Skończyłem dziś "Ekspozycję" Mroza, czas na recenzję.
Od razu zaznaczę, że lekturę wchłonąłem uszami, z wybitną pomocą mojego autka, które udostępniło mi swój kanał audio, serwisu Audioteka.pl, skąd pozyskałem audiobooka, a także Krzysztofa Gosztyły, który uprzejmie raczył był odczytać książkę do mikrofonu (mistrz! Genialnie moduluje głos pod poszczególne postacie, od razu wiadomo kto mówi). Osobne podziękowania dla Przemka z serwisu bookbusters.audio, który oświecił mnie, że kolejność tomów jest taka a nie inna (Audioteka ma tomy ustawione w odwrotnej kolejności i ktoś niebędący w temacie może omyłkowo zacząć słuchać od "Trawersu", który cykl zamyka).
"Ekspozycja" to pierwsza z trzech części trylogii o przygodach komisarza Forsta.
Dwójka głównych bohaterów (policjant, czyli właśnie Wiktor Forst, oraz dziennikarka Olga Szrebska - a może Szrepska?) próbuje zdemaskować tajemniczego mordercę, który pozostawia swoje ofiary w publicznych miejscach, ze starożytnymi numizmatami w ustach.
Żeby nie popsuć zabawy tym z Czytelników, którzy jeszcze po "Ekspozycję" nie sięgnęli, nie będę streszczał całej książki. Powiem tylko tyle, że akcja dzieje się w tym samym świecie, co seria o Chyłce i Zordonie (punkt styczny wyłapałem tylko jeden, za to bardzo wyraźny: w którymś momencie jeden z bohaterów wspomina o kancelarii prawniczej Żelazny & McVay).
"Ekspozycja" to kryminał, który ma jedną wspólną cechę z serią Szklarskich o Tomku, a mianowicie walor edukacyjny. Z kart powieści dowiadujemy się nie tylko co wydarzyło się poszczególnym bohaterom, ale również skąd wzięła się Biblia i które jej źródła są bardziej, a które mniej wiarygodne i tak dalej. Prawdę mówiąc fragment (dość długi), w którym bohaterowie przegryzają się przez te biblijne zapiski trochę mnie zmęczył i niewiele brakowało, żebym książkę odłożył, na szczęście potem okazało się, że to tylko jeden z wielu motywów, do którego Autor nie wraca później zbyt nachalnie.
Z "Ekspozycji" można również dowiedzieć się wielu rzeczy na temat rzezi Polaków w Wołyniu w latach 1943-1944. Prywatnie zawsze uciekałem od historii prawie tak szybko, jak od religii, ale tutaj te wszystkie informacje są umiejętnie wplecione w fabułę, dzięki czemu nie ma nudy. Trzeba przyznać, że włos się na głowie jeży, kiedy dowiadujemy się o tym, co człowiek potrafi zrobić bliźniemu tylko dlatego, że ów mówi innym językiem lub mieszka w "niewłaściwym" miejscu.
Narracja jest prowadzona głównie z perspektywy samego Forsta, czasem "przeskakuje" na Szrebską. Geograficznie Mróz się tym razem rozbujał - część akcji biegnie w Stanach, część w Polsce, najwięcej jednak dzieje się na terenach byłego ZSRR, gdzie bohaterowie trafiają w dość niezwykłych okolicznościach przyrody.
Reasumując: jest intryga, trup sypie się gęsto, bohaterowie rzucają mięchem, jest wątek prawie-że-romantyczny, jest tunelowanie SSH i pościgi samochodowe, a Autor co chwilę pokazuje Czytelnikowi, że jest inaczej, niż mogłoby się wydawać. I to do ostatniego akapitu, który zamiast zamknąć powieść, otwiera szerokie bramy do części drugiej.
Moja prywatna ocena? Gdzieś w okolicach 9/10.
Po “W cieniu prawa” mam ochotę przeczytać pozostałe pozycje RM. “Ekspozycja” w wersji audio już czeka – cieszę się, że zapowiada się ciekawe słuchanie – podwójnie, i z racji treści i z racji wykonania.
Pozdrawiam,
Motylek
Cóż za zbieg okoliczności – trzeci tom trylogii podhalańskiej Mroza skończyłem dziś rano, akurat kiedy nadszedł czas opublikowania tego wpisu (mam zaplanowane wpisy na całkiem sporo dni naprzód, ten pisałem jakieś 3 tygodnie temu). Stąd też mam teraz lepszą perspektywę na całą trylogię. W mojej prywatnej klasyfikacji “Ekspozycja” ląduje na drugim miejscu, “Przewieszenie” na trzecim, a finałowy “Trawers” zdecydowanie na pierwszym. Po “Przewieszeniu” wręcz wahałem się, czy kontynuować, ale nie żałuję, że dosłuchałem całości do końca. Jest Moc!
A teraz chyba czas na przerwę od Mroza. Kilka innych pozycji już czeka w ogonku 😉
Ja po przeczytaniu W Cieniu Prawa miałem ochotę zapomnieć o Mrozie…
Najwyraźniej mi się pan Mróz przejadł. Może to nie jest tak, że nie sięgnę po jego kolejne książki (bo kontynuację Chyłki z pewnością łyknę), ale czuć, że do pewnych książek się przykłada, a do innych nieszczególnie. Ja Ekspozycję oceniłem nieco niżej.
Oj tam, marudzenie. Ja na przykład jestem wielkim fanem Pratchetta, a mimo to po lekturze trzech jego książek pod rząd też muszę zrobić sobie przerwę. Już tak nasze mózgi są skonstruowane, że nie lubią dużej ilości tego samego na raz. Sam też robię sobie teraz odsapkę od Mroza, bo mam przesyt. Ale wiem, że za miesiąc lub dwa sięgnę po kolejną pozycję. I mam tylko nadzieję, że facet nie będzie pisał w takim tempie do końca życia, bo nie nadążę 🙂