Mickey 17. Recenzja filmu.

https://xpil.eu/Wdi34

Zaciągnąłem niedawno żonę do kina na film pod tytułem jak w tytule, pod pretekstem, że aktor. Bo kiedyś saga "Zmierzch" leciała u nas w tle prawie na okrągło.

Film całkiem niczego sobie, o ile nie będziemy się nastawiać na żadne głębsze głębszości. Komedia sajfaj zrobiona graficznie z całkiem sporym rozmachem.


Mickey Barnes wraz z kumplem wpadają na pomysł zarobienia milionów. Na inwestycję pożyczają sporo kasy od szemranych kolesiów. Biznes oczywiście nie wypala i teraz wiszą bandytom gruby szmal. Mickey zaczyna kombinować jak by tu zwiać. Temat trudny, bo pożyczkodawca ma bardzo długie ręce.


Ludzie odkrywają jak skopiować ciało i umysł. Niestety, kiedyś jakiś złodupiec, popełniwszy kilka zbrodni, skopiował się potem w kilku egzemplarzach i nie można było dojść czy kopie współpracowały z mordercą czy też zapewniały mu alibi. Prawodawcy ustalili więc, że kopiowanie człowieka jest nielegalne i już. Niemniej jednak udaje się zalegalizować jeden, jedyny wyjątek - na statku kosmicznym podróżującym w stronę obcej planety (a więc z dala od Ziemi) dopuszczono możliwość odtwarzania kopii jednego, konkretnego człowieka, pod warunkiem jednak, że oryginał umarł / zginął. Tak oto narodziło się stanowisko pracy o nazwie "expendable" - może niezbyt przyjemnej, ale zapewniającej - poniekąd - nieśmiertelność. Tylko skąd wziąć chętnego?


1+1=2, jak się już domyślamy Mickey uciekając przed bandziorami trafia na akcję rekrutacyjną na ww. stanowisko. Podpisuje papiery bez czytania, bo mu się bardzo spieszy.


Tak się zaczyna, a potem jest coraz lepiej. Urządzenie do kopiowania człowieków to jakby krzyżówka komputerowej drukarki oraz aparatu do MRI. Różne protokoły i zabezpieczenia czuwają nad tym, żeby w każdym momencie istniał tylko jeden Mickey. Robota w kosmosie jest dość niewdzięczna i niebezpieczna, więc Mickey co chwilę ginie w różnych wypadkach lub w charakterze laboratoryjnego chomika, żeby zaraz potem zostać "wydrukowanym" od nowa.

Potem okazuje się, że docelowa planeta jest zamieszkała przez jakieś robale, z "twarzy" trochę podobne do tych z Arrakis, ale sporo mniejsze.

Główny szef całej akcji (grany przez Marka Ruffalo) to postać wybitnie paskudna i głupia - i genialnie zagrana. Jego żona, grana przez przesympatyczną Toni Colette, też daje radę. Przepiękne zdjęcia, przepastne krajobrazy, całe tony efektów specjalnych - moim zdaniem bardzo smakowite. Ale, powtarzam, o ile tylko nie będziemy się nastawiać na jakieś głębsze przekazy i skupimy się głównie na stronie rozrywkowej i humorystycznej.

Klimat całości trochę mi się kojarzy - choć nie ze wszystkim wiem dlaczego - z "Don't Look Up".

Rotten Tomatoes daje filmowi 78%. Moja prywatna ocena: 9/10, zdecydowanie warto. Najlepiej na wielkim, kinowym ekranie i z dobrym, kinowym dźwiękiem. Myślę, że kiedyś sobie ten film obejrzę jeszcze raz.

https://xpil.eu/Wdi34

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.