Niedawno udało mi się spaprać kawałek prozy, dziś czas na odrobinę grafomanii rymowanej. Wierszyk powstał dziś rankiem pod wpływem kociego mruczenia.
Piektrometr wykazał siedemnaście i trzy dziesiąte mikroarionów, a więc zaledwie dwa mikroariony powyżej słynnej "Ody do małej bryłki zielonego kitu, którą znalazłem pod pachą pewnego letniego poranka" autorstwa niestety nieżyjącego już Grunthosa Flatulenta, trzeciego najgorszego poety naszej Galaktyki. Czuj się więc ostrzeżony!
Rzecz to znana jest od wieków,
Nie jest żadną to nowiną,
Że są koty u człowieków
Z uśmiechniętą bardzo miną.
Jednak kot, bydlak drapieżny
Różni się od reszty stworów
Tym, że bardziej niezależny
Jest. I więcej ma oporów
By posłusznym być jak psiaki
Lub przymilnym niczym kawia,
Lub jak zebry, lamy, jaki,
Być łagodnym i nie sprawiać
Ludziom zbyt problemów wielu.
Rzekłszy to, chcę teraz rzec, że
Chociaż, koci przyjacielu
Twarz ma czasem się rozedrze
Na twą krnąbrność, suwerenność,
Wredną kocią twą naturę,
Wielbię, kocie, twą niezmienność,
To, że głupi targasz sznurek,
To, że mruczysz głośno, szczerze,
Gdy pod brodą cię podrapię,
Lub że miauczysz, kiedy rano
Z domu ja do pracy człapię.
Wiedz, kudłaty ty bydlaku,
Że obecność twa jest miła
Mej osobie. Żadne kraty
Ani żadna inna siła
Niech nie stoją na przeszkodzie
Byśmy razem lata całe
Żyli w dziwnej, kociej zgodzie.
Rymy me są dość niedbałe,
Częstochowską nutą trącą,
Ale nic to. Kot się liczy,
Z jego mordką mi mruczącą,
Niczym z leśnej, głuchej dziczy.
Od kiedy to lamy są łagodne? Lamy są głupie, wredne i plują 😛
Mają odpowiednią ilość sylab. Licentia poetica 😉