Włamał wam się ktoś kiedyś do domu? Bo nam, parę lat temu, owszem. Żadna frajda.
Co robi włamywacz, jak już pokona drzwi?
Na ogół nie wiadomo. Nikt przecież nie filmuje włamywaczy. Ale trochę jednak wiadomo.
Gdyby obserwować włamywacza "przy pracy", zobaczymy, że działa on bardzo spokojnie, bardzo szybko, i bardzo metodycznie.
Wyobraźmy sobie samych siebie w takiej sytuacji. Dostajemy do dyspozycji obce mieszkanie (dla ułatwienia, z otwartymi już drzwiami). Wiemy, że lada chwila może ktoś wejść (a może wcale nie?), albo, że może włączyć się alarm (tylko lokalny? a może zdalny też?). Jesteśmy na obcym terenie i łamiemy prawo, ale jak nam dobrze pójdzie, możemy się nieźle nachapać. Albo i nie...
Symulacje przeprowadzone na "uczciwych" ochotnikach wykazują, że ludzie zupełnie sobie nie radzą w takiej sytuacji. Na przykład próbują wejść do domu oknem, nawet nie sprawdziwszy, czy drzwi są otwarte. Będąc już w środku, miotają się bezradnie z miejsca na miejsce, robiąc po drodze całkiem absurdalne rzeczy: na przykład łapią telewizor, który im się potem wyślizguje z rąk (telewizory są ciężkie). Albo po prostu stoją na środku pomieszczenia, sparaliżowani ilością możliwych opcji.
A "zawodowy" włamywacz robił to już tyle razy, że "leci na autopilocie": metodycznie przeszukuje wszystkie typowe schowki i skrytki (naprawdę myślisz, że ukrycie gotówki w pluszaku to taki świetny pomysł?), sprawnie obchodzi wszystkie pomieszczenia (był już wcześniej w identycznym mieszkaniu), nie marnuje czasu na łapanie rzeczy mało wartościowych albo bardzo ciężkich. Przez cały czas ma świadomość wszystkich dróg ucieczki. Podświadomie rejestruje wszystkie zmiany w otoczeniu, które mogłyby go zaniepokoić. Włączył się alarm? Nic nie szkodzi. Sąsiedzi nie zareagują przez co najmniej kwadrans.
Doświadczony włamywacz szybciutko zrobi swoje, znajdzie, co trzeba i urwie się stamtąd, zanim ktokolwiek w ogóle pomyśli, że mogło dojść do włamania. Kaptur pomoże mu uniknąć rozpoznania na nagraniach kamer. Nylonowe rękawiczki załatwią kwestię odcisków palców.
I tak dalej, i tak dalej.
Co można zrobić, żeby się uchronić?
No cóż. Szkół jest kilka. Jedni twierdzą, że trzeba mieć solidne drzwi (albo przynajmniej zamki) - trudniejsze wejście odstraszy ponad trzy czwarte "chętnych". Inni, że trzeba mieć kamery i zdalne alarmy - co prawda włamywacz już był w środku, ale przynajmniej mamy szansę szybko zareagować (a może nawet zobaczyć go w akcji?). Z tym, że takie prywatnie zrobione nagrania zazwyczaj nie mają żadnej wartości dla organów ścigania, a sami przecież nie pogonimy z nożem za potencjalnie niebezpieczenym osobnikiem.
Jeszcze inna, dość nowatorska szkoła mówi, że zamiast klasycznego alarmu należy użyć czegoś, co zakłóci "autopilota". Na przykład "znienackie" odgłosy gry na fortepianie, albo dźwięki desek skrzypiących pod czyimiś butami, albo odgłos otwieranych drzwi. Coś, cokolwiek, co wytrąci złodzieja z równowagi i sprawi, że gość spanikuje, a może nawet ucieknie, bez łupu (lub z niewielkim łupem).
Oczywiście włamywacze po jakimś czasie przyzwyczają się i do takich metod, więc przyda się kreatywność.
Tarcza i miecz...
A gdyby tak posilić się psem.
Zacna idea, milordzie. A co, jak się jest mieszczuchem z bloku, gdzie jest zakaz posiadania zwierząt?
Chodzi mi to po głowie, i zastanawiam się, czy ci Azjaci mają jakieś rasy mięsne, hodowlane?
Ja tam nie wiem… troche dlugo sie gotuja 😛
Sugerujesz chiński lejek genetyczny? Na wejściu dowolna żywa istota, która za wolno biegała, na wyjściu kuciak na otro?
Moja filigranowa znajoma, zaskoczona przez postawnego włamywacza pod wpływem szoku… wylała na niego trzymaną w ręku herbatę. Uciekł 😀
A jak nie można psa, to moze choć czujnik ruchu podpięty pod nagranie jakiegoś basowego brytana?
No, jest to jakiś pomysł. Tylko że jak złodziej stwierdzi, że pomimo otwartych drzwi żaden brytan się na niego nie rzuca, raczej oleje szczekanie. Jak już nadmieniłem, taki złodziej jest maksymalnie skupiony w czasie „akcji” i takie fałszywe szczekanie, które wystraszyłoby Ciebie czy mnie, jego prawdopodobnie nawet nie ruszy. Acz spróbować można 😉