Skoro już spędzam w pracy siedem i pół godziny dziennie (przynajmniej w teorii, bo w praktyce przeważnie osiem, czasem więcej), postanowiłem sobie nieco uwygodnić swoje domowe biuro.
A konkretnie - wypierdzielić zajmującą pół biurka nogę od monitora i powiesić go w powietrzu, żeby mieć więcej miejsca na śmieci paprochy kubki po kawie stare niepotrzebne kable kurz różne ważne dokumenty.
Tylko że tak: samo wypierdzielenie nogi nie jest problemem. Gorzej z powieszeniem monitora w powietrzu; nad zaklęciem lewitacji ciągle pracuję, posadzenie ekranu na poduszce powietrznej jest strasznie hałaśliwe (i w dodatku mocno dmucha), z kolei zawieszenie go na parze linek przypiętych do sufitu wygląda dziwnie, w dodatku w razie przeprowadzki w suficie zostają dziury. Postanowiłem zatem zaopatrzyć się w półprofesjonalną ręko-nogę, czyli uchwyt na monitor, przykręcony do krawędzi biurka, ale całkiem z boku, dzięki czemu pod monitorem jest pusto.
Znalezienie odpowiedniego uchwytu zajęło mi trochę czasu, okazuje się bowiem, że obecnie najpopularniejszy rozmiar monitora jest w okolicach 37 cali, a ja mam u siebie rozmiar afrykański, czyli 43 cale. A że duży, to też i waży swoje: 17 kilogramów z nogą, jakieś 15 bez.
Po paru dniach poszukiwań udało mi się wreszcie namierzyć uchwyt o wyporności 18 kg, z regulacją wzdłuż, w poprzek, w drugi poprzek, na gaz, i za kwotę mniejszą niż budżet Węgier.
Noga przyszła kilka dni później. Instrukcja obsługi wydrukowana na karteczce tak małej, że zmieściłaby się na karteczce o połowę mniejszej, była na szczęście jasna, prosta i przejrzysta i w kilka minut później miałem już monitor powieszony na rączce przymocowanej do nóżki na takim fikuśnym uchwycie, który zamiast sprężyny ma w środku gaz, dzięki czemu można go lepiej regulować i Wogle.
Na początku ramię było nieco kapryśne i uparcie podnosiło mi monitor maksymalnie do góry, ale po potraktowaniu śrubki regulującej dołączonym kluczykiem raz i drugi udało się dojść do porozumienia i teraz monitor grzecznie wisi dokładnie tam, gdzie ma wisieć.
Nigdy wcześniej nie miałem tego typu uchwytu i muszę przyznać, że efekt jest piorunujący. Nagle okazało się, że biurko jest praktycznie puste, a dodatkowo mogę służbowego laptopa postawić pod nim (a nie, jak dotychczas, obok), dzięki czemu nie muszę kręcić głową za każdym razem kiedy potrzebuję czegoś z małego ekraniku.
Reasumując - bardzo polecam.
Ehh jaki ty nie techniczny ja powiesiłem tv na uchwytach do grzejnika 🙂 ( chociaż o lewitacji nie pomyślałem) fakt nie jest mobilny ale nie to mi nie jest potrzebny i jest trochę przekrzywiony w pionie przez te uchwyty ( a dokładnie przez stelaż UA75) ale efekt jest dużo lepszy niż jak tv był by prostopadle do ściany
szukam biurka do mieszkania mniejszego niż łupina orzecha. Budżet znacznie mniejszy niż Węgier, no może za śliwki węgierki to tak… ps.Napisane że smakiem
Życie na krawędzi, widzę. Postawienie laptopa pod monitorem oznacza, że pęknięcie sprężyny lub ujście gazu spowoduje gwałtowny kontakt tych dwóch przedmiotów. Przypomnij, ile kg waży monitor?
Monitor waży około 15 kg. Natomiast laptop jest (A) służbowy, oraz (B) ubezpieczony, więc (C) zostawiam jak jest 😁
Aż mi się dowcip przypomniał:
– Jaki jest najlepszy samochód terenowy?
– Dowolny służbowy.
Pochwalisz się dokładnym modelem? Co prawda wymagania mam niższe, ale…
Oto i on: https://www.ubuy.ie/en/productuk/47XTWZKBU-putorsen-single-monitor-arm
A monitor mam Dell P4317Q (https://www.refurbed.ie/p/dell-p4317q-42-5/?co=ie), model nieco już dziś trącący myszką, ale jeszcze daje radę.
Co zaś do terenówek (służbowych lub nie) to mój ulubiony jest:
„Czym lepsza terenówka, tym dalej trzeba iść po traktor.”
źle na to patrzysz: to raczej byłby znak od Bogów: potrzebujesz nowego sprzętu …. 😉