Do oficjalnego ogłoszenia budżetu na następny rok pozostało jeszcze kilka tygodni (magiczna data to 10 października), jednak przecieki i spekulacje krążą już po Sieci od jakiegoś czasu.
Zerknijmy, co w trawie piszczy.
(Poza oczywistą obserwacją, że cienko piszczy podatnik, przyciśnięty ciężką stopą fiskusa... no ale to akurat nic nowego)
- Zmniejszenie USC. Universal Social Charge to wymyślna nazwa, za którą kryje się podatek. Wprowadzony w 2011 roku jako "awaryjny" domiar, który miał załatać szybko rosnącą dziurę budżetową wywołaną nagłą zapaścią Celtyckiego Tygrysa, miał pozostać w mocy tylko przez 2 czy 3 lata. Jak na razie - ku chwale ojczyzny - ma się nieźle, choć minęło już lat siedem. Łatwo się wprowadza nowe podatki, trudno się je potem wycofuje. Jest jednak światełko na horyzoncie, rząd planuje zmniejszenie stawek USC. Nie wiadomo jeszcze kiedy ani o ile, ale należy być dobrej myśli.
- Podniesienie drugiego progu podatkowego o tysiąc euro na łeb. Czyli z €33,800 do €34,800. Jeżeli ktoś zarabia więcej niż 33,800 euro rocznie, może dzięki temu mieć nadzieję na wyższe netto z tego samego brutto. Różnica jest niewielka (€1,000 rocznie to jakieś 83€ miesięcznie - o tyle wzrośnie PRÓG; różnica stóp podatków między progami wynosi 20%, czyli faktyczny dochód netto wzrośnie dzięki temu o mniej więcej €15 na miesiąc), ale przynajmniej w dobrym kierunku.
- Darmowa opieka zdrowotna: może jeszcze nie dla każdego, ale mają zostać "poluzowane" kryteria dostępności Medical Cards, czyli kart uprawniających do darmowej opieki medycznej. Szczegółów jeszcze nie znamy.
- Wprowadzenie dodatkowej ulgi podatkowej dla samozatrudnionych (to my!), w kwocie co najmniej €350 rocznie. Jeżeli dodamy do tego "zwykłą" ulgę podatkową, wynoszącą obecnie €1650 na łeb, wówczas okaże się, że samozatrudniający się będą zwolnieni z pierwszych €2000 podatku na łeb rocznie. Czyli €4000 w przypadku małżeństwa prowadzącego własną firmę. To oznacza, że od pierwszych 20,000 nie zapłacimy ani centa podatku. To o mniej więcej €3,500 więcej, niż dotychczas. Jest o co walczyć.
- Ulga podatkowa z tytułu spłacania kredytu mieszkaniowego. Miała się skończyć w grudniu 2017 roku, ale coś się przebąkuje, że jednak się nie skończy. Szczegółów nie znamy.
- Podatek od oleju napędowego. Rząd Irlandii chce wyrównać ceny diesla i benzyny wprowadzając dodatkowy podatek na ropę. Dla podatnika oznaczałoby to średni wzrost cen ropy o jakieś 3 centy za litr. Tragedii nie ma, ale niektórych może zaswędzieć. Swoją drogą płaciłem tu już 80 centów za litr, jak również €1.50 za litr, więc wahania rzędu 3 centów raczej nie zrobią na mnie wrażenia.
- Obniżka DIRT o 2%. DIRT to skrót od Deposit Interest Retention Tax, czyli podatek od odsetek zarobionych na lokatach bankowych. W Polsce to się chyba nazywa "podatek Belki", ale pewności nie mam.
- Podatek od cukru. Żywność i napoje zwierające cukier mogą zostać obciążone dodatkowym domiarem. Szczegółów jeszcze nikt nie zna, prawdopodobnie podatek właściwy zostanie wprowadzony dopiero w 2019 (lub później), ale już są przymiarki do sporządzenia właściwej ku temu ustawy.
- Podatek od przychodów firmowych (CIT czyli Corporate Income Tax) - dobra wiadomość, stawka 12.5% pozostaje niezmieniona, wbrew nieustającym wysiłkom Mumii Europejskiej, żeby ją podnieść. Go Ireland!
- Wprowadzenie Working Family Payment: ludzie o niskich dochodach często rezygnują z pracy, ponieważ ze względu na bardzo wysokie koszty opieki nad dziećmi po prostu im się nie opłaca pracować. Working Family Payment ma zmienić tę sytuację poprzez dopłacanie dzietnym rodzinom, których rodzice zdecydują się na podjęcie pracy. Szczegóły nie są jeszcze znane, ale pomysł nie jest nowy. "Wisi" w powietrzu już od 2016 roku.
- Podatek od niewykorzystanych działek budowlanych: żeby "zachęcić" do szybszego budowania domów (brak mieszkań daje się w Irlandii odczuwać dość boleśnie), od niezagospodarowanych działek budowlanych ich właściciele będą musieli zapłacić dodatkowy podatek. Kwoty / stawki jeszcze nie są znane.
- Wsparcie dla landlordów, czyli właścicieli wynajmowanych mieszkań. Niewykluczone, że to jest najważniejsza pozycja na tej liście. Całkiem możliwe, że od 2018 roku landlordzi będą mogli odpisywać sobie od podatku część lub całość miesięcznej raty kredytu mieszkaniowego. Zmieniłoby to diametralnie sytuację na rynku mieszkaniowym w Irlandii. Obecnie za wynajem trzypokojowego mieszkania w Dublinie trzeba zapłacić jakieś €1700 - €2000 miesięcznie, z czego do kieszeni landlorda trafia może połowa. Wprowadzenie takiej ulgi pozwoliłoby nieco obniżyć koszty wynajmu (nie oczekujmy cudów, ale poprawiłoby się przynajmniej trochę).
- Dodatkowe ulgi kredytowe dla firm budujących mieszkania komunalne. Affordable housing w Irlandii ostatnio kuleje, a bezdomnych przybywa. Stąd ciśnienie na budowanie większej ilości tanich domów.
- Zmiany w podatku VAT. Niewykluczone, że górna stawka VAT (obecnie: 23%) zostanie nieco opuszczona, a dolne (są cztery, w zależności od rodzaju produktu/usługi: 4.8%, 5.4%, 9% oraz 13%) - podniesione.
- Podatek od nieruchomości: wzrośnie. Nie wiadomo jeszcze o ile, ani czy nastąpi to w roku 2018 czy w 2019, ale wzrośnie na pewno.
- Zmiany w uldze VRT (Vehicle Registration Tax) dla aut elektrycznych. Obecnie ulga ta wynosi €5,000 za sztukę. Nie wiadomo jeszcze czy ulga wzrośnie, czy też zostanie całkowicie zlikwidowana, ale dużo się ostatnio mówi o nadchodzących zmianach w VRT.
- Ulgi podatkowe dla absolwentów spłacających kredyty studenckie. Szczegółów jeszcze nie ma, ale podobno jest tu spore ciśnienie.
Jak to wygląda z punktu widzenia naszej rodziny?
Nie mam bladego pojęcia, ponieważ wszystko to jest - póki co - pisane palcem na wodzie.
Pożyjemy, zobaczymy.
Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.