The Worldship Humility. Recenzja książki.

https://xpil.eu/ufx1

Wolno, z przerwami, wreszcie dotarłem do końca "The Worldship Humility", powieści SF autorstwa pana RR Haywood.

Zacznę od początku, czyli skąd w ogóle pomysł na akurat tę lekturę? Otóż zagadał do mnie kumpel, z którym już z niejednej książki atrament wąchaliśmy, że tu jest taki o fajny audiobook na Audible. Ponieważ subskrypcjami się ogólnie brzydzę, pytam go czy da się to kupić bez zapisywania się do kolejnej wydawarki pieniędzy, a ten mi na to, że pierwsza książka jest za darmo, że okres próbny i że Wogle.

No dobra, myślę sobie, przekonałeś mnie tymi woglami. Zapisuję się na ów okres próbny, ściągam książkę, zaczynam słuchać.

Godzinę później przychodzi mi email, że założenie konta w Audible się nie udało, bo cośtam cośtam. Książka zniknęła z półki. Aha, myślę sobie, to musi być Znak od Najgrubszego...

... swoją drogą dlaczego używa się formy "Najwyższy"? W czym niby wymiar pionowy jest lepszy od reszty? ...

... od Najgrubszego, żeby jednak się nie zapisywać do Audible. Szczęściem okazało się, że audiobooka można nabyć osobno, bez subskrypcji, co też chętnie uczyniłem.

Dziś czas na recenzję.

Zaczęło się od tego, że mało brakowało a zbluzgałbym polecającego mi powieść kolegę od najgorszych, bo zamiast powieści okazało się, że to jakiś podcast, a ja podcastów nie trawię. Nie wiem czemu, no nie lubię i już. Ale po minucie czy dwóch słuchania zaskoczyłem, że to jednak nie jest podcast dla czytelnika tylko taki wewnątrzksiążkowy, dla młodzieży żyjącej w świecie powieści. I który szybciutko się kończy dając miejsce bardziejszej akcji.

Dawno temu w Ziemię pieprznął meteoryt i pozamiatał doszczętnie. Ludzkości udało się w ostatniej chwili uratować kilkanaście (a może kilkadziesiąt? nie pamiętam teraz) milionów obywateli i zapakować ich na flotę kilku wielkich (naprawdę wielkich) statków kosmicznych, które lecą teraz przez nieskończoną pustkę Kosmosu w poszukiwaniu nowego miejsca. Niestety, Kosmos jest po pierwsze naprawdę duży, a po drugie naprawdę pusty, więc po prostu lecą. Pokolenie za pokoleniem. Od czasu do czasu wypuszczają do przodu Gagarina, specjalną sondę wyspecjalizowaną w szukaniu nowych, zamieszkiwalnych planet - i za każdym razem po wielu latach Gagarin wraca z niczym.

Tak się książka zaczyna. A potem pojawiają się bohaterowie.

Są zasadniczo dwie grupy postaci: "zwykli" ludzie oraz politycy. Na początku losy jednych i drugich wydają się biec całkiem odrębnymi ścieżkami, jednak potem zaczynają się przeplatać.

Postaci są kolorowe, wyraziste, z przytupem. Od razu wiadomo z kim sympatyzować, a z kim anty-. Są intrygi, pościgi, mnóstwo humoru, wielu narratorów (ale nie za wielu, żeby się człowiek nie pogubił). Plany długo- i krótkoterminowe poszczególnych bohaterów krzyżują się ze sobą w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Jest sporo przemocy, umiarkowana ilość świńtuszenia, nie brakuje bogatej kurwolingwistyki oraz całkiem interesujących wynalazków ułatwiających (bądź utrudniających) codzienne życie obywateli. Mam wrażenie, że gdyby nie wydarzające się wokół Życie, łyknąłbym całość w dwa wieczory - naprawdę ciężko się od tej książki oderwać. Banan nie schodził z mojej paskudnej facjaty przez większość czasu, bo humoru tam naprawdę nie brakuje.

Reasumując, "The Worldship Humility" to świetna, wielowątkowa, komediowa przygodówka, która powinna zadowolić każdego fana dobrego SF. Aha, okazuje się też, że jest to pierwsza z trzech części serii - z pewnością sięgnę po następne.

Moja prywatna opinia... hmmm. Okolice 9.5/10. Bardzo, bardzo polecam.

https://xpil.eu/ufx1

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.