Zdarza mi się czasem brać udział w dyskusjach na różnych forach internetowych. Często bywa, że takie rozmowy przybierają całkiem nieciekawy przebieg. Może dlatego, że ludzie za bardzo starają się udowodnić, kto ma rację, a może dlatego, że mają gorszy dzień - przyczyny są najprzeróżniejsze. Istotne jest to, że dyskusja bardzo traci na wartości, jeżeli zamiast spokojnych, merytorycznie ważkich wypowiedzi pojawiają się osobiste wycieczki, fanatyzm lub jednostronność.
Przyczyn, dla których nie warto "spuszczać pary z gwizdka" za pomocą internetowego forum, jest kilka.
Po pierwsze, negatywnym zachowaniem psujemy swój własny wizerunek. Oczywiście można się chować za kotarą internetowej anonimowości, ale czy można być jej stuprocentowo pewnym? Ktoś kiedyś może przeanalizować stare ciasteczka z kopii zapasowych albo adresy IP i skojarzyć, że bluzgający nienawiścią misiek666 to tak naprawdę my. Poza tym wiele osób ma swój publiczny wizerunek w głębokim poważaniu ("gówno mie obhodzi co se ludzie o mie myślo"), ale może się okazać za lat pięć, albo pięćdziesiąt, że jednak nie było warto.
Po drugie, agresywny ton wypowiedzi na ogół prowokuje innych rozmówców, w efekcie ułatwiając eskalację negatywnych zachowań. Jeżeli ktoś zadał jakieś pytanie, oczekuje sensownej, pożytecznej odpowiedzi, a nie steku wyzwisk. Jeżeli ktoś wyraził swoją opinię, oczekuje rzeczowych komentarzy. I tak dalej.
Po trzecie wreszcie, chyba najważniejsze: efektywność. Dyskusje, których uczestnicy mocno zbaczają z tematu, obrzucają się inwektywami bądź próbują na siłę przekonać innych do swoich racji, są nieefektywne: trwają dłużej, niż powinny, mają też znikomą zawartość treści w treści. Jeżeli takich nieefektywnych dyskusji będzie na forum dużo, lwia część "wartościowych" jego uczestników / użytkowników odejdzie w inne, bardziej "cywilizowane" miejsce. Tracimy więc "cenne" jednostki na rzecz krzykaczy i ubijaczy piany.
Dlatego przypominam, żeby za każdym razem, kiedy nas zaczyna "ponosić", policzyć sobie na spokojnie do dziesięciu, spróbować spojrzeć na dyskusję z szerszej perspektywy. Proszę spróbować wyobrazić sobie własną wypowiedź w oczach zupełnie obcego człowieka, za rok albo za dziesięć lat. Internet nie zapomina 😉
Proszę również brać pod uwagę to, że inni ludzie mają prawo mieć i wyrażać inne od naszego zdanie na jakiś temat - dlatego warto przystępować do publicznych dyskusji z otwartym umysłem oraz odpowiednią porcją dystansu do samego siebie.
Nie znaczy to oczywiście, że trzeba być ofermą - jeżeli mamy na jakiś temat inne zdanie, albo jeżeli uważamy, że ktoś nie ma racji, nie bójmy się tego jasno i konkretnie wyrazić. Tylko trzeba pamiętać, aby robić to na spokojnie, w miarę możliwości neutralnie i w sposób ułatwiający pozostałym uczestnikom dialogu sprawne dotarcie do rzeczowej konkluzji.
Co jednak, jeżeli popełnimy już ten błąd i damy się sprowokować, wciągnąć w bezpłodną szczekankę, na której końcu nie ma nic poza niesmakiem?
No cóż. Nikt nie jest doskonały. Trzeba połknąć żabę i uczyć się na własnych błędach. Obserwować swoje reakcje i uczyć się je opanowywać. Następnym razem już sobie poradzimy lepiej.
Dzisiejszy wpis został zainspirowany tym oto artykułem: http://url.ie/z0yo
to nasz narodowy sport: kłócić się i obrzucać obelgami. Nawet w robocie jak się z kimś pokłócisz o sprawy czysto zawodowe to jest to traktowane jak osobista obelga. Wychodzisz z roboty i dalej masz wroga. A już jak wejdziesz na tematy polityczne, to wystarczy, że powiesz na kogo głosujesz i od razu zakwalifikują cię do obozu swoich albo wrogów.
Wasz narodowy sport? Oczywiście Ty jesteś chlubnym wyjątkiem, prawda?
O, właśnie o takich zachowaniach mówię. Już mamy potencjalne zarzewie kłótni. Bardzo dobry przykład. Proszę kontynuować 🙂
nic dodać nic ująć
Czasami mam ten problem, że nie śpię, bo ktoś w internecie nie ma racji. Aż mnie świerzbi “no jak to, jak można temu kretynowi nie zwrócić uwagi??!?!?!?1?!111”. Na szczęście powoli z tego “wyrastam”. Blogowanie uczy spokoju 😉 Dobrze, że u siebie mogę wszystkich anonimów moderować, bez wchodzenia w głupie pyskówki.