Nie będzie tym razem o "Trylogii" Sienkiewicza, którą nawiasem mówiąc za młodu czytałem kilka razy z zachwytem - dużo się tam dzieje, fajna akcja, interesujący (chociaż nijak się mający do rzeczywistości) staropolski język, barwne, wyraziste postaci, wartka akcja - no właśnie, nie będę dziś o tej "Trylogii" pisał ani trochę.
Zamiast tego muszę z lekkim niepokojem stwierdzić, że po początkowym zachwycie nad drugim tomem "Przestrzeni objawienia" Reynoldsa, który to tom rozpoczyna się z przytupem, dynamicznie i na ostro, potem robi się trochę nijak. Jestem po lekturze pierwszych 120 stron książki i powoli zaczyna we mnie kiełkować myśl, że być może nie dotrę do ostatniego, trzeciego tomu. Książka jest... przegadana.
Oczywiście nic nie jest jeszcze przesądzone. Gdyby to była całkiem nowa książka, już dawno odłożyłbym ją na półkę, wiedziony niezawodną metodą pięćdziesięciu stron. Ale ponieważ pierwszy tom pozostawił mnie w absolutnym zachwycie, trochę rozluźnię reguły i dam książce jeszcze jedną szansę.
Jeżeli jednak się nie uda, to będzie całkiem jak z "Axis", drugim tomem trylogii Wilsona, który okazał się być kompletnie niestrawny po zachwycającym tomie pierwszym ("Spin").
Oczywiście łatwo mi krytycznym okiem patrzeć na cudzy wysiłek literacki, podczas gdy sam nie potrafię napisać więcej niż pięć - dziesięć stron na raz. Łatwo się narzeka, więc już kończę 😉
Z innej beczki - Dublin miał być dziś po południu zakorkowany z powodu strajku motorniczych, okazało się jednak, że strajk ten był ogłoszony z na tyle dużym wyprzedzeniem, że mnóstwo ludzi po prostu nie poszło dziś do pracy (lub pracowali zdalnie - ci, którzy mają taką możliwość) - w związku z czym powrót autem do domu przebiegł dziś nad wyraz sprawnie i szybko.
I tą optymistyczną wiadomością na dziś zakończymy.
Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.