Jak że pracuję głównie palcami, nie żałowałem nigdy dukatów na porządną klawiaturę. Zaczęło się od wielkiej, ciężkiej klawiatury gamingowej od Logitecha (G613) - fajna, choć nigdy tak do końca nie polubiłem dodatkowego zestawu klawiszy po lewej. Potem była jakaś TKL (też od Logitecha). Żadnych zbędnych klawiszy (a nawet wręcz przeciwnie - mniej niż zwykle), ale sporo głośniejsza, no i bateria trzyma tylko parę dni, góra dwa tygodnie. W tej wielkiej przez ostatnie dwa lata baterię wymieniałem chyba tylko dwa razy, a do tego jest cichsza przy używaniu - ale ostatnio niektóre klawisze zaczęły szwankować, nie pomogło przedmuchiwanie i czyszczenie.
Pomyślałem sobie, czas na zmianę. Zamiast jednak znów ładować grubą kasę w nową wypasioną zabawkę, postawiłem na minimalizm.
W związku z tym od kilku tygodni używam standardowej klawiatury marki Trust. Wygląda... jak normalna klawiatura, zero zbędnych gadżetów. Do kupienia za €10. Bardzo cicha w użyciu. Według producenta klawisze wytrzymują średnio 5 milionów naciśnięć, więc powinna posłużyć długo. No i kluczowa sprawa: żadnego wifi czy blutu-tutu, trzeba ją podłączyć konfesjonalnie kabelkiem.
Póki co, odpukać, jestem z niej bardzo zadowolony.

Kupiłem kiedyś klawiaturę Dell KB522 – tak mi się spodobała że dokupiłem jeszcze trzy kolejne, jedną do drugiego komputera; a pozostałe wprost na zapas. I to był świetna decyzja; bo jedną po paru latach musiałem wyrzucić; a przestali dranie produkować.