Trzy lata temu pisałem o hipotezie ABC oraz jej (prawdopodobnym) dowodzie przeprowadzonym przez japońskiego matematyka Shinichi Mochizukiego.
Minęły trzy lata - i co?
I tytułowa dupa...
Tak radosny tytuł dzisiejszego wpisu ma swoje źródło we frustracji. Nie mojej, bynajmniej, tylko wyżej wymienionego japońskiego matematyka, który (chyba) dowiódł prawdziwości hipotezy ABC, jednego z największych współczesnych problemów matematycznych. Kiedyś pisałem o tym, co to za hipoteza, więc dziś się nie będę powtarzał. Dowcip (niezbyt zabawny) polega jednak na tym, że w odróżnieniu od innych historii tego typu, w których dowody wielkich twierdzeń były szybciutko weryfikowane (w tę lub we w tę, różnie bywało), tutaj Shinichi w celu udowodnienia Hipotezy ABC musiał opracować całkiem osobną gałąź matematyki, której nikt poza nim nie jest w stanie zrozumieć. Pomimo upływu czasu, matematycy jakoś nie garną się do analizy dowodu, a jego twórca z kolei narzeka, że należne mu fanfary ciągle jeszcze nie fanfarzą, bo inni matematycy są leniwi. I taki pingpong ciągnie się już od dwóch lat. Dziwne to.
Stanisław Lem pisał (bodajże w "Doskonałej próżni" o ile dobrze kojarzę) o ludziach, których intelekt tak przewyższa aktualny poziom wiedzy naukowej, że cała reszta naukowego światka uważa ich za kretynów, a ich prawdziwy geniusz ujawnia się dopiero wieki później. Ludzie tacy mają ciężki żywot - coś jakby posadzić speca od fizyki kwantowej na stanowisku opiekuna w żłobku, i to dożywotnio.
Tak czy śmak, zobaczymy. Będę śledził postępy na polu Hipotezy ABC oraz informował wszystkich moich dziesięciu Czytelników na bieżąco.
Co, już uciekacie?
Szkoda...
Kazdy Twoj wpis z nuta sarkazmu jest bardzo ciekawy. Dziekuje. Przesylam pozdrowienia.
Gratuluje poczucia humoru :). Przylaczam sie do grona „dziesieciu”.
Cholerka. Jeszcze trochę i będę musiał zdejmować buty, żeby policzyć wszystkich Czytelników… 😉 Witam w mych skromnych progach.
Jestem jednym z dziesięciu?