Nie wiem jak reszta świata, ale ja się niedawno nauczyłem jak nie tynkować ściany.
Przydomowy ogródek mamy otoczony z trzech stron murem z betonowych cegieł. Szary. Z szarą fugą pomiędzy. Trochę się to kojarzy z obozem koncentracyjnym lub więzieniem.
Znaczy się - trzeba otynkować.
Na jutubie sprawa wyglądała całkiem prosto. Łopatka, wiaderko, cement, woda, piasek w odpowiednich proporcjach, wymieszać, nałożyć, odczekać, voila!
Ale jak powszechnie wiadomo teoria z praktyką zgadza się tylko teoretycznie, bo w praktyce to już niekoniecznie.
Zakupiwszy wiaderko, łopatkę, cement i piasek wymieszałem wszystko w zadanych proporcjach i dalejże nakładać.
Znaczy... właśnie. Co ja nałożę - to odpada. I tak apiat' w kółko aż mi ręce zaczęły odpadać, oczy zalane teraz potem, wszystko dookoła ufajdolone cementem, noż motyla wasza noga, w dziuplę jeża, rwać nać. I Wogle.
Na szczęście poddałem się na tyle szybko, że ogólne straty były względnie niewielkie. Posprzątałem wszystko ładnie, po czym zadzwoniłem po fachowca. Fachowiec przyjechał, wymieszał, nałożył, zainkasował i pojechał. Ani zbyt drogo nie było, ani potem sprzątania za dużo...
Czego by się teraz nauczyć? Hmmm.
Młoda ma na takie okazje jedno sprawdzone hasło „Coś poszło nie tak. Instrukcje były niejasne, ryba utknęła w tosterze”. 😉 Ona teraz uczy się z YT grać na ukulele, czyli „prostym instrumencie”. Nie umie grać na niczym innym (trochę na nerwach) i ciekawam, czy instrukcje okażą się wystarczająco jasne, ale sprzęt nie był specjalnie drogi, więc nie martwię się ewentualnym niepowodzeniem.
Powodzenia z nauką gry. Ukulele to faktycznie niezbyt trudny instrument, łatwiej tędy niż na skrzypcach dajmy na to.
Do tynkowania to jeszcze wapno albo plastyfikator trzeba dodać. W tedy nie spada.
Wapno było. Plastyfikatora nie było. Obstawiam, że za krótko mieszałem. Albo za mało wody. Albo za dużo wody…
Raczej brak wprawy w nakladaniu:)
Też tak mam. Jak nie ma klawiatury i myszki, to ginę. A do wiaderka, jak mniemam, nie dołączono?
namieszałeś i nie namieszałeś. wot paradoks.
Miałem kiedyś podobną sytuację w domu, przy remoncie. Chciałem Rodzicom pomóc, więc przydzielili mnie do rozrabiania farby. Farbę rozrobiłem tak, że jej płaty były wszędzie, tylko nie tam, gdzie być powinny 😀 Zatem wiem, jak się czułeś 😀 Pozdrawiam!
Miałeś rozrabiać to narozrabiałeś. Wszystko się zgadza 😉