jeśli ktoś woli płacić w ratach.

Klapka zamykająca schowek na telefon - telefon się ładuje, ale go nie widać, więc nie kusi, żeby po niego sięgać w korku.

Mnóstwo portów USB - każdy pasażer ma swoje gniazdko, z przodu są aż trzy. Plus jedna ładowarka bezprzewodowa. Plus - jeżeli nam jeszcze mało - zapalniczki, w które można wetknąć dodatkowe ładowarki.

Elektrycznie otwierana tylna klapa - w Irlandii często pada, więc w czasie zakupów staramy się minimalizować czas na pakowanie toreb do auta. Dzięki przyciskowi w kluczyku klapę można otworzyć z wyprzedzeniem.

Świetnie zaprojektowany kluczyk - trzy przyciski: zablokowanie auta, odblokowanie auta, otwieranie/zamykanie tylnej klapy. Nieregularny kształt i sprytne rozmieszczenie przycisków sprawiają, że nie da się pomylić, nawet gdy szuka się kluczyka w ciasnej kieszeni. Nie da się też zatrzasnąć kluczyka w środku (próbowałem!).


Minusy

Profile kierowców - powinien być domyślnie wybierany ostatnio używany profil lub profil przypisany do kierowcy (np. po telefonie, głosie, kluczyku - da się to zrobić). Tymczasem auto wybiera losowy profil. Mamy trzy profile (dwa nazwane, jeden gościa), zatem szansa na trafienie w ten właściwy to 33%. Czas na przełączenie: od 5 do 30 (!) sekund, w zależności od humoru komputerka. W dodatku jeżeli przeoczymy krótki moment na przełączenie profilu, trzeba potem grzebać w opcjach, tracąc kolejne cenne sekundy.

Aktualizacja oprogramowania pokładowego nie jest objęta gwarancją - trzeba albo wgrać samemu, albo jeździć na starej wersji. Na razie nie ryzykowałem, więc niektóre opcje w nawigacji już mi nie działają (nie boli mnie to, bo i tak używam Google Maps / Waze).

Zimą zużycie energii znacznie rośnie - wynika to prawdopodobnie z konieczności podgrzania baterii. Ponieważ jeżdżę głównie na krótkie dystanse, zanim się nagrzeje, często już dojeżdżam do celu.

Konieczność montażu domowej ładowarki - kiedyś kosztowało to około €1000, potem miłościwie nam panujący geniusze wprowadzili "pomocne" dopłaty €600, w nanosekundę ceny skoczyły do €1600 (czyli dalej wychodzi €1000, ale z dodatkową biurokracją i oczekiwaniem na zwrot).

Dziewiętnastocalowe koła - owszem, odrobinę lepsza przyczepność, ale nieco droższe opony (sensowne zaczynają się od €85 za sztukę - ceny z lutego 2025).

Półsekundowe opóźnienie reakcji na gaz - w pechowej sytuacji może to być różnica między życiem a śmiercią. Trzeba się tego nauczyć i uwzględniać.

Adaptacyjny tempomat - nie działa poniżej 30 km/h i głupieje przy zmianie pasa. Często trzeba hamować własnoręcznienożnie, żeby nie wjechać komuś w tyłek.

Brak ogrzewanej przedniej szyby - zimą trzeba doliczyć dodatkową minutę lub dwie na odladzanie.

Android Auto nie wykorzystuje całego ekranu - po prawej stronie jest czarny pasek (~20% ekranu), który można wykorzystać tylko na bzdety typu poziom naładowania baterii (który i tak widać na desce rozdzielczej). Co ciekawe, ta wada dotyczy tylko bardziej wypasionych wersji auta, w wersji podstawowej Android Auto dysponuje całym ekranem.

Łopatki przy kierownicy do ręcznej zmiany biegów - kilka razy zdarzyło mi się przypadkiem zmienić bieg, zahaczając ręką.

Powolne przełączanie świateł z mijania na drogowe - po minięciu auta z naprzeciwka trzeba odczekać około 2-3 sekund.

Brak możliwości pomocy innym kierowcom w razie rozładowanego akumulatora - jump leads nie działają.

Elektrycznie otwierana tylna klapa - owszem, fajna sprawa, ale jak się czasem człowiekowi spieszy, szlag może trafić. Ręczne otwieranie / zamykanie klapy zajmuje o wiele mniej czasu niż silniczkiem. No i większa awaryjność, bo dodatkowy mechanizm, wiadomo.

