Niedawno zamieściłem na łamach niniejszej namiastki bloga ankietę, w której poprosiłem Czytelników, aby wybrali kolejną książkę, którą mam przeczytać, jak już skończę odsłuchiwać pierwszy tom "Opowieści z Meekhańskiego pogranicza".
Słowo się rzekło, kobyłka u płota. Wegnera skończyłem słuchać dziś rano, czas na zmianę klimatu.
Ale najpierw: wyniki ankiety.
75% głosów wskazuje na Sapkowskiego.
Zaledwie 25% głosów wskazuje na Pratchetta.
Zasadniczo powinienem więc zabrać się za Pratchetta, z dwóch głównych powodów:
- Powód #1: mniejszość często ma rację.
- Powód #2: ten jeden głos na Pratchetta oddałem ja 😉
Jednakowoż patrząc na zagadnienie od dupy strony (perspektywa może nie najciekawsza, ale na pewno ważna), widzimy co najmniej trzy powody, dla których należy jednak zabrać się za Sapkowskiego:
- Powód #1: Ankieta była skierowana do Czytelników bloga. A więc mój głos, jako nie-czytelnika, nie liczy się
- Powód #2: Trzeba od czasu do czasu zrobić coś wbrew sobie. W przeciwnym razie życie stanie się nudne jak powtórka z retransmisji posiedzenia Rady Ministrów w sprawie zaprzysiężenia przewodniczącego komisji do spraw przepisów o przechowywaniu dokumentów z posiedzeń komisji do spraw retransmisji powtórek posiedzeń Rady Ministrów.
- Powód #3: Bo trzy powody to więcej niż dwa 😉
Dlatego niniejszym ogłaszam wszem i wobec, iż od poniedziałku zabieram się za "Opowieści ze świata Wiedźmina" wielu rosyjskich autorów. Będzie więcej recenzji Yay!
Na zakończenie króciutki wniosek z Wegnera: kurdę, chciałoby się od razu wrzucić na słuchawki kolejną część. Gdyby nie ta durna ankieta, już bym to pewnie zrobił, ale obietnica zobowiązuje.
Tymczasem piątek, Tygodnia koniec i początek. Na tarczy kilka minut po dziewiątej (rano). Piątek jest cacy Ruszamy do pracy Dziewczęta i chłopacy.
Nic straconego. I wiedźmaka i terrego sobie dorzuć do tego…