Czwarta część "Algorytmu wojny" Michała Cholewy zaskakuje. Pozytywnie! Ilość wątków, postaci i wydarzeń na początku nieco przytłacza, trzeba zatem zwolnić, skupić się i delektować akcją. A tej nie brakuje. Kilka frakcji próbuje przejąć kontrolę nad jedną z głównych kopalni caellium, nikt nie ma pełnego obrazu sytuacji, dzieje się mnóstwo. A i tak na koniec okazuje się, że...
... zabił fryzjer? ...
... no może niekoniecznie fryzjer, bo to takie bardziej military-political-fiction niż opowieści z salonu piękności.
W centrum wydarzeń, jak się nietrudno domyślić, sierżant Marcin Wierzbowski postępujący według nie do końca jasnych planów Brisbane'a. Czyli w zasadzie podobnie jak w poprzednich częściach, tylko bardziej, więcej, szybciej i groźniej.
Niewykluczone, że kiedyś będę czytał tę książkę ponownie; może spróbuję wtedy rozrysować mapkę kto, gdzie, kiedy, którędy i tak dalej. Tym razem po prostu powieść pożarłem i już łapię się za kolejną część. Według zapowiedzi "Echa" to tom numer 4.5, ma być dużo retrospekcji. Będzie czytane!
"Inwitowi" daję prywatnie 9.5/10. Może jak już kiedyś uda mi się rozplątać całą tę gmatwaninę wydarzeń, podciągnę do 10.
Książkę można kupić na przykład tutaj.
Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.