Uważny Czytelnik być może kojarzy moją niedawną przygodę z zaciętą kłódką. Od tamtej pory mam w domu takie wielkie nożyce z malutkim (za to bardzo twardym) ostrzem, dzięki czemu jeżeli podobna sytuacja powtórzy się (odpukać), będę przygotowany.
Nożyce owe leżały sobie w komórce i w sumie trochę przeszkadzały. Wielki kawał sprzętu z praktycznie zerową używalnością. Trzeba schować.
No to schowałem.
Do tej skrzynki zamkniętej na kłódkę.
Geniusz!
W błędzie zorientowałem się jeszcze tego samego popołudnia, wyjąłem więc nożyce z pudła z kłódką i schowałem do drugiego, identycznego, stojącego obok. Drugie pudło nie ma kłódki, ponieważ trzymam w nim rzeczy tak wartościowe, że gdyby mi je ukradli, pewnie bym na tym jeszcze zarobił 🙂
Późnym wieczorem, tuż przed zaśnięciem, cóś mię tkło.
Noż urwał nać, motyla noga. Geniusz do kwadratu.
Wstałem, przyodziałem się nieznacznie (na szczęście wieczór był dość ciepły), wyjąłem nożyce z pudła i zaniosłem je na strych.
Tak że tak. Mówią, że stałem w kolejce po wzrost - i mają rację!
Nie geniusz tylko ……zwyczajny facet. Na pocieszenie – nie Ty pierwszy i na pewno nie ostatni – wierz mi, miałam 55 letni staż małżeński
No tak głowa jest tylko po to żeby deszcz do szyji nie wleciał