Tym razem króciutko o tym jakie to pułapki czyhają na ludzi nieostrożnie posługujących się językiem angielskim.
Scena z życia wzięta.
Czas: około czternaście lat temu, latem
Miejsce: supermarket, gdzieś w Stanach
Osoby: litościwie pominę
Otóż kilku moich kolegów wyjechało dawno temu (na początku studiów) do Stanów na wakacje, ale nie turystycznie, tylko na zarobek. Mieszkali tanio i w kupie, jedli tanio, większość kasy odkładali na szczytny cel (przechlać je na studiach po powrocie do PL). W żarcie zaopatrywali się w lokalnym supermarkecie.
Któregoś razu jednemu z nich zachciało się lodów. Stał już w kolejce do kasy, a lody stały w lodówce koło pani kasjerki. Pech chciał, że kolega ów nigdy wcześniej nie kupował lodów za granicą, a jego znajomość języka Szekspira opierała się w znacznej mierze na filmach, przy których zarumieniłby się nawet kamień. Tak więc podchodzi kolega do kasjerki, patrzy jej głęboko w oczy i mówi (głośno i wyraźnie, żeby nie było wątpliwości):
- Can you give me three blowjobs, please?
Do dziś nie wiem jakim cudem chłop nie wylądował za kratkami. Prawdopodobnie pani mowę odjęło, a może po prostu była Polką i była przyzwyczajona do takich lapsusów. Tak czy siak, nikomu nic sie nie stało, kolega w końcu dostał upragnione trzy lody (te z lodówki przy kasie), a opowieść do dziś wędruje od ust do ust, ku uciesze słuchaczy 🙂
Ha.
Oj, takiej wpadki językowej nic nie pobije 😀 Nie wiem, smiać się czy płakać 🙂
Lapsusy językowe to niekończący się temat, ale jedną lubią wspominać. Moją koleżankę szef poinformował, że musi się zgłosić na obowiązkowe badanie oczu. Jej się nie chciało jechać do przychodni i próbowała się wymigać. Przekonywała szefa, że nie musi, bo przecież: "I look very good" 😉
Nauka angielskiego na pornosach daje ciekawe wyniki.
– Whiskey z lodem czy bez?
– Bez loda poproszę.
(z filmu chyba)
To musi być sytuacja fikcyjna. Żaden facet, by nie powiedział: bez loda poproszę…
Tak dobre że wydaje się być urban legend. A tak poza tym jak zobaczyłam tytuł tego posta to skojarzył mi się skecz Gajosa "teściowa" z hasłem: "Klinika?" Znasz? 😉
Znam, klasyka. A urban legend to to raczej nie jest, znam opowieść z pierwszej ręki i byli świadkowie (co o niczym nie świadczy rzecz jasna, ale i tak jest zabawnie).
Na tylu forach wspominałem już to historię, że się gubię. Ryzykując, że się powtórzę: zażarta dyskusja w sklepie muzycznym, w końcu klient, dla dodania wagi swym słowom, chce powiedzieć, że głowę da, że ma rację. Na swoje nieszczęście ujmuje to tak: I will give you a head.
Sprzedawca nie skorzystał.
Thanks from the mountain
z góry dziękuje ,
to make the profit on time
zyskać na czasie
railway on you
kolej na ciebie
i inne 😉
To są idiomatoły Barańczaka. Jest tego mnóstwo 🙂
Ale mistrzowskie. Jak to czytałem raz pierwszy to lałem w gacie
Świetna historia, ubawiłem się do łez.
Ja z kolei mogę się pochwalić wpadkami w języku czeskim 😀