Niejednolite oznaczenie włączonych / wyłączonych opcji - na przykład ogrzewanie kierownicy czy siedzeń nie jest nigdzie zasygnalizowane na desce rozdzielczej i trzeba zerkać na diody przy podłodze, tracąc cenne sekundy uwagi. Podobnie ustawienia klimatyzacji.

Mieszane kontrolki - dużo rzeczy da się ustawić przyciskami mechanicznymi, ale niektóre tylko na ekranie dotykowym albo płaskimi, niewyczuwalnymi przyciskami obok niego. Sam ekran jest co prawda spory i bardzo czytelny, ale znajduje się dość daleko (kątowo) od przedniej szyby.


Werdykt

Jestem kierowcą technicznie raczej kiepskim. Nadrabiam grzecznością, brakiem brawury oraz zaufania do innych użytkowników dróg. Biorąc pod uwagę mój styl jazdy oraz sposób użytkowania auta (szkoły, zakupy, sporadyczne wycieczki) - jest to najlepsze auto, jakim dotąd jeździłem.

Niektórzy moi złośliwi znajomi twierdzą, że ładowanie silnika 1.6 do siedmioosobowego auta to jak instalowanie gazu w Porsche. Mnie to nie przeszkadza.

Smacznego! 😎

https://xpil.eu/GkooJ

5 komentarzy

  1. Trochę nie w temacie – już 16,5 roku jeżdżę Hyunday goetz- autko małe, damskie, ale nie do zdarcia i odbyło już kilka podróży po Europie. A ile się nasłuchałam „jojczeń”, że takie byle co kupiłam, że zaraz się rozleci, bo to g……na marka. A „kia” mój sąsiad jeździł jeszcze dłużej i pewnie padłby jakiś rekord czasu użytkowania gdyby mu jej nie ukradli i nie rozbili.

    1. Hyundai to Kia pod innym logo. Byłem swego czasu bardzo zdziwiony widząc logo Kia i Hyundai na silniku swojego pierwszego Sportage.

      Getz został w którymś momencie przemianowany na i10, odpowiednik po stronie Kia to (chyba) Picanto.

      16 lat kupa czasu – szacun. Ja do aut mam takiego pecha, że już od dawna postanowiłem nie ryzykować i jeżdżę wyłącznie samochodami na gwarancji. Niekoniecznie fabrycznie nowymi (można kupić dwu-, trzylatka z przyzwoitą gwarancją za rozsądne pieniądze), ale ważne, żeby gwarancja pokryła okres spłaty kredytu. Byłem już w takiej sytuacji, że musiałem wywalić kupę kasy na długą i skomplikowaną naprawę auta, które ciągle spłacałem w banku, w międzyczasie nie miałem czym jeździć, a kasa uciekała tak czy siak, i to dwutorowo, bo kredyt raz, a mechanik – oszust dwa.

  2. Mam Clio II, z drugiej ręki, miał 76000 km, teraz ma ponad 402 tys. Był 3 razy (z Podhala) nad Bałtykiem, 2 razy nad Adriatykiem (Chorwacja – Dalmacja), zaliczył 3 kolizje.
    Najgorsza awaria to wywalony pompowtrysk w jednym cylindrów (mechanik przy wymianie chyba przekręcił gwint, bo po nagwintowaniu działa do dziś – 8 lat. Ale nawet na pozostałych 3 cylindrach dojechał 40km do zaufanego mechanika)
    Dodatkowo, od 7 lat mamy Kangoo II – 3 x Chorwacja (Makarska i Istria), raz Bałtyk. Pakowny, zwrotny, DUŻE lusterka…
    Oba Diesle 1.5, mały apetyt na paliwo, bezproblemowe. A mówią, że francuzy są awaryjne i wogle.

    1. Pięknie. Dobij tym Clio do miliona kilometrów, może producent odpali Ci jakiś bonus za reklamę 🙂 Słyszałem historie kierowców, którym milion-kilometrowe auta firma wymieniła za friko (ale z kamerami i prasą) na nówki, które się popsuły pięć nanosekund po upływie okresu gwarancyjnego.

      Znajomy próbował kiedyś zajeździć Toyotę Avensis. Kupił z przebiegiem okolice 300K, dobił nią prawie do 600K a potem rozbił w jakimś rowie. Szkoda. Tzn. nie Szkoda tylko szkoda.

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.